- 1 Trójmiasto w przewodniku Michelin (74 opinie)
- 2 Whisky w kieliszkach, jej aromaty na talerzu (20 opinii)
- 3 Nie tylko city break na wiosenny urlop (29 opinii)
- 4 Zobacz luksusowy jacht za 29 mln euro (59 opinii)
- 5 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (69 opinii)
- 6 Spotkali się w szczytnym celu (8 opinii)
Panasonic TZ60 - oczko wyżej od aparatu w smartfonie
22 maja 2014 (artykuł sprzed 10 lat)
Aparaty fotograficzne w telefonach komórkowych osiągnęły poziom kompaktów sprzed kilku lat i wielu użytkownikom to w zupełności wystarcza. Producenci aparatów kompaktowych nie stali jednak w tym czasie w miejscu, o czym skutecznie przekonuje Panasonic TZ60.
Szczegóły mają znaczenie
Model TZ60 z łatwością mieściłem w kieszeni kurtki lub plecaka i bez wahania wziąłbym go ze sobą na majówkę i wakacje. Wątpliwości budzi we mnie jedynie trwałość poszczególnych elementów optyki oraz ich odporność na piasek czy deszcz.
A jest się o co martwić. Aparat posiada 30-krotny zoom optyczny oraz bardzo wyraźny i dobrze odwzorowujący kolory elektroniczny wizjer, a jednocześnie jest uznawany za najcieńszy tego rodzaju aparat kieszonkowy. Oczywiście maksymalne zbliżenia optyczne w praktyce stosujemy dość rzadko, ale zdjęcia robione w ten sposób za pomocą Lumixa TZ60 wyglądają dobrze. Przejście na zoom cyfrowy (niestety, nie jest wyraźnie oznaczone) to jednak natychmiastowy spadek jakości.
Najbardziej pozytywne emocje wzbudziła we mnie intuicyjna i prosta obsługa programów, przesłony i czasu naświetlania za pomocą manipulacji pierścieniem wokół obiektywu. Surfowanie między programami presetów (ustawień przygotowanych dla konkretnych rodzajów scen) oraz przestawianie przesłony i czasu naświetlania w ramach podstawowych wartości prawidłowo naświetlanego zdjęcia uważam w TZ60 za logiczne, ergonomiczne i estetyczne.
Aparat dysponuje m.in. trybem zdjęć seryjnych na bardzo wysokim poziomie (10 klatek na sekundę), z których wszystkie mogą być zapisane z pełną rozdzielczością (18 megapikseli) oraz opcją zdjęć HDR.
Przyzwyczajony do robienia zdjęć aparatem w smartfonie, początkowo uważałem część funkcji Panasonica TZ60 za niepotrzebne. Jednak wystarczyły trzy tygodnie, bym przyzwyczaił się do wyższego standardu. Przypomniałem sobie także, że uruchamianie kompaktu jest w praktyce zdecydowanie szybsze niż odpowiedniej aplikacji w telefonie (nie dotyczy to smartfonów z odrębnym przyciskiem dedykowanym robieniu zdjęć).
I wreszcie kwestia filmów. TZ60 nagrywa je w jakości Full HD (1920 x 1080/50p) w formacie AVCHD Progressive (MPEG-4/H.264). Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie techniczna możliwość skorzystania ze zbliżenia optycznego podczas kręcenia, ale ogólne wrażenie z filmowanie mam negatywne, ze względu na brak odpowiedniej ergonomii.
Podobnie jak telefony komórkowe aparat przenosił drgania ręki, a kilka prób zrobienia ładnego zbliżenia - w moim wypadku zbliżenia śpiącego kota - spełzło na niczym. Oczywiście dokupienie statywu, slidera albo miniwózka mogłoby dokonać cudów, ale z myślą o takim przeznaczeniu polecałbym raczej Panasonic Lumix GH4, który rzuca wyzwanie używanemu przez zawodowych filmowców sprzętowi Canona i Nikona.
Bezlusterkowy Panasonic Lumix GH4 (10,5 tys w komplecie z obiektywem 12-35mm) oferuje opcję rejestrowania wideo z jakością Cinema 4K (4096 x 2160, 24 kl./s) oraz QFHD (3840 x 2160, do 30 kl./s), zapisując materiał w formacie MOV lub MP4. Mamy też, rzecz jasna, opcję filmowania w Full HD. Nie jest to jednak sprzęt, który poleciłbym na wakacje zwykłym amatorom fotografowania. Łączy się on nieodłącznie z wizją walizki pełnej obiektywów na różne okazje oraz slidera i dwóch statywów na potrzeby wykonania wymarzonego ujęcia z balkonu z widokiem na Morze Śródziemne.