• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jola Słoma: Młodość tkwi w ciągłych zmianach

Anna Gryszkiewicz
13 lutego 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Tonia Ugwu: piękna Nigeryjka z Trójmiasta
Jola Słoma wraz z mężem Mirkiem Trymbulakiem od lat prowadzą w Orłowie swoje Atelier. Ubierali między innymi Anię Popek, Grażynę Łobaszewską i Mateusza Kusznierewicza. Jola Słoma wraz z mężem Mirkiem Trymbulakiem od lat prowadzą w Orłowie swoje Atelier. Ubierali między innymi Anię Popek, Grażynę Łobaszewską i Mateusza Kusznierewicza.

Poznała męża, gdy ten miał 19 lat, a ona przekraczała trzydziestkę. Od tego czasu są niemal nierozłączni. Projektują, szyją na miarę, komponują i gotują. Zmienili wizerunek wielu polskich celebrytów, w tym Cezarego Pazury, Ani Popek, Anny Maruszeczko, Grażyny Łobaszewskiej czy Mateusza Kusznierewicza. Jola Słoma w "Kobiecej Gardzie" opowiada o trójmiejskiej bohemie artystycznej, błędach Polek w kreowaniu własnego wizerunku i zbiorach wspólnych w związku z młodszym mężczyzną.



Jak się poznaliście?

Na jednej z imprez z Sfinksie. Oboje jesteśmy ze środowiska artystycznego. Ja byłam wtedy związana z trójmiejską sceną rockową, Mirek kończył liceum plastyczne. Ten świat jest nieduży i był wtedy dosyć spójny. Malarze, muzycy, pisarze - spotykaliśmy się wszyscy razem. Nosiłam się wtedy oryginalnie, zresztą teraz, jak na 50-latkę, też wyglądam niestandardowo... (śmiech). Oboje wyróżnialiśmy się z tłumu: ja miałam charakterystyczną fryzurę na Kleopatrę, Mirek nosił włosy do pasa. Taki piękny, młody chłopak. Tyle, że to nie był odpowiedni moment, on miał dziewczynę, a ja rozwodziłam się z pierwszym mężem.

Jednak wyszło...

Tak, i trwa już 20 lat (uśmiech).

Wypadliście z trójmiejskiej bohemy artystycznej. Wielu tutejszych artystów ciągle biegnie w tym amatorskim biegu, wam się udało wypłynąć na szerokie wody i utrzymać na powierzchni.

Wiele znajomości urwało się przez to, że przestaliśmy bywać. Jeżeli dużo pracujesz i masz wiele pasji, które cię angażują, przestajesz mieć potrzebę siedzenia w nocnych klubach, picia i zabijania nudy. Brakuje na to czasu. Wielu osobom wydawało się, że przysłowiowo zaczęliśmy robić karierę i nie przyznajemy się do znajomych. Tymczasem nie mieliśmy ochoty siedzieć przy wódce i opowiadać czego byśmy to nie zrobili, gdybyśmy mieli szansę. Po prostu to robiliśmy.

Komercyjnie.

Istnieje coś takiego jak codzienne, szare życie, w którym potrzebujesz zjeść, ogrzać się w ciepłym mieszkaniu, ubrać. To komercjalizuje wiele artystycznych działań. Mnie cieszy to, że mamy odbiorcę, dla którego mają one wartość. Niekoniecznie poruszam ludzkie serca, ale mam poczucie pracy u podstaw, dzięki której ktoś może dowiedzieć się jak się ubrać.

Wszędzie pojawiacie się razem. Nie dość, że robicie to samo, wyglądacie podobnie. Gdzie miejsce na indywidualność?

Jeśli mielibyśmy walczyć o odrębność, spotykalibyśmy się raz w tygodniu na kilka godzin. My tego nie chcemy. Ludzie sobą przesiąkają, to naturalne. Są w związku zbiory wspólne i te oddzielne.

Co należy do zbiorów oddzielnych?

Często bardzo intymne sprawy, różnego rodzaju fascynacje, czasem przeszłość. Ale nasze zbiory oddzielne nie są za duże (uśmiech).

To przeczy różnicy płci.

Ja nie jestem typową kobietą, mam wiele męskich cech. Wychowałam się z chłopakami kopiąc piłkę na podwórku. Z kolei Mirek ma wrażliwość, której mężczyźni najczęściej nie mają. Jesteśmy bardzo podobni. I wiesz, zaczęliśmy pracować nad tym, aby zbiory osobne powiększać.

Żeby nie być jak brat z siostrą?

Co w tym złego? Ludzie bardzo często opierają swój związek na tym standardowym damsko-męskim iskrzeniu. Później dziwią się, że po dwóch, trzech latach zaczyna iskrzyć z kimś innym. Wiesz ilu jest ładnych facetów i pięknych kobiet wokół? Gdyby nie przyjaźń, co ja bym robiła w tym związku? Powiedz, czy sześćdziesięcioletnie pary myślą o seksie? A zobacz, jak wzruszająca jest para staruszków trzymających się wciąż za ręce. Bo tu chodzi o coś innego. O pewnego rodzaju bliskość, o wspólne poczucie humoru, o sposób patrzenia na ptaka, który się drze na płocie.

Dzieli was prawie 12 lat różnicy. Kreujecie bardzo charakterystyczny wizerunek samych siebie jako pary. Gdzie znaleźć w nim środek, kiedy kobieta jest sporo starsza od mężczyzny?

Dla artystów nie ma środka. Spójrz jak wygląda Kora i jej młodszy partner Kamil Sipowicz. Ktoś zastanawia się nad ich wiekiem? Jeśli zmiany wizerunku artysty nie odbywają się w tempie przepływających trendów, ale opierają się na poszukiwaniach oryginalności, ten wizerunek zawsze się obroni.

Nie boisz się, co będzie za kolejne dziesięć lat?

Nie. Moja twarz wygląda w tej chwili nie starzej niż w wieku 30 lat. Zmieniłam tryb życia. Kiedyś balowałam w Spatifie do 7 rano, a noc pełną alkoholu kończyłam nad ranem w barze mlecznym. Żeby przetrwać i mieć za co żyć, w przerwach między balowaniem robiłam pierścionki, biżuterię na sprzedaż. Potem przychodził wieczór i od początku... Dziś mam inne potrzeby. Korzystam z tego, że świat proponuje mi nowe wartości.

Zmiany to antidotum na starzenie się?

Myślę, że młodość tkwi w dynamice zmian. Człowiek, który przestaje się zmieniać, zaczyna się starzeć. Lata szybciej lecą, kiedy nie zauważamy tego, co proponuje nam rzeczywistość i zaprzestajemy ją na nowo definiować. Projektanci rozpoznają mentalny wiek kobiety po tym, jak się ubiera. Czy zatrzymała się na jakimś etapie w swoim życiu, czy leci przez nie korzystając z bogactwa mody. Oczywiście, odróżnijmy to, co jest oznaką mentalnej młodości od tego, co naraża podstarzałą kobietę na śmieszność. Obcisłe leginsy i mini na obrośniętej latami talii to, rzecz jasna, średnio wyglądający przejaw czucia się młodym.

Komu pomagaliście się ubrać?

Przez jakiś czas z naszych usług korzystała Halina Frąckowiak. W ważnych dla siebie momentach radziła się Grażyna Łobaszewska. Doradzaliśmy też Ani Popek, ale to typ, który sam świetnie radzi sobie z modą. Zresztą ma stylistki, które są w jej pobliżu, w Warszawie. Czasem tylko podszeptujemy: tu ci źle doradzili, tu cię skrzywdzili, w tym nie chodź, bo źle wyglądasz.

Co to znaczy wykreować czyjś wizerunek?

To brzmi strasznie, wiem. Trochę jak gwałt na osobowości. Ale w rzeczywistości to pomoc w wyeksponowaniu tego, co drzemie w danym człowieku i jest głęboko schowane. Można powiedzieć, że kreowanie wizerunku to odkrywanie przed kimś jego własnego potencjału.

Brzmi to co najmniej tak, jakbyś dobrze znała wszystkich swoich klientów.

Niekoniecznie. Długo przed rzeczywistą pracą nad wizerunkiem, spotykam się klientem, rozmawiamy, zadaję masę pytań. Inaczej pracuję z artystką estradową, inaczej z panią dyrektor banku, która chce, żeby jej pracownicy mieli do niej zaufanie. Istnieje kilka aspektów, które należy wziąć pod uwagę: osobowość, cel zmian, otwartość na nie.

Przychodzą do was kobiety, które nie mają pomysłu na siebie?

Tak, bardzo często. Albo takie, które mają pomysł na siebie, ale widzą, że on nie skutkuje.

Co nie działa?

Widzimy siebie trochę inaczej niż inni nas postrzegają. Dlatego wielu artystów czy ludzi, którzy przemawiają publicznie, nagrywa się przed kamerą. To jest dosyć drastyczna metoda, której w atelier nie stosujemy. Sama wiem, jak mocno przeżyłam zobaczenie siebie przed kamerą. Kiedyś z Mirkiem, w Egipcie, byliśmy w delfinarium i, zwyczajnie mówiąc, oszalałam na widok delfinów. Jeden pan filmował całą grupę. Kiedy zobaczyłam film, byłam przerażona tym, że zachowuję się jak czteroletni berbeć na placu zabaw. Wszystkie te miny, ruchy - to nie byłam ja. To jest ta część nas, którą ma szansę zauważyć tylko ktoś trzeci, wnikliwy obserwator z zewnątrz.

Zdarzają się klientki, które rzucił mężczyzna i które pod wpływem takiego biegu zdarzeń chcą zmienić wizerunek?

Niech pomyślę... Tak, mieliśmy taką historię. Tu, na ryneczku, który widzisz za oknem, taka babeczka miała swoje stoisko. Lubiliśmy kupować u niej warzywa i owoce. Wiedziała o naszej pracowni, ale nie było jej stać na te usługi. Nawiasem mówiąc, uważam, że tylko niektórym są one potrzebne. Niemniej jednak, w jej życiu coś się zmieniło, mąż znalazł sobie młodszą. Pamiętam, gdy zaczepiła nas na rynku i poprosiła o pomoc, bo wybierała się na swoją własną rozprawę rozwodową. Chciała wyglądać i czuć się dobrze. Pokazać, że tu i teraz zaczyna się jej nowe życie, że wcale nie czuje się tą starszą, grubszą i brzydszą. Przyniosła jakąś starą rzecz, którą przerobiliśmy, dopasowaliśmy dodatki, podpowiedzieliśmy, jak się uczesać. Myślę, że dodało jej to siły na przejście tej sytuacji.

Jakie błędy, my Polki, najczęściej popełniamy w kreowaniu własnego wizerunku?

Nie ubieramy się źle, ale według mnie starsze pokolenia w dużej części mają nawyk kierowania się wyłącznie wygodą. Poza tym, często nie rozumiemy swoich sylwetek i w błędny sposób próbujemy się odmłodzić. Korzystamy z nowych tendencji przynależnych dwudziestoparolatkom, choć sześćdziesiątka dawno stuknęła nam na liczniku. W rezultacie wygląda to tak, jakbyśmy wyciągnęły sukienkę ze swojej wczesnej młodości i próbowały się w nią wcisnąć. Trzeba uważać na modę, zwłaszcza teraz, gdy na topie są przyduże tuniki z nie najlepszych materiałów w drobne kwiatki. Osoby starszej daty wyglądają w nich jak w podomce z lat 70., podczas gdy od pewnego wieku warto wyglądać dystyngowanie. Takie pomyłki zdarzają się, gdy ktoś nie włączy kamery w odpowiednim momencie.

I nie nagra tego, jak wygląda...

Tak, ale zdarza się i tak, że nawet oglądając siebie na nagraniu, widzimy zaburzony obraz. To działa nasze ego. Jest jeden przypadek, kiedy to przynosi korzyści. Ego chroni sztukę i w pracy artystycznej jest niezbędne. Gdybym za każdym razem zastanawiała się co zmienić, żeby było lepiej, szyłabym kolekcję przez 10 lat, a wydawała płytę dwa razy dłużej.

No właśnie. Robicie mnóstwo rzeczy. Od projektowania, poprzez tworzenie muzyki, wydawanie książek, po produkcję kalendarzy czy młynków do pieprzu. Nie czujesz, że się rozdrabniasz?

Nie. Jakość tego, co tworzysz, nie zależy od czasu tworzenia, ale od tego, co twoja świadomość zgromadziła przez całe życie. Kluczem jest to, żeby nad niczym, co zatrzymało twoje oko, nie przechodzić obojętnie.

Obraz, który zachowałaś na lata to...

... rzeka na wsi, gdzie mieszkałam w dzieciństwie. Może to był zwykły rów, dziś już nie wiem. Pod wodą kamienie. Dookoła łąka, jak w "Pikniku pod wiszącą skałą" (uśmiech).

