• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kristoffer Basznianin: "Dobry kucharz nigdy nie jest zadowolony ze swojej pracy"

Aleksandra Sobocińska
1 listopada 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Kristoffer Basznianin zamiast określenia "kuchnia molekularna" preferuje mniej popularne i nieco przewrotne sformułowanie "zdekonstruowane jedzenie". To, co kreuje, oparte jest nie tylko na doskonałym wyczuciu smaku, ale też wiedzy z zakresu nauk ścisłych. Kristoffer Basznianin zamiast określenia "kuchnia molekularna" preferuje mniej popularne i nieco przewrotne sformułowanie "zdekonstruowane jedzenie". To, co kreuje, oparte jest nie tylko na doskonałym wyczuciu smaku, ale też wiedzy z zakresu nauk ścisłych.

Urodzony w Polsce, jednak większość życia spędził za granicami naszego kraju. Sztukę kulinarną doskonalił m.in. w duńskiej restauracji Noma, która od 3 lat jest uznawana za najlepszą na świecie, w Madison Eleven w Nowym Jorku, która ma 3 gwiazdki Michelin, czy też w Faviken w Szwecji. Od dwóch miesięcy dba o podniebienia gości gdańskiej Restauracji Filharmonia.



O tym, dlaczego wrócił do Polski, jak bardzo różnią się nasze gusta od upodobań mieszkańców Nowego Jorku, o modzie na telewizyjne programy kulinarne oraz o tym, dlaczego w niektórych restauracjach na stolik trzeba czekać nawet rok, rozmawialiśmy krążąc po restauracyjnej kuchni.

Skąd decyzja o tym, aby zamieszkać w Trójmieście? Nie wolał Pan zostać w Nowym Jorku albo w Danii?


Kristoffer Basznianin: Z kraju wyjechałem, gdy miałem 9 lat, a myśl o powrocie towarzyszy mi od kilku dobrych lat. Po raz pierwszy pojawiła się na jednym ze spotkań z przyjaciółmi z dzieciństwa, na którym to odżyły pewne sentymenty. Ponadto, doszedłem do wniosku, że polska gastronomia jest przerostem formy nad treścią i dobrze by było zrobić coś, aby to zmienić. Dorobiłem się już w życiu wszystkiego, co sobie zaplanowałem i teraz nadszedł moment na podjęcie nowych wyzwań. Jednym z nich jest właśnie ożywienie naszej polskiej kuchni i wprowadzenie do niej kilku autorskich pomysłów. Pomyślałem sobie, że moja wiedza może się komuś do czegoś przydać.

Można powiedzieć, że wrócił pan do kraju z pewnego rodzaju misją i że będzie pan nas troszkę edukować kulinarnie?


Faktycznie można tak powiedzieć. Jestem tu od półtora miesiąca i już na tym etapie wydaje mi się, że idziemy w dobrym kierunku. Dochodzą do nas same pozytywne opinie na temat tego, co robimy.

Jak to, przecież klienci nie dostali ani ulubionego schabowego, ani golonki? Czyli jednak udało nam się wyjść poza utarte przyzwyczajenia i przestaliśmy się bać nowości?


Nie do końca, wielu z nas wciąż żyje w kokonie i nie dopuszcza do siebie tego, co nieznane. Aczkolwiek zauważyłem zmianę w podejściu do życia u młodszych osób, 20 - 30 letnich. Oni faktycznie stają się coraz bardziej łakomi świata i nowych doznań.

  • W tatarze wszystko jest odwrócone. Zamiast surowego mięsa dostajemy "wyciśniętą" marchewkę z oliwą z orzechów laskowych, maggi w postaci marynowanego kawioru z tapioki, kapary z dzikiego bzu, a mięso dostajemy w postaci sproszkowanej wątróbki. Jajko jest gotowane metodą "inside out", w żółtku jest gorący bulion z trufli. Na górze jest element skandynawski - kawior z sielawy.
  • Jagnięcina kaszubska w formie polędwiczek przygotowanych metodą sous-vide, podawana z pietruszką w trzech teksturach - chipsa, musu i oliwy, emulsją z koziego jogurtu, sosem z polskiej kawy zbożowej i ziołami z uprawy ekologicznej.
  • Kasza gryczana jest najpierw gotowana, a następnie mielona na papkę, prasowana i wysuszona - tak powstaje chips. Klient restauracji, przyzwyczajony do jednej formy podania kaszy gryczanej, dostaje na talerzu coś, czego kompletnie się nie spodziewał - kaszę w różnych formach, np. musu i chipsa.
  • Prażona belgijska czekolada, której używa się do deserów.


A starsze osoby, silnie przywiązane do tradycji, nie mają już szans na zmianę podejścia?


Ostatnio w tym samym czasie gościliśmy dwie różne grupy gości, którym serwowaliśmy to samo danie - kaczkę gotowaną metodą sous-vide, czyli w próżni. Mięso było przygotowane tak, że do jego konsumpcji nie trzeba było używać noża. Starsi goście bali się jej spróbować, gdy zobaczyli, że mięso jest czerwone, a młodsi byli zachwyceni, bo wiedzieli, że właśnie tak powinna wyglądać dobrze zrobiona kaczka. Zjedli wszystko.

Może dla tradycjonalistów powinniście umieścić w karcie schabowego?

Przypomniała mi się pewna historia o schabowym. Pracowałem kiedyś w Hiltonie w Malmo. Serwowaliśmy homary, langusty, cuda świata. Spotkałem tam pewnego gościa, Polaka, który szybko zorientował się, że i ja pochodzę z Polski. Zapytał mnie dyskretnie, czy zrobię mu schabowego, bo bał się spróbować czegokolwiek innego, a był głodny.

Mieszkańcy Nowego Jorku czy Danii, gdzie miał pan okazję mieszkać, są bardziej otwarci na nowości niż my? Tamtejsze restauracje cieszą się ogromną popularnością, u nas nie trzeba nawet robić rezerwacji...


W restauracji Noma w Kopenhadze, uznanej za najlepszą na świecie, na stolik czeka się rok. Jednak klient nie ma pewności, że ten termin się urzeczywistni, bo jeśli w tym samym czasie pojawi się gość, który według szefa kuchni jest od nas ważniejszy, tracimy naszą rezerwację. Ludzie się na to godzą i tak czekają miesiącami, próbując do bólu. Wiedzą bowiem, co wspaniałego czeka ich na końcu tej drogi. Tymczasem nawet w jedynej polskiej restauracji, która zdobyła gwiazdkę Michelin, czyli w warszawskiej Atelier Amaro, tłumów nie spotkamy.

Jakie są oczekiwania klientów najlepszej restauracji świata?


W menu restauracji Nomi kolejne dania opisane są jednym słowem, na przykład "Dorsz". Klient ma takie zaufanie do kucharza, że wie, że to będzie po prostu dobre, bez względu na dodatki, czy sposób podania. To dla szefa kuchni przychodzi do konkretnej restauracji. Nomi mogłoby się nie przyjąć w Polsce. Jedzenie jest tam wyśrubowanym spektaklem i obawiam się, że osoba przyzwyczajona do kuchni tradycyjnej mogłaby nie mieć nawet najmniejszej chęci na spróbowanie galaretki z wody morskiej z ostrygami i śniegiem z chrzanu.

Jak by pan zatem przekonał osobę starszą, przyzwyczajoną do tradycji i smaków wyniesionych z rodzinnego domu, do otworzenia się na kulinarne nowości?

Nie ma innego sposobu, jak tylko zabranie jej do jakiejś fajnej restauracji, ale trzeba oczywiście taką osobę najpierw zachęcić, wzbudzić w niej głód poznania.

Z jednej strony jesteśmy narodem zamkniętym na zmiany, z drugiej zaś w dużym stopniu chłoniemy to, co jest akurat modne. Czy na fali popularności takich programów, jak MasterChef, Kuchenne Rewolucje, czy Top Chef, nie stajemy się bardziej otwarci na tematy kulinarne i żądni nowych smaków?

Na pewno, choć to oczywiście zależy od tego, jak taki program jest oceniany przez przeciętnego widza. Ja takie programy oceniam z pozycji zawodowca, przez co dostrzegam w nich takie rzeczy, na które pani pewnie nie zwraca uwagi. Sam uczestniczyłem w takich programach i wiem, że są wyreżyserowane. Zaproponowano mi rolę jurora w Top Chef, ale z pewnych względów nie mogłem jej przyjąć. Mimo wszystko uważam, że te programy rozbudzają ciekawość odbiorcy. W domowym zaciszu ludzie dowiadują się, że poza gołąbkami i schabowym istnieją też inne dania, których może warto by spróbować i pozwolić sobie na nowe kulinarne doznania? Jest też kanał telewizyjny kuchnia.tv, na którym można podejrzeć tego typu programy z całego świata.

Przecież to, co pokazują w nich kucharze, jest nie do odtworzenia w domu!

Szanujący się szef kuchni nigdy nie zdradza swoich przepisów, ale może nauczyć różnych technik, czy po prostu do czegoś zainspirować. Cieszy mnie to, że młodzi ludzie chłoną takie nowości.

Czy mieszkając za granicami kraju, promował pan kuchnię polską?


Nie, nie znam kuchni polskiej. W restauracyjnej kuchni mam od tego specjalistów. Oni przygotowują dania, a ja je przerabiam po swojemu - jak na przykład sandacz z czipsami z kaszy gryczanej.

  • Kucharze przygotowują... cebulę - najpierw marynują, następnie suszą i tak powstaje proszek, który jest idealny do posypania ryby, aby zniwelować jej zapach. Po dodaniu hibiskusa powstaje zupełnie nowa przyprawa.
  • Pako Jet - jedyna taka maszyna w północnej Polsce. Kosztuje tyle, co dobrej klasy samochód. Ma noże tytanowe, dzięki którym możemy zmiksować zamrożone produkty na perfekcyjną konsystencję, której nie uzyskamy w żadnym innym urządzeniu.
  • Lody z dyni przygotowane z Paco Jet mają konsystencję musu.
  • Wyciskarka do soków typu amerykańskiego - hartowany plastik sprawia, że możemy w niej uzyskać nawet sok  z cebuli (w normalnej sokowirówce robi się gorzki), czy trawy. Po obróbce uzyskujemy i sok, i perfekcyjne zmiksowane warzywo.


Jaka kuchnia jest zatem pana ulubioną?


W tej chwili nowa kuchnia skandynawska. Jest ona oparta na czystych, ekologicznych, dostępnych tylko w tych regionie surowcach, nowych smakach, zupełnie nowych konsystencjach. Wciąż jedną nogą mieszkam w Skandynawii, mam zatem nieograniczony dostęp do tych składników. Chciałby te dania stopniowo wprowadzać tutaj, na przykład szalenie popularne desery z warzyw - buraków, szparagów. Wygląda pani na zdziwioną, a te smaki są naprawdę przepyszne.

Które danie w waszej karcie uważa pan za najlepsze?


Nie jestem z niczego zadowolony. To jest właśnie to, co powinno być cechą dobrego kucharza - że nigdy nie jest zadowolony, bo chce iść o krok dalej. Ciągle modyfikuję dania, szukam nowych surowców. Ostatnio znalazłem grasicę cielęcą i nowe gatunki ryb.

A co z fantastycznymi polskimi produktami? Czy używacie ich w kuchni?


Oczywiście, że tak, dania w restauracji są nich zrobione w 95 proc. Na Dolnym Śląsku kupujemy wspaniałe sery, ryby mamy z Pomorza, jagnięcinę kupujemy na Kaszubach, mięso wołowe jest również polskie, warzywa i zioła są z ekologicznej hodowli znajdującej się w okolicach Gdańska.

A pana ulubiona ryba z naszych regionalnych?

Zdecydowanie sandacz.

Miejsca

Zobacz także

Opinie (83) ponad 20 zablokowanych

  • ...


    A ten Pan co chce nazywać się szefem kuchni chyba niestety mało wie o nowej kuchni skandynawskiej, ciekawe skąd chciałby w restauracji serwować świeże przegrzebki, swieże krewetki, kraby królewskie, homary, langusty, mule z morza północnego, nie mówiąc już o rybach jakości takiej jakiej można dostać w skandynawii, i ciekawe skąd weźmie polędwice z renifera, losia, dziczyznę +++

    kolejny pseudo kucharz, który chce zaistnieć w portalach internetowych i na fotkach, żenada
    dziękuję, dowidzenia, dobranoc...

    • 13 15

  • Odwiedziny (1)

    Miałem okazje wraz z moja żoną odwiedzić restauracje Filharmonia z jakieś dwa tygodnie temu. Zjedlismy 2 daniowa kolacje. Na pierwsze danie wzięliśmy zupę dyniowa. Była bardzo oryginalnie podana p

    • 3 4

    • iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii

      co dalej

      • 4 1

  • przerost formy nad treścią

    To właśnie kuchnia bohatera wywiadu:)

    • 9 4

  • NOMA ..a nie Nomi

    Nie ma takiej restauracji jak nomi , Jak dopisujecie szczegóły w artykule , to moze z sensem...

    • 10 0

  • Czytam komentarze i jest mi trochę żal... (4)

    Widać że większość wypowiadających ma troszkę wspólnego z gastronomią. Troszkę, bo wypowiedzi nie są do końca komentarzem, mam wrażenie że 90% z nich jest po prostu czystą złośliwością. Dlaczego tak jest? Myślę że dlatego iż zazdrość leży głęboko w polskiej mentalności. Pewnie autorzy klepią schabowe i wrzucają fryty na śmierdzącą fryturę i nie mają okazji popracować nad nowymi trendami, stąd zawiść i zazdrość. A przecież nie można zastanowić się że może fajnie jest móc poeksperymentować? Jeśli nie macie takiej okazji, zmieńcie pracę, ale nie obsmarowujcie pracy innych bo to jest po prostu słabe. Pracę innych trzeba szanować tak samo jak swoją własną, a przede wszystkim najpierw ją zrozumieć. Pozdrawiam.

    • 12 7

    • (1)

      Trudno się zgodzić z takim dictum, bo komentarze raczej odnosiły się do treści artykułu, w którym roiło się od błędów a także samej formuły uznającej nas tu w większości za nieznających w ogóle tematu dobrej kuchni.
      Raczej niewielu krytykuje p. Basznianina za to co robi ale za sposób w jaki chce coś udowodnić. To jest właśnie krytyka jego wypowiedzi., bo na początku chce rewolucjonizować kuchnię polską, zaś na koniec przyznaje że jej nie zna.
      Ponadto jest tak, że znany kucharz (tu nie ma miarodajnej skali, kto jest dobry czy najlepszy, bo to subiektywne wrażenie) jest dobrze lub bardzo dobrze zarabiająca osoba. Jako że by dobrze zarabiać trzeba cos stworzyć z też dobrych i z reguły drogich ptoduktów. Zaczyna sie więc marketingowa sztuczka, festiwali kulinarnych, tworzeniu blogów w tej tematyce czy masy progarmów w mediach. A przecież tak naprawdę chodzi o to by się najeść i by smakowało, niezależnie czy będzie to smażona panierowana pierś z kurczaka czy wykwintnie podany przegrzebek. Trudno zatem oczekiwać by np. z naleśnika zrobić danie tak wykwintne, tak śmiałe w swej formie, by płacić za takie danie np. 50-100 złotych, bo jednak każdy zdaje sobie z tego sprawę że pomysłowość tak ale cena wkłady jest niewielka. Urabia się zatem tworzywo społeczne wmawiając że jest to sztuka na miarę herosów z Iliady ale przecież są to tacy sami ludzie mający te same żołądki i jadający te zapyziałe schabowe ze smakiem u swej babci, mamy czy u dobrego znajomego w innym lokalu. Głosy krytyczne sa tu raczej wskazaniem by z kulinarii nie robić jakieś swoistej ideologii czy wręcz religii!?
      Niech p. Basznianin sobie gotuje i niech mu się dobrze wiedzie a także niech nie narzeka na nudę czy brak zadowolenia, niech robi sobie co chce ale skoro się wypowiedział w sposób kontrowersyjny, to tym samym wywołał się sam do tablicy.

      • 14 0

      • Nie wiem kto stoi za odpowiedzią na mój komentarz, ale przyznaję że sam bym tego w słowa lepiej nie ubrał. Zgadzam się z Panem- Panią w zupełności i serdecznie pozdrawiam.

        • 1 0

    • powrót do kuchennych korzeni (1)

      Kolego schabowego trzeba umieć zarobić , a jak ktoś nie potrafi , to bierze się za puree z marchewki bo nikt mu wtedy nie powie ze spitolił , i tak naprawdę to nie ma to nic wspólnego z autorskimi przepisami ludzi którzy tworzą kanony współczesnej kuchni, natomiast gwiazdorzy plotą bzdury w sponsorowanych artykułach nie majac tak na prawdę nic do powiedzenia poza tym że mają straszne parcie na ,,sukces''

      • 7 3

      • hehehehehehe

        • 3 0

  • Lokowanie i tyle

    • 5 1

  • "W menu restauracji Nomi kolejne dania opisane są jednym słowem, na przykład "Dorsz". Klient ma takie zaufanie do kucharza, (2)

    ok, tylko co jeśli ktoś jest uczulony na jakiś dodatek albo go nie lubi.

    • 6 1

    • to masz od tego Oblusge kelnerska ktorej zawsze sie mozesz.ZAPYTAC. widac biedanku ze nie chodzisz po restauracjach. DELUX NIE JEST DZIALEM DLA CIEBE!!!

      • 2 3

    • NOMI..

      Żeby przekonać się że nikomu jeszcze jedzenie w Nomi nie zaszkodziło proponuję zapisać się u nich na posiłek (za dwa lata) i zobaczysz jak wygląda procedura zamawiania dania! (kelner jest alfą i omegą w swoim fachu).

      • 0 0

  • Promocja

    Wszyscy się tylko promują na necie!!! bo to jest najtańsza reklama,chcą być tacy medialni a wręcz rozpoznawalni,ale kto tak naprawdę gotuję smaczne i prawdziwe jedzenie w Trójmieście? to jest pytanie?

    • 1 1

  • paco jet (1)

    a to obok na zdjeciu po lewej to tez macie jako jedyni w polnocnej Polsce haha toz to chyba mikrofalowka :-P

    • 0 1

    • paco jet

      chyba dawno tez cen nie sprawdzaliście, bo takie cudo kosztuje ok. 15 tys. PLN, a więc ten dobrej klasy samochód to chyba z rocznika 2003 hahaha ubaw po pachy

      • 0 0

  • top chef (4)

    To az ze Szwecji chcieli Cie sciagnac na jurora, a Ty odmowiles?!
    Jestem ciekaw, ktora osobistosc byla zmuszona Cie zastapic w programie ;-)
    Pani Ewa Wachowicz - troche ladniejsza, przynajmniej z twarzy;
    Wojtek Modest Amaro - to king of the ring - komentarz zbedny dla osoby posiadajacej gwiazdke Michelin (chyba ze Ty wystartujesz od dwoch gwiazdek czego Tobie i restauracji zycze) Maciek Nowak jest rozpoznawalny i wielu sie liczy z jego zdaniem,
    a Jozek Seelesto tez nietuzinkowy chlop, dodaje swoistego kolorytu (tylko nie mow, ze sie chciales czarna pasta wysmarowac hehe)
    Zycze powodzenia i troszke pokory bo mnie sie kiedys snilo, ze Ramsey Gordon konczac wcinac mojego schanowego z zasmazana kapusta zwienczyl to danie slowami ...nic lepszego dotad nie jadlem... ale to byl tylko sen :-P

    • 2 2

    • Top.... (1)

      Gdybyś trochę poczytał fachowej prasy (światowej) miałbyś wiedzę że p.Wachowicz ze swoją wiedzą kulinarną mogłaby u tego szefa kuchni ewentualnie kartofelki obierać!

      • 0 1

      • sam jesteś kartofel i to z łupiną ;-)

        • 0 0

    • heh (1)

      a kto powiedziaL ze chodzilo o polski program

      • 0 1

      • ktos to pisal, ktos zatwierdzal; moze nalezy takie informacje uscislic ;-) zwykly brak profesjonalizmu bo w jaki sposob domyslic sie gdzie mial wystepowac? chce naprawiac polska gastronomie to tak to zostalo odebrane hehe napisac mozna wszystko :-P

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane