• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kolacja w surowych wnętrzach Stoczni

Justyna Michalkiewicz-Waloszek
11 grudnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 

A gdyby tak przenieść elegancką restaurację do budynków postoczniowych, wzorując się na dawnej diecie stoczniowca? Pomysł restauratorów Metamorfozy spotkał się z uznaniem wymagających gości. Pierwszego dnia z propozycji skosztowania potraw PRL w nowej odsłonie skorzystało ponad 30 osób.



Czy uważasz, że kolacja w stoczni to dobry pomysł?

Do surowych wnętrz gdańskiej Protokultury zobacz na mapie Gdańska, stopniowo zaczęli przybywać elegancko ubrani towarzysze. Chociaż większość stawiła się punktualnie, w oczekiwaniu na kilkoro spóźnionych, kolacja rozpoczęła się z trzydziestominutowym opóźnieniem. Goście musieli więc czekać na swój posiłek, jak w czasach PRL. Tym razem nie w kolejkach, ale przy elegancko zastawionych okrągłych stołach. A było warto czekać, ponieważ restauracja Metamorfoza, z szefem kuchni Adrianem Klonowskim na czele przygotowała smaczną, 10-setową kolację, z dobrym alkoholem i napojami.

Dania były inspirowane menu stoczniowca - Tadeusza Urbańskiego. Jak informuje Matylda Grzelak, PR manager restauracji - serwowane podczas kolacji potrawy stanowiły interpretację czasów, gdy w stołówkach, kioskach i kantynach kupowało się m.in. salceson, oranżadę, śledzia i zupę z wkładką.

- Dzisiejsza kolacja to podróż historyczno-sentymentalna, inspirowana menu dziadka partnerki jednego z naszych kucharzy. To jest nasz powrót do tamtych czasów, połączenie dwóch światów. Dawnej stoczni i nowoczesnej oprawy - mówi Matylda Grzelak.
Sekret kolacji tkwił w prostocie. Na próżno było szukać na talerzach orientalnych dań. Było bardzo polsko i domowo, z odrobiną restauracyjnej fantazji. Zaczynając od słonego jak anchois śledzia bałtyckiego, podanego na smażonej w głębokim tłuszczu skórce z ziemniaka, wypełnionej puree ziemniaczanym, poprzez faworyta szefa kuchni, czyli rozpływającą się w ustach sałatkę jarzynową, która zamiast jabłek zawierała w sobie odrobinę cydru, aż po zaskoczenie wieczoru, czyli... kotlet mielony, podany z ziemniakami i burakami.

- Przygotowaliśmy dziesięć dań, które występowały w ówczesnych kantynach. Ogórkowa, salceson, sałatka jarzynowa, wafelki andruty i klasyczna drożdżówka. Totalne podstawy, podane w inny sposób niż zawsze. Wszystkie składniki, które wykorzystaliśmy do przygotowania kolacji były dostępne w kantynach - mówi Adrian Klonowski, szef kuchni.
W menu, inspirowanym talonem na karcie pracowniczej znalazły się również inne "racje żywnościowe", wzorowane na stoczniowej diecie, a także alkohol podawany z przekąską, daniem garmażeryjnym i wyrobami cukierniczymi. Wśród nich: ogórkowa, czyli bulion z siekanych ogórków kiszonych, podawany z długo pieczonym żebrem (120 stopni/ 5 godzin), z dodatkiem oliwy koperkowej, bigos z kiszonej białej kapusty z dodatkiem chleba i pieczonej klasycznie głowizny, salceson z krwią i ozorami, z dodatkiem musztardowego aioli, metka z mięsa wieprzowego z kawałkami pszennego chleba zamoczonego w miodzie rzepakowym smażonym na głębokim tłuszczu, wątróbka cielęca moczona w mleku z dodatkiem czarnego, fermentowanego czosnku, grillowanej cebuli, z dodatkiem słonych pączków. A na deser - wafelki trójkąty z masą kajmakową oraz drożdżówka z kruszonką i twarogiem.

Podczas kosztowania dań, gościom towarzyszyła muzyka Jacka Kaczmarskiego, a wnętrza Protokultury zostały otoczone czarno-białymi fotografiami z wystawy Stanisława Składanowskiego.

Z uwagi na obce miejsce i pracę na obcym sprzęcie kuchennym, przerwy pomiędzy posiłkami były nieco za długie, przez co cała impreza przeciągnęła się do późnych godzin wieczornych.

Koszt udziału w kolacji wynosił 300 zł od osoby.

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (69) 3 zablokowane

  • (2)

    Jak ja lubie czytać komentarze na tym portalu. Jak w soczewce wyłania się z nich ten prymitywizm, zaściankowość, ten brak wiedzy o świecie. Nie mówie, że każdemu ma się podobac to co jest gdzie indziej, ale tu widać zaskoczenie, że jedzenie może byc ładnie podane, że można łączyć różne rzeczy, że można organizować kolacje w nietypowych miejscach. Tak jakbyście poza swoje miasto powiatowe nigdy nie wyjeżdżali. Otóż oświadczam wam: takie imprezy są organizowane nie tylko w Gdańsku i cieszą sie powodzeniem , nie tylko za 300zł, ale i setki euro.

    • 17 22

    • (1)

      Jeszcze napisz gdzie w rocznicę tragicznych zdarzeń podają robotnicze posiłki za cenę robotniczej tygodniówki, dorabiając do tego patriotyczną ideologię.

      • 19 3

      • Gdzie niby robotnik, który ma fach w ręku zarabia teraz 300 tygodniowo???

        300 to on ma dziennie, marudo.

        • 2 3

  • Wygląda jak niesmaczne kpiny z robotników.

    Co jeszcze wpadnie pseudo restauratorce do głowy? Kolacja dla bezdomnych na dworcu w Oliwie z obsługą 8 kelnerów przy każdym stoliku? Uliczny saturator z wodą z islandzkiego lodowca po 100 zł za szklankę musztardówkę ozdobiona kryształami? A jak zwykłego wstydu paniusia nie ma, to niech poczyta komentarze poniżej. A tę brzydką knajpę "metamorfoza" na Szerokiej i tak przed latem trafi metamorfoza i zmieni najemcę, bo klientów w niej tyle co kot napłakał.

    • 26 11

  • 300zł za takie coś ,to lekka przesada.To kto na tym zarobił? (1)

    Te wszystkie dania w PRL-u były bardzo tanie.A szczególnie w Stoczni były proste i bardzo tanie Były wręcz .po kosztach własnych.To dlaczego takie ceny ,kto je ustalał i kto na tym zarobił?

    • 20 3

    • no to sobie policz, 300zł razy 30 osób to masz 9000zł

      na zdjęciach widać co najmniej 6 osób z obsługi, wynajem pomieszczenia, zakup produktów oraz wiadomo zysk dla organizatorów, ale czy rzeczywiście taki duży?

      • 5 4

  • a mnie się wydaje że 300zł to nie było drogo, za tyle smaków, gustownie podanych i do tego prawie indywidualny kelner, (1)

    zwłaszcza że jak idzie się na zwykły obiad to często płacisz za os ok 60-70zł,
    i nie wydaje mi się aby organizatorzy na tym zarobili krocie, raczej mogli wyjść na zero albo nawet dołożyć

    ciekawy pomysł :)
    szkoda że nie wiedziałam, bo też bym poszła :)

    • 7 23

    • 300 zl razy 2 to jest 600 zl

      W luksusowym hotelu zjesz wiecej i lepiej i jeszcze ci zlota lyzke dadza do kawioru ! wiec nie chrzan ze za ogorkowa z salcesonem to dobra cena bo moze lepiej psychologa odwiedz. Bogaty nie oznacza ze musi byc glupi jak wiekszosc.

      • 10 3

  • ludzie to hołota

    zal czytac te komentarze. komus chyba gul skacze

    • 9 16

  • szoooook

    znowu ?!!! włosy z brody ! widze po gosciach ze nie byli zachwyceni.... z reszta nie pierwszy raz !tu czy tam.... co to za róznica!

    • 10 4

  • a czapka

    Mam pytanie do kucharzy gdzie czapki?rękawiczki?

    • 17 4

  • Mało płacą Klonowskiemu 3 tys eh

    • 4 2

  • jest oferta, są chetni, wszystko ok :) Niech mi tylko ktoś powie co to jest fine dining??? fajn dajning.. fajn.. fajnie

    • 8 3

  • Żal

    W stoczni nie powinno się jadać tylko statki budować!!!

    • 15 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane