• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Co nowego w kartach trójmiejskich restauracji?

Olga Miłogrodzka
10 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Serce wołowe: danie z nowej karty w gdańskiej restauracji Metamotfoza. Podawane jest z zielonymi pomidorami, kwiatami bzu w occie oraz słodkim syropem z bzu. Serce wołowe: danie z nowej karty w gdańskiej restauracji Metamotfoza. Podawane jest z zielonymi pomidorami, kwiatami bzu w occie oraz słodkim syropem z bzu.

Z początkiem października niektóre z trójmiejskich restauracji wprowadzają nowe, jesienne menu. Zmiana karty podyktowana jest przede wszystkim sezonowością, czyli dostępnością innych niż w okresie letnim produktów spożywczych. Poza tym nowości uatrakcyjniają ofertę lokali. Przedstawiamy wybrane dania, które przyrządzać będą jesienią szefowie kuchni z Trójmiasta.



Metamorfoza

Z jesiennego menu chętnie wybiorę:

Zaczynamy od Metamorfozy - jednej z nielicznych restauracji w Polsce, która prowadzona jest według jasno określonych i dość restrykcyjnie przestrzeganych zasad. Koncepcja miejsca opiera się na regionalności i sezonowości.

- Do naszej kuchni nigdy nie trafi nic spoza regionu lub mrożonego - deklaruje Adrian Klonowski, szef kuchni w Metamorfozie. - Potrawy przygotowujemy z produktów lokalnych i świeżych, dostępnych w tym akurat momencie. Wszystkie kupujemy bezpośrednio od małych gospodarzy, których znamy i z którymi jesteśmy w stałym kontakcie. Sezonowość rozumiemy dosłownie. Zimą nie podamy truskawek od lata trzymanych w zamrażarce, ani groszku i botwinki w marcu, bo te dostępne były w Polsce w tym roku znacznie później. Podobnie agrest zjecie u nas we wrześniu, nie w lipcu, bo wyjątkowo długo dojrzewał w tym roku na krzewach.
Wkrótce karta Metamorfozy zostanie przeorganizowana. Do tej pory w restauracji podawano menu degustacyjne trzy-, pięcio- lub dziewięciosetowe, który komponował klient. Już za chwilę menu degustacyjne w całości budowane będzie wyłącznie przez szefa kuchni. Gość restauracji wybrać będzie mógł jedynie między małym (cena 160 zł), średnim (290 zł) lub dużym jego zestawem (400 zł). Co więcej, karta zmieniać się tu będzie na bieżąco - wybrane jej pozycje będą modyfikowane lub zamieniane na inne, w zależności od dostępnych w danym okresie produktów.

W nowym menu degustacyjnym Metamorfozy posmakujemy między innymi podrobów - serca wołowego i drobiowego.

- Serce wołowe jest mięsem wyjątkowo miękkim i aby nie zmieniać w sposób istotny jego smaku ani tekstury, lekko tylko podsmażamy je na maśle. Przy podaniu w środku może być nawet lekko surowe. Połączymy je z łatwo dostępnymi teraz zielonymi pomidorami oraz z bzem pod dwoma postaciami: przygotowanym przez nas słodkim syropem oraz bzem w occie, który także samodzielnie przygotowujemy. Serca kurze z kolei, przed usmażeniem w głębokim oleju, moczone są w kefirze po to, aby oddały trochę swojego krwistego, metalicznego smaku. Następnie panierowane są w płaskurce - pszenicy starej odmiany. Mięso jest chrupkie, podawane będzie na patyczkach, jako pierwsze danie w karcie. Poza sercami w menu znajdą się także knedle z własnej roboty kefirem, wędzona pierś kaczki z grzybami, mrówkami (w restauracji są zamiennikiem cytrusów) i oliwą z sosny, a także bulion z owcy podany z pierogami z mięsem owczym oraz z dynią - tłumaczył Adrian Klonowski.
Biały Królik

Marcin Popielarz - szef kuchni Białego Królika - na jesień przygotował m.in. brandade, czyli pastę z solonego, bałtyckiego dorsza zagęszczoną młodymi ziemniakami gotowanymi w śmietanie - i co podkreśla - wcześniej infuzowanej, czyli aromatyzowanej: tymiankiem, czosnkiem i szalotkami. Smak pasty zrównoważy sok z cytryny, sól morska i oliwa. Dodatkiem do dania są dwa rodzaje piklowanych ogórków, olej z natki pietruszki, marynowane cebulki perłowe, trawa pszeniczna i koper anyżowy.

W Białym Króliku posmakujemy także gołębia - rzadko spotykane w kartach restauracyjnych mięso ptaka jest niezwykle delikatne i nie może być mrożone, trzeba je przygotowywać na świeżo. Latem w restauracji serwowano rosół z gołębia. Jesienią podawany jest na płaskim talerzu - najpierw konfitowany, a następnie obsmażany. Towarzyszą mu dodatki słodkie i kwaśne: jadalne kasztany, porzeczki, pruskie buraczki zalewane marynatą z nasionami gorczycy oraz fondant ziemniaczany (gotowane ziemniaki z dodatkiem masła, szałwii, rozmarynu, tymianku oraz natki pietruszki).

  • Metamorfoza: serca drobiowe, podane na patyczkach, w woreczku z pszenicą płaskurką
  • Adrian Klonowski - szef kuchni restauracji Metamorfoza
  • Metamorfoza: serce wołowe z zielonymi pomidorami
  • Biały Królik: brandade z dorsza, koper anyżowy, piklowane ogórki, chipsy ziemniaczane
  • Biały Królik: gołąb z porzeczkami i fondantem ziemniaczanym
  • Biały Królik: gołąb z porzeczkami i fondantem ziemniaczanym

Sztuczka

Jacek Koprowski - szef kuchni w gdyńskiej Sztuczce - pochwalił się głównie rybami. Po pierwsze jesiotrem - gotowanym sous vide, a potem na chwilkę wrzucanym na patelnię. Na talerzu podawany jest z sosem na bazie żurku (bulion pod ten sos gotowany jest na wędzonym węgorzu), puree z pietruszki oraz korzeniem pietruszki marynowanym z mirinie - słodkim, azjatycki winie. Do tego dodawane są: biszkopt lubczykowy i majeranek - polskie aromaty, typowe dla żurku, podpieczone pieczarki, olej rzepakowy oraz jabłko kompresowane sosem z cytryny.

Śledzika marynowanego w zaprawie octowej z dodatkiem papryki dostaniemy w Sztuczce jako przystawkę. Przed podaniem ryba jest opalana, co nadaje jej wędzony, palony posmak, a samą skórę czyni chrupiącą. Na talerzu znajdziemy także podsuszone pomidory cherry w przyprawach korzennych (cynamon i anyż), śliwkowy coulis, czyli długo gotowane, przetarte śliwki z dodatkiem nalewki śliwkowej, piklowane pory, pompowane rodzynki (które odzyskują kształt winogrona) w cydrze oraz ryżowe chrupki (papier ryżowy oprószony mieszanką trzech papryk, w tym słodkiej i ostrej).

Ciekawie przyrządzoną rybę oferuje także Restauracja Filharmonia. Merlina podaje z puree z groszku, bogatym zestawem warzyw oraz sosem holenderskim (cena: 46 zł).

Vinegre

Gdyńska restauracja Vinegre stawia głównie na grillowane ryby, owoce morza oraz wołowinę (w cenie do 74 zł), a zestawia je z przygotowywanymi na miejscu sosami. Do wołowiny, sprowadzanej z Pniew, oprócz klasycznego, bearneńskiego dostaniemy romesco - hiszpański sos z chili, migdałami oraz podpieczoną papryką, dalej argentyński chimichurri z dużą ilością ziół. Halibut - tak jak inne ryby, grillowane sauté - lekko tylko solony - zestawiony został z sosem vierge na bazie anchois, kaparów i pomidorów, łosoś z ziołowym salsa verde, dorsz z oliwkową gremolatą. Zjemy tu także kilka ciekawych sałat (w cenie od 25 do 32 zł), np. z pieczoną figą, szalotkami, kolendrą oraz fetą. Inna bazuje na kaczce podwędzanej przez szefa kuchni dymem o aromacie zielnej herbaty, podanej z różnym rodzajem sałat, pakczojem, orzechami nerkowca oraz dżemem przygotowanym z pomarańczy oraz imbiru. Zamówimy tu także figi z serem pleśniowym oraz orzechami włoskimi.

  • Sztuczka: jesiotr, purée z pietruszki, marynowany w mirin korzeń pietruszki, biszkopt z lubczyku, kompresowane jabłko, zakwas żurkowy, majeranek, pieczarki
  • Sztuczka: jesiotr, purée z pietruszki, marynowany w mirin korzeń pietruszki, biszkopt z lubczyku, kompresowane jabłko, zakwas żurkowy, majeranek, pieczarki
  • Sztuczka: śledź w paprykowej marynacie, śliwkowy coulis, piklowany por, rodzynki w cydrze, podsuszone pomidory cherry, chrupek ryżowy
  • Edgar Jakubowski oraz Przemysław Hinc - szefowie kuchni restauracji Vinegre
  • Vinegre: sałatka z wędzoną piersią kaczki
  • Vinegre: sałatka z figą
  • Vinegre: grillowany łosoś
  • Vinegre: grillowana wołowina
  • Vinegre: grillowana wołowina
  • Restauracja Filharmonia: Merlin, puree z groszku, mini warzywa, sos holenderski

Tłusta Kaczka

W Tłustej Kaczce zjemy przede wszystkim tradycyjne polskie dania. W nowej odsłonie pojawią się tu gołąbki. Paweł Kwitniowski przygotowuje je z wołowiny, kaszy gryczanej z dodatkiem orzechów włoskich, a zawija w czerwoną kapustę owiniętą dodatkowo porem. Podawane są z brukselką, glazurowaną marchewką oraz sosem na bazie wyciągu z czerwonej kapusty i gorzkiej czekolady (cena: 36 zł). Szef kuchni poleca także stek z byka (cena: 74 zł). Mięso - sprowadzane z Bieszczad - jest lekko suszone, następnie obsmażane i oblewane masłem z dodatkiem czosnku i tymianku. Na talerzu towarzyszy mu zapiekanka ziemniaczana, palona włoska kapusta oraz sos z zielonego pieprzu przygotowany na bazie żółtek i masła.

Dobrze zapowiada się także deser - gruszka kompresowana aperolem, obgotowana i podana z musem z białej czekolady i żurawiny, z chrupkami z gorzkiej czekolady oraz galaretką z aperolu.

Mercato

- Jesień jest dla mnie najpiękniejszą porą roku. Dostarcza wielu inspiracji zarówno wizualnych, jak i smakowych. W nowym menu starałem się przedstawić bogactwo panujących dookoła kolorów. Postawiłem też na bardzo wyraziste smaki.

Na chłodniejsze dni polecam rozrzewniającą zupę z gęsiny. Gotujemy ją na wywarze z pieczonej gęsi z redukcją soku z marchwi i przyprawami. Podajemy z kaczym sercem confit, tymiankiem, śmietaną wędzoną w dymie drzew owocowych oraz pierożkiem z gęsim mięsem, szpikiem, gęsią wątrobą oraz z esencją drobiową. Osobom, które nie lubią dań mięsnych proponujemy danie skomponowane z warzyw: palonego kalafiora, marynowanej dyni w zalewie słodko-kwaśnej, laskowego orzecha w karmelu z miodu, puree orzechowego oraz chrupiących chipsów z kalafiora - mówi Paweł Stawicki, szef kuchni Mercato.

  • Mercato: bulion z gęsi, kacze serce, wędzona śmietana, pierożki z mięsem
  • Mercato: terrina z kalafiora, marynowana dynia, orzech laskowy
  • Tłusta Kaczka: steak z byka
  • Mercato: wędzony węgorz
  • Mercato: śledź marynowany, słonecznik bulwiasty, dżem z cebuli, jabłko

Miejsca

Zobacz także

Opinie (116) 8 zablokowanych

  • Najlepsza jest Marmolada chleb i kawa (3)

    Petarda....
    Kelnerzy mili, jedzenie pyszne i tanio

    • 2 13

    • kto tutaj minusuje najlepsza restauracje!

      I dlaczego?!
      Jest tam bardzo smacznie

      • 1 0

    • Marmolad w morde dostala (1)

      Walą zakupy z lidla i gości karmia kielbaskami z lidla i smakuje?..a w domu wybrzydzaja ze to z discontu:) syf nie jedzenie

      • 4 1

      • prosze tak nie pisac o Marmoladzie

        Wlasciciel kupuje dobre produkty i nie z lidla a jedzenie jest bardzo smaczne obsługa zawsze mila.
        Dobre ceny i czysto. Ludzie co przychodzą to na poziomie grupa ktora ma pieniądze i wie gdzie dobrze karmią

        • 0 2

  • Chciałabym kiedyś przeczytać o innych trójmiejskich restauracjach (1)

    Ale może jest tylko tyle co w artykule. mhhyyy

    • 7 0

    • inne

      To jest reklama tylko dla wybranych restauracji.ciagle i tych samych bo redaktor zje za darmo obiad

      • 3 1

  • Bary mleczne sa najlepsze

    I słoiki od Mamy...
    I zapiekanki z dragona!

    • 7 3

  • Ależ to duże porcje na tych zdjęciach!

    • 8 0

  • (1)

    naleśniki z jabłkami w barze mlecznym słonecznym. pycha !!

    • 6 1

    • w którym?

      • 0 0

  • Dość tego naciągania (2)

    Takie dania jak serca , wątroba i flaki to sie podaje w knajpie na dworcu w cenie 15zł za dużą porcję.Zadna restauracja na poziomie czegoś takiego nie serwuje.

    • 9 2

    • ale ty jesteś biedny :(

      Toruń, Gesia Szyja,
      wątróbka z królika , mmmmmmuaaaaaaaaaaaaa!
      perfekcja, wspaniała,

      nie wiem czy masz smak wyrobiony, czy gotujesz,
      ale nawet jeśli nie to spróbować warto, pojedź,
      wróć i napisz jeszcze raz o podrobach

      • 2 0

    • Polecam gwiazdkowe restauracje w Paryżu lub w Londynie czy Edynburgu. Na pewno nie znajdziemy tam podrobów ;3

      • 0 0

  • nie da sie tego czytac (2)

    przestancie robic z ludzi idiotów.

    • 10 2

    • (1)

      Moja babcia jak i mama zawsze powtarzały, nie baw się jedzeniem.

      • 6 1

      • jest fajna scena o tym w Adams Family

        • 2 0

  • (2)

    Trudno ten artykuł skomentować, bowiem wchodzi on w buty pewnej grupy osób, dla których najważniejszy jest zdecydowanie bardziej sznyt, niż cokolwiek innego.
    Można to rzec tak, nastała moda na kulinaria, no i dobrze, rzecz w tym iż "sztuczkowanie" czy "metamorfizowanie" lub "mercatowanie" nie do końca idzie z rzeczywistymi potrzebami społecznymi.
    Ok, słowo społeczne brzmi tandetnie, tyle że NAJwięksi na świecie, gro kasy zarabiają właśnie na tych przeciętnych Januszach czy Grażynach, jak to tu kilku z przekąsem nadmienia.
    Ponieważ obecne czasy poprzewracały standardowe i tradycyjne zasady, pokazują się na mapie różne twory restauracyjne lepsze i gorsze, dziwniejsze i usiłujące być tradycyjnymi ale nader wszystko drogie.
    To ostatnie wynika niekoniecznie z ceny surowców czy ich niedostępności ale bardziej z ambicji kreatorów kulinarnych, ich zasobów finansowych jak również ich długów a także z prozaicznej przyczyny jaką są stawki czynszu.
    Ten często pomijany fakt, zasłania się rzekomo lepszą twórczością, kreatywnością, nowym spojrzeniem na tradycję itd a wszystko to wymieszane sosem najróżniejszych portali, nakręcających tę spiralę.
    Czy to źle, nie, to dobrze że jest taka nisza ale podkreślam, nisza rynkowa, nie może aspirować do poziomu standardu, bo byłby to absurd.
    Mamy zatem osoby zawiedzione tym, że za wysoką cenę otrzymują w zamian artystyczny ład lub nieład na talerzu, okraszony wyjaśnieniami czy to kelnera (o ile wie co podaje) tudzież samego szefa, o trudnościach w usmażeniu kotleta czy technicznych niuansó wykonania wymazu puree na taelerzu za pomocą łyżki.
    I w tenże sposób, społecznośc się dzieli, na tyhc dla któych te dziwolągi są jak najbardziej do czegoś (sami nie wiedzą do czego) potrzebne oraz na tych, któzy utrzymują, iż jest to przesyt formy nad treścią.
    A sam portal trojmiasto.pl ma niebywałe w ten sposób wzięcie, bo niczego im nie potrzeba więcej jak nawalanki czytających te artykuły.