  • Jola Słoma
  • Jola Słoma
  • Jola Słoma
  • Jola Słoma
  • Jola Słoma

Miejsca

Opinie (42) ponad 10 zablokowanych

  • a ja mam wrazenieze oni za wszelkącenę chca byc znani (2)

    jak nie kuchnia-gdzie p. Mirek kroi wszystko jakby to robił pierwszy raz, jakas moda niby dla nastolatek-ciekawe ktra nastolatka przyjdzie do nich cos kupic?., teraz internet. Pani Jola chce uczyc kobiet tworzyc wizerunek?. niech sama spojrzy w lustro-moze ta jej fryzura jej sie podoba-ale komu jeszcze palec do gory!?

    • 22 31

    • szpetna fryzura

      od lat to samo

      • 18 4

    • Wiadomo, muszą się lansować

      taka dziedzina działalności, że bez bycia znanym, nie ma zarobku

      styl noszenia się- jest to kwestia gustu, jednym się podoba, innym nie

      "zmienili wizerunek (...) Anny Popek"- być może radzili dobrze pod względem stylu ubierania się, ale ta pani przyznała, że bez botoksu nie pokazałby się w TV,
      robi się trochę już 'plastikowa" i ciuchy ma jakieś takie "plastikowe"- szkoda

      • 4 3

  • :) :) ;) :O (2)

    Fajny,optymistyczny wywiad.i ciekawi orginalni,,,Dobra energia i duzy plus za wegetarianizm.
    Wiele dobrego życzę!--ENERGII I nowych świetnych pomysłów!,, i długich lat w szczęściu.POZDRO Z REDŁOWA.. :)

    • 15 3

    • (1)

      Nie wiem jak Wy, ale zjadałbym tatara.

      • 3 5

      • tatar jest dobry....

        z cebulką, drobno posiekanym ogóreczkiem, do tego żółtko i trochę oliwy.
        Tatar - samo dobro.

        • 5 4

  • Dlaczego forumowicze tak promują wegetarianizm (8)

    Wszak Hitler też był wegetarianinem,
    jaki ma to wpływ na życie?
    Co w tym lepszego?

    Wegetarianie, których znam,
    noszą buty ze skóry,
    torebki ze skóry, paski, portfele-
    też przyczyniają się do zabijania zwierząt

    • 15 15

    • rzeź (3)

      idz do rzeźni , baw sie dobrze,a później wypowiadaj

      • 5 5

      • byłam (2)

        dlatego nie kupuję rzeczy ze skóry, a Ty ???

        puste hasła ?

        • 1 5

        • Byłaś w rzeźni, rzeczy ze skóry nie kupujesz. (1)

          Twoje posiłki, jak rozumiem, też nie zawierają niczego od zwierząt. Chyba, że w rzeźniach morduje się zwierzęta na elementy garderoby i buty tylko.

          • 0 1

          • Jestem wegetarianką

            niestety-poza rybami, czyli nie jestem wegetarianką , ale po prostu nie jem mięsa
            poza rybim

            • 0 1

    • Hitler nie był wegetarianinem. (2)

      Zalecam dokładne zagłębienie się w temat problemów zdrowotnych Adolfa ( nie tylko z głową ) i dlaczego wybrał głównie dietę roślinną, nie stroniąc od kiełbasek, pieczonych gołąbków i dziczyzny. A potem doszukiwanie się u wegetarian tych potworności, o które ich oskarżasz. Niektórzy stosują tylko dietę, niektórzy nie ruszają niczego od zwierząt a niektórzy noszą skórzane buty bo w syntetykach śmierdzi im stopa. Każdy dokonuje jakiegoś wyboru a jeśli Ty nie rozumiesz, co jest lepszego w tym i jaki ma to wpływ na życie, poszukaj, choćby w internecie, odpowiedzi na swoje pytania.

      • 3 1

      • Marianie (1)

        Tak się składa, że nie jem mięsa ssaków , ptaków , ale nie nazywam, siebie wegetarianinem, gdyż jem ryby i krewetki

        czytałam z dzienników osób , które próbowały jedzenie zanim zjadł je Hitler, nawet niedawno szczątkowo poruszono ten temat na 3miasto

        chyba, że mięso jadł bez wypróbowania przez kogoś innego ?

        Marianie, a o co ja oskarżam ????
        jak ja lubię, jak ktoś dodaje sobie to czego nie przeczyta.

        uważam, że jeśli jest się wegetarianinem z idei to odpadają rzeczy ze skóry-konsekwencja

        • 0 2

        • W zasadzie to weganizm promuje całkowite odstawienie produktów odzwierzęcych.

          Co oznacza, że nie tylko elementy garderoby czy obuwie wykonane ze skór odpadają ale także produkty mleczne, nabiał i jaja. Wegetarianizm zaś opiera się na pokarmach roślinnych i nabiale.
          Każdy decyduje sam, co chce wyrzucić ze swojego życia - niektórzy tylko zmieniają składniki diety, niektórzy przestają kupować skórę, kosmetyki testowane i zawierające substancje odzwierzęce, a także produkty codziennego użytku, produkowane przez firmy trujące środowisko i testujące na zwierzętach.
          Nie możesz więc określić co jest konsekwentne a co nie jest, zwłaszcza w świetle własnej opinii, że Hitler był wegetarianinem - z jakiej idei, jeśli łaska? Bo wymordowanie milionów ludzi nie podpada pod żaden aspekt wegetarianizmu. Ten człowiek miał poważne problemy z żołądkiem i stosował dietę roślinną nie z powodów etycznych czy moralnych ( chociaż uważał, że idea jako taka jest dobra ) tylko zdrowotnych i , jak napisałem wyżej, nie unikał wybranych dań mięsnych, które bardzo lubił. Spożywał je po prostu bardzo rzadko.
          Także przepraszam, ale ktoś, kto powtarza utrwaloną bzdurę (co nie czyni jej prawdą) o wegetarianizmie Hitlera i znajduje niekonsekwencje w temacie, o którym nie ma zielonego pojęcia, nigdy nie będzie miał nawet ochoty stwierdzić jaki to ma wpływ na życie ani co w tym lepszego.
          Poświęć trochę czasu na przyswojenie chociaż podstaw idei, zamiast nazywać jednego z największych morderców - noszącego skórzane rzeczy na dodatek - wegetarianinem.

          • 0 0

    • Bzdura o Hitlerze jest powielana przez lata.

      Tępił organizacje wegetariańskie wszelkimi dostępnymi metodami,a brednie o paskach,torebkach itd. to wyświechtany tekst ludzi,którzy chcą bezmyślnie dopiec osobom nie jedzacym zwierzaków.

      • 0 0

  • Mirek!, przynieś garnek, muszę sobie grzywkę przyciąć

    • 16 14

  • 50-latka?

    zdecydowanie wiek widać, ale pozazdrościć odwagi i optymizmu

    • 19 4

  • supermenka

    Jola, Mirek jesteście super!

    • 4 0

  • sloma pani spod grzywki wystaje

    Widac to wyraznie na 1szym zdjeciu.Taka gwiazda nam wyrosla.

    • 1 4

  • ona jest z bardzo nachalna,nawet w telewizji prawie włazi na niego ,fuj

    • 0 2

  • Cz tym .kalendarzem

    Odniosłam wrażenie, że pomimo fundamentalnego założenia, że wiek to tylko liczba, szczególnie w pani Joli sytuacji, pada podczas rozmowy wiele odniesień do wieku. Dziwi mnie, że mówi się, że wypada a nie wypada się ubierać tak czy owak, czy też że sześćdziesiątki mogą nie uprawiać seksu a i tak się kochają trzymając się za ręce. Totalne bzdury. Po pierwsze ubierając się w każdym wieku, wyrażamy siebie. Niezależnie czy to innym się podoba czy nie. Po drugie kochamy się do bardzo późnej starości. Trzeba chyba bardziej otworzyć się, bo nie Pani jedna zachowuje świeżość bytu. Każdy z nas może cieszyć się życiem jak Pani w delfinarium. Pod jednym warunkiem, że nie czytamy takich wypowiedzi, które wtłaczają nas w jakieś ramy.

    • 2 0

  • czytamy miedzy wierszami Pani wywiadu

    Być może kompleks młodszego partnera. Dużo mówi o wieku kobiety, I tak , 60- łatki nie uprawiają seksu, zaleca im wstrzemięźliwość w doborze modnych dodatków ale ja zachowałam twarz 30- latki. Cos mi tu zgrzytem traci . Liczy na stałość swojego związku z młodszym , atrakcyjnym partnerem., powołując się na przyjaźń, ale niestety życie jest brutalne, łamie wszelkie konwenanse. Nie zazdroszcze.

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane