Już za tydzień (27 listopada) do pierwszych użytkowników trafi fiński smartfon wyposażony w Sailfish OS - nowy, oparty na Linuxie system operacyjny. Nowa platforma ma być lepiej zoptymalizowana, a co za tym idzie, szybsza niż obecne na rynku rozwiązania. Zdaniem ekspertów to wcale nie muszą być przechwałki - dobrze wykonana praca programisty może przyspieszyć działanie mobilnych urządzeń znacznie bardziej niż dodatkowe rdzenie procesora.
było to moje podstawowe kryterium
54%
niewielki, ale kilka modeli odpadło z tego powodu
21%
tak, ale wciąż nie wiem, czy wybrałem dobrze
12%
właściwie żaden, liczyły się inne cechy
13%
- Można założyć, że prace nad Sailfish OS trwały około dwóch, może trzech lat - szacuje
Piotr Duszyński, CEO gdyńskiej firmy DeSmart zajmującej się między innymi tworzeniem aplikacji na smartfony i tablety. -
I choć specyfikacja techniczna smartfonu Jolla nie jest imponująca, w praktyce może okazać się urządzeniem dużo szybszym niż działające na Androidzie Samsungi i mieć mniejszą od nich tendencję do lagowania, czyli spowalniania pracy w miarę przybywania zainstalowanych aplikacji.Z punktu widzenia użytkownika nie zwracającego uwagi na szczegóły techniczne Jolla wyróżnia się interesującym interfejsem, realną wielozadaniowością (kilka aplikacji działać może w tym samym czasie), możliwością jednoczesnego podglądu nawet dziewięciu działających naraz aplikacji i swobodnego przeskakiwania między nimi oraz możliwością sterowania wybranymi funkcjami za pomocą gestów (więcej suwania palcem po ekranie, mniej trafiania palcem w ikonki). Trudno natomiast powiedzieć, jak w praktyce sprawdzi się zapowiadana samodzielna adaptacja telefonu do nawyków użytkownika.
We wnętrzu Jolli znajdziemy dwurdzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 400 (1,4 Ghz) z 1 GB pamięci RAM. Wykonany w technologii IPS ekran o przekątnej 4,5 cala nie odbiega od standardu dobrych smartfonów (Gorilla 2 Glass, 5-punktowy multi-touch, rozdzielczość 960x540 pikseli), podobnie zresztą jak 8-megapikselowy aparat główny z autofocusem i diodą doświetlającą LED, 16 GB wbudowanej pamięci (z możliwością rozbudowy przez karty microSD) oraz szybka transmisja danych w standardzie 4G i bateria o pojemności 2100 mAh.
Zgodny z AndroidemTeoretycznie wadą każdego wchodzącego na rynek systemu jest brak bazy aplikacji, o czym przekonali się choćby użytkownicy systemu WindowsPhone.
- Na początku nie ma deweloperów treści tworzących na danej platformie, nie ma więc aplikacji, skoro nie ma aplikacji, nie można wykazać zainteresowania użytkowników, deweloperzy uznają więc, że nie ma dla kogo tworzyć i mamy w ten sposób efekt błędnego koła - tłumaczy Duszyński. -
Zlecenia związane z aplikacjami na WindowsPhone zdarzają się nam bardzo rzadko.Twórcy Sailfish OS poradzili sobie z tym problemem - ich platforma jest kompatybilna z Androidem, który (dla przypomnienia), także wywodzi się z Linuxa.
W specjalnym internetowym spocie Marc Dillon, CEO Jolla, zachęca społeczność deweloperów do tworzenia oryginalnego oprogramowania na Sailfish OS, jednak ważniejszy od tego wydaje się komunikat o możliwości ściągania na to urządzenie wszystkich aplikacji z Google Play. Nie oznacza to jednak, że Jolla będzie się lagować w ten sam sposób, co smartfony działające na Androidzie.
- Nie chciałbym wchodzić w szczegóły techniczne, ale uzyskanie większej optymalizacji działania jest możliwe przez odpowiednie zarządzanie mocami przerobowymi procesora, za co także odpowiada system operacyjny - podkreśla Duszyński.
Jeśli jednak Sailfish OS sprawdzi się i podbije serca pierwszych użytkowników ma szansę zdobyć sporą część rynku należącą do Androida i jeszcze bardziej zmarginalizować system WindowsPhone. Sailfish wydaje się dobrze trafiać w czas jeśli chodzi o gesty na ekranie (przyjmie je dziś jako naturalne większość użytkowników), estetykę interfejsu i samego urządzenia.
Za jego sukcesem przemawia także charyzma Dillona oraz europejskie pochodzenie - nie wszyscy mieszkańcy Starego Kontynentu przyjęli przecież z entuzjazmem przejęcie Nokii przez korporację Billa Gatesa.- Telefon z Sailfishem na pewno pozwoli nam się wyróżnić, będziemy mogli wręcz wzbudzić nim towarzyską sensację - stwierdza
Justyna Łukasik, właścicielka firmy Warsztat PR, publicystka. -
Sądzę jednak, że osoby stawiające na luksus wciąż będą zwracać się ku innym systemom operacyjnym, szczególnie ku iOS. Urządzenia z nadgryzionym jabłkiem wciąż uchodzą za najbardziej prestiżowe. Zarówno eksperci, jak i użytkownicy przyznają, że urządzenia działające na iOS mają znacznie mniej problemów z lagowaniem niż Androidowa konkurencja. Przy parametrach iPhone'a wyraźnie przewyższających Jollę, wybór - o ile posiadamy odpowiedni budżet - jest więc oczywisty.
Cena Jolli to w przybliżeniu 1700 złotych. Pierwsze egzemplarze tych smartfonów trafią jedynie do Helsinek, można też zapisać się na listę osób zainteresowanych zakupem urządzenia.