- 1 Jason Momoa w gdańskiej restauracji (136 opinii)
Małe sztuczki na talerzu - o menu degustacyjnym opowiada Rafał Wałęsa
W Trójmieście niewiele restauracji ma je w swojej ofercie. Nazywane z angielskiego tasting lub sample menu jest najlepszą okazją, by sprawdzić kunszt prezentowanej kuchni i móc za sprawą miniaturowych dań odbyć kulinarną podróż po światach smaków, zapachów, form i faktur. O menu degustacyjnym, antonówkach od kuzynki, magii gotowania i polowaniu na turbota rozmawiam z Rafałem Wałęsą, właścicielem i szefem kuchni gdyńskiej restauracji Sztuczka.
Robimy menu degustacyjne wzorując się na restauracjach zachodnich. Tam to coś naturalnego - dla restauracji i szefa kuchni to forma przedstawienia siebie i swojego stylu gotowania, dla klienta to ciekawy sposób spędzenia czasu przy próbowaniu wielu dań.
Co po kolei pojawia się na stole?
Mamy dwie opcje pięciodaniowe, jedną z winem, drugą bez wina. W drugiej serwujemy trzy lampki różnych win dobranych do poszczególnych dań, w opcji siedmiodaniowej jest ich aż pięć. Uczta trwa czasem kilka godzin. Podajemy kolejno amuse-bouche [amuse-bouche, zwane też amuse-gueule to przystawki wielkości jednego, najwyżej dwóch kęsów - przyp. red.], później pasztet, zupę, danie rybne, intermezzo, danie główne, które jest daniem mięsnym, i deser.
Intermezzo to w muzyce krótki przerywnik, ale co oznacza w kuchni?
W menu pojawia się po to, by oczyścić paletę, kubki smakowe, po poprzednich daniach. U nas zazwyczaj występuje w formie granity.
Kto pracuje nad menu degustacyjnym?
Staramy się angażować cały zespół. Jest to o tyle fajne, że ja czuję się trochę odciążony, a moja załoga ma szansę aktywnie uczestniczyć w projektowaniu menu. Takie burze mózgów mogą przynieść najbardziej satysfakcjonujące rozwiązania. Ostatnio kilka wieczorów dyskutowaliśmy nad wprowadzeniem turbota. Jak go podać? Jakie składniki powinny pójść razem z rybą? Nie chodzi przecież tylko o smak. W czasie serwisu, czyli wydawania dań, wszystko musi iść sprawnie.
Spośród jakich win goście restauracji wybierają te, które pojawią się podczas kolacji?
Goście nie mają możliwości wyboru win do poszczególnych dań. Wybieramy je sami, po starannej selekcji w gronie współpracujących z nami sommelierów. W ten sposób kolacja przeradza się równolegle w degustację alkoholi.
Ile czasu pracujecie nad nowym menu?
Trudno powiedzieć, bo pomysły rodzą się nieustannie, ale mija sporo czasu, zanim uda się je złożyć w ostateczne menu. Pojawiają się przeszkody. Dla przykładu, miałem przez długi czas problem z dostaniem turbota, nagle zniknął z rynku. Jeździłem w kółko do Orłowa zdobyć kontakty z rybakami, zostawiałem numery na hali w Gdyni, żeby - jeśli coś się pojawi - sprzedawcy do mnie zadzwonili. Generalnie wszystko zaczyna się od tego, że w końcu nie ma wyjścia i trzeba zmienić menu... (śmiech). Zmienia się pora roku, skończyło się lato, turyści wyjechali z Trójmiasta i pojawili się inni goście.
Masz jakiś klucz, według którego zmieniasz menu? Myślisz "turbot" i resztę komponujesz z myślą, że turbot będzie daniem przewodnim?
Ogranicza nas wiedza o asortymencie, jaki jest dostępny na rynku, oraz dostawcy, którzy mają te towary albo nie. Jeżeli jesteśmy przekonani, że chcemy mieć konkretną rybę albo kawałek mięsa w naszej kuchni - robimy wszystko, żeby tak się stało i resztę menu dopasowujemy. Mam wciąż w głowie kilka produktów, z którymi jest ciężko w Trójmieście. Grasica, otrzewna, podroby. Ale mimo wszystko jest coraz lepiej. Kiedyś nie mogłem dostać policzków, ale dziś widzę, że się pojawiły.
Co przyniesie nowe menu?
Jeszcze nie wiem, dla nas też będzie niespodzianką. Myślę o technice sous vide, czyli gotowaniu w niskich temperaturach. Podajemy już co prawda łososia confit, gotuję go w niskiej temperaturze w oliwie, ale profesjonalnej aparatury do sous vide jeszcze nie używałem. Pomoże nam w tym mój brat, Paweł, który pracował i uczył się w naprawdę dobrych miejscach, jak Chez Bru w Londynie albo w Hugo w Poznaniu. Teraz to on będzie mnie wprowadzał w tę technikę. Ale to przed nami. Plan jest taki, żeby z sous vide pojawiła się na przykład kaczka, a jako dodatek marchewki z popiołu, dymne, z lekko spaloną skórką, robione podobnie jak ziemniaki z ogniska.
Robi się jesiennie...
Tak, bo staramy się wykorzystywać przede wszystkim produkty sezonowe. Chcemy zrobić pralinowe parfais z orzechami i pudrem z orzechów laskowych. Na pewno pojawią się śliwki w dwóch odsłonach: te suszone, duszone w herbacie, oraz węgierki, karmelizowane. Kolejne danie to dosyć tradycyjna tarta Tatin [od nazwiska jej pomysłodawczyni Stephanie Tatin, jabłkowa tarta, którą robi się w ten sposób, że podczas przygotowania jabłka znajdują się na spodzie natomiast ciasto przykrywa nadzienie - przyp. red.]. Mamy świetne antonówki. Ostatnio moja kuzynka przywiozła je ze swojego sadu, który w tym roku wyjątkowo obrodził. Wrzuciliśmy je też do nowego menu w postaci jabłkowej granity z dodatkiem calvadosu. Do tego wszystkiego pojawią się - jako dodatki - puree z kasztanów i karmelowe sosy. Nie zabraknie dyni, tej piżmowej. Myśleliśmy o ravioli z serem kozim, szpinakiem i dynią.
JABŁKOWA TARTA TATIN - wersja dla 2 osób
Potrzebujemy:
3 duże i twarde jabłka
250g gotowego ciasta francuskiego
50g cukru
patelnię lub rondel o srednicy ok 20 cm bez plastikowych elementow
Wycinamy z ciasta francuskiego dysk o średnicy większej o kilka centymetrow niż dno naczynia, w którym będziemy piec tartę. Na papierze do pieczenia odkładamy ciasto do lodowki. Obrane jabłka dzielimy na ósemki, oczyszczamy z gniazd nasiennych i odkładamy do naczynia przykryte wodą z sokiem z cytryny tak by nam nie ciemniały. Do rondla wsypujemy cukier, na wolnym ogniu go rozpuszczamy i podgrzewamy do uzyskania lekkiego karmelu, po czym zdejmujemy z ognia. Jabłka osuszamy i układamy na karmelu tak, aby utworzyly zwartą powierzchnię. Następnie przykrywamy ciastem francuskim. Używajac noża formujemy boki tarty w ten sposób, aby rant ciasta dotykał dna garnka. Przygotowane naczynie ustawiamy na gazie i 2 min rozgrzewamy karmel nastepnie przenosimy do rozgrzanego do 200 st. pieca na ok. 20 min. Po upieczeniu tartę odstawiamy na ok. 15 min do ostygniecia i obracamy podkładając talerz. Serwujemy ciepłą z bitą smietaną i lodami wanilowymi.
Miejsca
Opinie (54) 10 zablokowanych
-
2012-10-15 10:15
ciekawy pomysł... (4)
ale bardziej ciekawi mnie cena takiego mikro dania... bo raczej wątpie że znajdzie sie wielu entuzjastów tego pomysłu jeśli ceny beda powyzej nastu złotych
- 16 7
-
2012-10-15 16:21
85zl - jest na stronie (3)
wersja najtansza czyli 5 dan bez wina
- 5 0
-
2012-10-16 19:56
160 zł (2)
za 7 dań z winem... a porcyjki naprawdę mini mini
- 3 3
-
2012-10-18 13:24
Porcyjki nie mini tylko degustacyjne!
Jeżeli dla Meg 160 zł za 7 dań/5 kieliszków wina to dużo,
to ciekawe co powie po przyszłoponiedziałkowych wywiadach z restauracji
,gdzie 8 dań kosztuje 200 zł.- 1 2
-
2012-10-17 13:46
pomysł fajny lecz skazany na klęske
niestety za taką cene to kowalski narobi schabowych na cały miesiąc... ;\ a to niestety na kowalskich się w polskiej gastronomi zarabia;/
- 4 1
-
2012-10-15 15:34
Gordon Freeman jest szefem kuchni?! :D (2)
Trzeba spróbować!
- 9 3
-
2012-10-15 16:43
też liczyłem na przepis na headcraba (1)
- 1 0
-
2012-10-18 00:20
pewnie smakuje jak....
Kurczak
- 0 0
-
2012-10-15 16:20
85zł 5 mini dan bez wina - (1)
super pomysl, ale moja kieszen mowi, sory max 30-40zl/ os wiecej cie nei stac :\/
- 6 3
-
2012-10-18 00:03
nie gadaj z kieszeniami!
nigdy nie widziały świata z zewnątrz! :P
- 7 0
-
2012-10-15 10:32
Byłem, jadłem... (2)
...z grupona co prawda, ale to jedno z niewielu miejsc, do których wrócę (o ile dostanę podwyżkę)...
- 26 5
-
2012-10-17 10:08
Mylisz się :)
Oferta tej restauracji była tylko i wyłącznie na Klubie Zniżek :P
- 0 0
-
2012-10-15 12:15
czyli nie wrócisz
- 15 5
-
2012-10-16 14:52
Byłam i testowałam (1)
Jedzenie naprawdę bardzo smaczne. ale porcje w tym menu minimalne i nawet po wszystkim człowiek jest kompletnie głodny. Jak dla mnie zdecydowanie za wysokie ceny w stosunku do stopnie nasycenia. Szczególnie, że nie ma tak jakiś niezwykłych składników, także nie wiem skąd taki kosmos cenowy. Jak za sam pomysł to zdecydowanie przesada.Obsługa kompetentna i sympatyczna. Wielki minus - siedzi się tam strasznie niewygodnie i już po 15tu minutach wierciłam się i miałam chęć wyjść. Jednak ogólnie warto choć raz odwiedzić Sztuczkę.
- 4 4
-
Opinia została zablokowana przez moderatora
-
2012-10-16 11:16
zaszedłem, spróbowałem, warto było....
Jeżeli tylko chcecie zjeść inaczej niż gdziekolwiek to jest wspaniałe miejsce. Tanio nie jest, ale wolę wyjść raz i zjeść naprawdę smacznie. Menu degustacyjne jest to możliwość na spróbowanie wielu ciekawych dań a zawsze dodano jakieś ciekawostki. Z dań polecam ciekawe przystawki o zaskakujących smakach, zupy - marchewkowa z nutą pomarańcza, cappuccino z pomidorów a dania główne jak np boczek pieczony ..... naprawdę warto a i obsługa jest bardzo sympatyczna.
- 3 1
-
2012-10-15 11:37
Piekna inicjatywa (3)
Bardzo fajny pomysł sprowadzony z zachodu .
Na pewno wybiorę się tylko mam jedną obawę, że cena będzie europejska a ja zarabiam w zł 3 tyś na kierowniczym stanowisku z czego mam 500 zł na życie Na wyjście z żoną tylko raz w miesiącu mogę sobie pozwolić wydać 50 -100 zł .
Mam nadzieje, że się najemy oboje za 100 zł .- 9 6
-
2012-10-15 11:47
(2)
ja bylem z dziewczyna - a jako, ze tez mamy ograniczony budzet nie moglismy wydac zbyt wiele. ale za 100 zl spokojnie zamowilismy sobie po daniu glownym i deserze :) nie wspomne, ze w miedzy czasie szef kuchni podsylal nam "prezenciki" z kuchni. nie zalowalismy wydanej stowy bylo super polecam
- 7 2
-
2012-10-15 16:09
dwa mikro dania i dwa mikro deserki za 100? (1)
- 0 3
-
2012-10-16 09:00
to znowu własciciel podszywa się pod zadowolonego klienta :-))))))
- 3 3
-
2012-10-15 09:24
Pomysł przedni (5)
z tym ,ze nasz krajowy klient mozę tego nie zrozumieć i mieć do końca życia pretensję, ze dostał mikroktlecika zamiast piramidki parujacych ziemniaków ;-)
- 54 14
-
2012-10-16 08:52
Nie mierz wszystkich swoją miarką - miareczką
- 1 0
-
2012-10-15 17:55
Golem
sam wsuwasz ziemniaki na kilogramy,w koncu musisz mieć niezly power zeby wypychac z blota swoja terenowke na ramie i sztywnych mostach.
- 3 3
-
2012-10-15 10:00
bo polski klient oczekuje dużych porcji za niską cenę. zazwyczaj otrzymuje jedno i drugie, a niska jakość - gratis.
- 17 3
-
2012-10-15 09:56
taka obawa jest, ale bez przesady
myślę, że jednak informacja menu degustacyjne jest dla większości na tyle niezrozumiała, że raczej zawsze klient dopyta o co chodzi.
Wracając do tematu: moim zdaniem to ciekawy pomysł, sam z czegoś takiego korzystałem w gdańskiej Filharnoinii, chętnie wybiorę się tez do gdyńskiej Sztuczki. Zagrożenie dla restauracji widzę jedno: Polacy na tyle rzadko chodzą do restauracji, że ciężko będzie im jeszcze raz przyciągnąć klienta do siebie. W tym kontekście menu degustacyjne, jako wizytówka szefa kuchni, zachęta do dalszych wizyt, może się nie sprawdzić.
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w prowadzeniu restauracji!- 8 2
-
2012-10-15 09:33
w szczególności, że przecież miał kupon z Groupon`a
- 29 1
-
2012-10-15 21:23
sztuka
To chyba jedyna ze sztuk, która nie znosi abstrakcjonizmu.
- 0 1
-
2012-10-15 18:34
Byłem, widziałem, zjadłem.
Zamówiliśmy 7. daniowe degustacyjne. Świetnie podane, bardzo smaczne, dobre wina, fachowa obsługa. Trochę zimno od okna i niewygodne sofy, ale to szczegół. Fajna przygoda kulinarna. A po wszystkim poszliśmy coś zjeść. Ale i tak bardzo polecam.
- 5 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.