Spotkanie z założycielami Akademii Kulinarnej Fumenti kończy cykl wywiadów "Szef od Kuchni" prezentujących kulinarną stronę Trójmiasta, od kuchni właśnie. Poznaliśmy sekrety sztuczek na talerzu Rafała Wałęsy, liznęliśmy słodkie menu Tomka Dekera, jajko okazało się mądrzejsze od Adama Woźniaka, daliśmy się złapać na haczyk Arturowi Morozowi. Opowieści o kulinariach w ustach fachowców brzmią wiarygodniej niż zachęty restauratorów, niemniej jednak cieszy fakt, że w Trójmieście powstaje miejsce, gdzie kulinarni laicy nauczą się, jak być wymagającym gościem restauracji. Szefowie, czas sprawdzić waszą kuchnię. W Brzeźnie powstaje prywatna szkoła gotowania.
Tak, to świetny pomysł.
66%
Raczej tak, chociaż wątpię, że uda się tak, jak opisują to realizatorzy.
15%
Średnio, lepiej uczyć się w domowych warunkach.
6%
Nie, irytuje mnie moda na gotowanie.
13%
Coraz głośniej jest w środowisku o waszym projekcie Akademii Kulinarnej Fumenti. Opowiecie coś więcej? Piotr Jakimiak: Zastanawialiśmy się, dlaczego wcześniej taka szkoła u nas nie powstała. W Wielkiej Brytanii masz nawet porównywarki szkół gotowania, których jest kilkadziesiąt do wyboru, w zależności od preferencji kulinarnych i miejsca zamieszkania.
Kamil Sadkowski: Tradycja kursów kulinarnych sięga dawnych czasów. Na początku XIX wieku, w Hiszpanii, powstały kluby męskiego gotowania. Wyobraź sobie piętnastu facetów, którzy razem stają w kuchni, zakładają fartuchy i gotują, a przy tym popijają dobre wino. W tej samej Hiszpanii jest dziś kilkadziesiąt szkół gotowania, a u nas? A przecież mamy potężną tradycję kulinarną za sobą. Byliśmy kiedyś kulinarną potęgą Europy...
Czujecie, że znaleźliście patent na prywatną szkołę kucharską? PJ: Patentu nie szukaliśmy, pasja do gotowania to najlepszy patent. Przede wszystkim, i to chcę zaznaczyć, nie jesteśmy zawodowymi kucharzami. Mamy natomiast styczność z kuchnią od dziecka. Mój ojciec prowadził dwie włoskie restauracje w Austrii, w których spędzałem mnóstwo czasu. Kamil natomiast, jako pasjonat kuchni japońskiej po kilku poważnych szkoleniach za granicą, otwierał Ichiban Sushi, pierwszą restaurację japońską w Trójmieście.
KS: Nie zamierzamy firmować szkoły jedną twarzą,
jednym znanym nazwiskiem, bo dzięki wieloletniej współpracy z wieloma szefami kuchni, wiemy, że nie można być specjalistą od wszystkiego. Stworzyliśmy komfortowe warunki nauczania gotowania dla najlepszych możliwych nauczycieli fachu. Sam tak naprawdę do końca nie jestem laikiem. Ukończyłem technikum gastronomiczne, które, niestety, zamiast rozbudzić pasję do gotowania, skutecznie mnie zniechęciło do dalszej kulinarnej edukacji.
Jak formalnie będzie wyglądać wasza działalność? KS: Jako jedna z pierwszych w Polsce prywatnych Akademii Kulinarnych, chcemy kształcić kucharzy zawodowych, których nauka będzie w szkole trwała przez dwa lata. Rano przyszli kucharze pod okiem bardzo dobrych fachowców będą edukowali się tu, na miejscu, głównie teoretycznie. Popołudniami będą odbywać praktyki w dobrych trójmiejskich restauracjach. Restauratorzy dostaną przysłowiowe ręce do pracy, ale muszą dzielić się wiedzą - tylko tyle. Albo aż tyle
(uśmiech). PJ: Rozpoczynamy od kursów tematycznych i integracyjnych dla laików. Skupiliśmy się obecnie na organizowaniu spotkań z kulinarnymi przewodnikami, którzy każdego chętnego wprowadzą i pokażą jak zmienić swoje dotychczasowe nawyki żywieniowe.
Na jakich szkołach się wzorowaliście? PJ: Wzorce stanowiły tu jedynie zachodnie szkoły, takie jak Cordon Bleu, Lieths czy Tante Marie. Czujemy, że tu, w Polsce, przecieramy szlaki, ale mamy nadzieję, że kiedyś dyplom Akademii Fumenti będzie znaczył dużo. Wiesz, nie wyprzedzajmy jednak faktów, teraz chcemy skupić się na budowaniu świetnego zespołu ludzi, z którymi będziemy odkrywać talenty. Myślę, że rynek gastronomiczny w przyszłości doceni naszych absolwentów.
Dla kogo, poza przyszłymi dyplomowanymi kucharzami, jest Fumenti? KS: Może to nie zabrzmi zbyt profesjonalnie, ale dla każdego, dla ciebie, dla dzieci i młodzieży, dla wszystkich, którzy poczują potrzebę podnoszenia swoich kwalifikacji lub swobodnego poruszania się pomiędzy sklepowymi półkami, gdzie trudno dziś ocenić produkt dobry od złego. Chcemy, by ludzie dostali narzędzia do rozpoznawania dobrej kuchni. Będziemy prowadzić kursy dla ludzi w każdym wieku, dla dzieci od 6 roku życia też. Taki maluch dostanie od nas czapkę kucharską i fartuch, zobaczy jak wygląda pieczenie ciastek, pierników, robienie pizzy, dowie się, skąd się biorą produkty znajdujące się w lodówce i nauczy się spożywać posiłki sztućcami. Każdy może przyjść na kurs trzygodzinny, miesięczny, półroczny czy roczny - w zależności od stopnia zaawansowania i chęci rozwoju - nauczyć się robić dosłownie wszystko, od sushi do pasztetu z zająca.
W takim miejscu jak to, mam wrażenie, że jestem w kuchni mojego sąsiada, a nie w szkole gotowania. PJ: I świetnie. Rozejrzyj się dookoła... Nie znajdziesz tu stali nierdzewnej, pieców konwekcyjnych i wielu innych sprzętów i urządzeń, które zastanawialibyśmy się jak użyć. Ludzie muszą się czuć swobodnie. To miejsce ma przypominać domową kuchnię, z tą różnicą, że każdy każdemu może zajrzeć do garnka i, co najważniejsze, mieć w zasięgu ręki prawdziwego fachowca.
To wszystko dobrze brzmi, ale czas na konkrety. Kto będzie szkolił w Fumenti? PJ: Będziemy współpracować z około 30 wykładowcami, począwszy od tak medialnych osób, jak
Robert Makłowicz, który będzie robił prelekcje z historii kulinarnej regionów, na przykład z kuchni austro-węgierskiej, na której się świetnie zna.
Ewa Wachowicz z kolei zajmie się warsztatami z robienia domowych wypieków. Pojawią się znani z Kuchni TV
Tomek Jakubiak i
Jola Słoma z
Mirkiem Trymbulakiem, propagatorzy kuchni wegetariańskiej i wegańskiej.
KS: Zapraszamy do współpracy również szefów kuchni z najlepszych restauracji w Trójmieście. Dziczyzną zajmie się na pewno
Przemek Formela z
Koziego Grodu, jak nikt orientuje się w tym temacie, bo sam poluje.
Grzegorz Nakrajnik razem z
Klaudią Filippi-Chodorowską będą szkolić z kuchni włoskiej.
Teo Vafidis, rodowity Grek, nauczy chętnych przyrządzania specjałów greckich i wielu innych specjalistów i miłośników kuchni świata.
Mówicie o osobach niezwykle medialnych. Dla amatorów, którzy łapią bakcyla gotowania poprzez programy kulinarne, znana z ekranu twarz jest wystarczającą motywacją. Tymczasem dla profesjonalisty Jola Słoma albo Robert Makłowicz przestają być autorytetami kulinarnymi. Co zaproponujecie zawodowcom? PJ: Myślę, że fajnie jest zrobić znajomym taką niespodziankę i zaprosić ich na wspólny wieczór z Robertem Makłowiczem. Zdajemy sobie jednak sprawę, że profesjonalistom to nie wystarczy. Mamy kilka osób zarezerwowanych specjalnie dla nich.
KS:
Tomasz Deker poprowadzi bardzo zaawansowane szkolenia z cukiernictwa.
Artur Szymański z
Hotelu Wasko zajmie się kuchnią staropolską, w tym zakresie gościnnie będzie również gotował
Grzegorz Labuda.
Jakub Hartman z londyńskiej Nobu Restaurant, który nota bene pierwsze szlify zdobywał pod moim okiem, raz na jakiś czas będzie przylatywał specjalnie dla naszych kursantów, by poprowadzić warsztaty z kuchni japońskiej. Hiszpanią najlepiej zajmie się szef kuchni
Tapas De Rucola, Peruwiańczyk z pochodzenia,
Ramiro Gonzales Diaz. Hinduskie smaki przybliży
Prem Kumar z
Tandoori Love. Myślę, że przy takim zapleczu będziemy w stanie rozwijać kwalifikacje profesjonalnych kucharzy.
Znajdzie się coś dla smakoszy win? KS: Żadna dobra kuchnia nie istnieje bez dodatku wyśmienitego wina. Zamierzamy uruchomić kursy somelierskie i barmańskie. Jeśli chodzi o te pierwsze, postawiliśmy na współpracę z
Tomaszem Prange-Barczyńskim, redaktorem naczelnym magazynu Wino, oraz
Grzegorzem Wejerem z firmy Winne Pola. Drugie, barmańskie, poprowadzi
Rafał Ciesielski, który zawodowe szlify zdobywał przez ponad 10 lat w Londynie, w takich klubach jak Circus Restaurant & Bar, SO.UK, Cinnamon Club czy Gaucho.
Jaki będzie koszt warsztatów dla amatorów? PJ: Koszt jest uzależniony od rodzaju kuchni, prowadzącego, którego zaprosimy i oczywiście liczebności grupy. Inaczej będą rozkładać się koszty dla grup zorganizowanych, a zupełnie inaczej dla indywidualnych uczestników. Dla przykładu: ceny wieczorowych warsztatów kulinarnych w formie kolacji przygotowywanej przez 16 gości, którzy stworzą trzy, cztery dania, potem wspólnie zasiądą do stołu, by zjeść i napić się wina, zaczynać się będą od 180 złotych.
Jesteśmy gotowi na, parafrazując Magdę Gessler, konsumenckie rewolucje? KS: Postawiliśmy sobie za cel dawać ludziom radość z gotowania, bo każdy potrafi gotować. Nie jest to żadna filozofia, a wiem, co mówię. Szkolę amatorów i kucharzy od kilkunastu lat.
PJ: Chcemy edukować naszych kursantów jak stać się wymagającym i świadomym klientem targowiska i gościem wyszukanej restauracji.