    P.S. Sam jestem czy raczej byłem z branży i wiem jak trudny to rynek, gdzie nawet i chciałoby się tworzyć rzeczy nadzwyczaj zwykłe ale bardzo trudno jest o stałą klientelę. Z kolei są tacy co groszem nie skąpią i dla nich tworzy się te lokale jak wymienione w artykule, tyle że cóż z tego, skoro dotyczy to raptem jakiegoś ułamka procenta ale podnoszonego do maxa potęgi, jakby to miał być główny trend.
    P.S.2. W Metamorfozie byłem trzykrotnie i mam mieszane uczucia, na pewno nie da się tam najeść, posmakować i owszem ale to też nie do końca tak jest. Z niektórymi daniami się zgadzam, z kilkoma niestety było mi nie po drodze, zwyczajna rzecz gustu ale raz niestety była wtopa z winem, gdy przy stoliku (czworo gości) tylko dwoje z nas chciało uraczyć się lampką wina, wina notabene (nazwy już nie pamiętam) kosztującego w paru sklepach w okolicach 39-55 złotych tu zaś sprzedawanego za 180. No nie wiem czy za otwarcie butelki aż tyle się należy a ponadto, chcieliśmy wypić tylko po lampce zaś kelner zasugerował, abyśmy spytali się innych gości czy by reflektowali na wino, bo wtedy kelnerowi opłacałoby się otworzyć butelkę. Zrezygnowaliśmy, bo raczej nie do nas należało rozwiązywanie tego problemu.
    Cóż lokal może i fajny ale nieco słomy jednak się nam trafiło.

    • 20 0

    • Ale długi wpis :) (1)

      • 1 0

      • Nie dało sie krócej, to i tak był skrót :)

        • 3 0

  • Fuuu

    Wszystko to tak przerobione, sosy z 1000 dadatkow - ze pol dnia sie odbija a brzuch rosnie jak balon- tragedia to zarcie.

    • 3 2

  • Muszę przyznać, że menu robi wrażenie ale nie jest porażająco ekscytujące. Wczoraj byłem na menu (4)

    degustacyjnym w innym miejscu (nazwę oczywiście pomijam, bo nie potrzebuje kryptoreklamy) i wyszliśmy z moją partnerką mile zaspokojeni.
    Na przystawkę podano tartule z kronopiwnika morskiego w otoczce z prażonego gipsu jadalnego z idealnie wkomponowanym w nią puree z zielonej bartoszki z pieprzem kujawskim i uprażoną na czerwono gryką.

    Danie główne zachwyciło moją partnerkę, gdy podano sztukę mięsa z muła orchidiańskiego pieczoną trzykrotnie na płomieniu z rabarbaru i sosny górnoziemskiej, wokoło pięknej sztuki aromatycznego mięsiwa spoczęły dodatki uwypuklające smak mięsa, a wśród nich wyciskany mus z łubiny marokańskiej z dodatkiem świeżej kolendry i siekany rodzynek, lekkie puree truflowe podsmażane na żółtym krefaksie i wszystko to lekko podlane wyśmienitym sosem z leguminy z czerwonej tukli.

    Deser był przysłowiową wisienką na torcie ale i wiśnia i tort to nie ta półka kulinarna:) Mianowicie deserem były musujące na żywo lody z owocu fufli, które robi się podobno trzy tygodnie wcześniej i macza się najpierw w roztworze z maku, a potem zamraża azotem w specjalnej butli. W trakcie hibernacji lody jakby zaczynają żyć i musować.

    Było smacznie, ciekawie i doskonale. Wino dobrano nam tak dobre, że wypiliśmy dwie butelki. Podano Chateau Dégueuler rocznik 1998, niebagatelne wino.

    • 15 1

    • (2)

      Świetne smaki ;)

      Swoją drogą zdumiewa, że w takim Mercato zastąpili niezwykle ceniony i popularny topinambur, pospolitym słonecznikiem bulwiastym!!!
      Niby nic ale jednak smak zupełnie inny ;)

      • 5 1

      • szczerze wolę cebulkę kandyzowaną fasolą uru z solą z rudy priama

        • 5 0

      • szef

        Jaki szef taka kuchnia :)

        • 1 0

    • Fajnie Brajan

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane