• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Grażyna Torbicka: kino uwalnia emocje

Marta Nicgorska
26 czerwca 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Tonia Ugwu: piękna Nigeryjka z Trójmiasta
Grażyna Torbicka, autorka programu telewizyjnego "Kocham kino" co roku gości na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Grażyna Torbicka, autorka programu telewizyjnego "Kocham kino" co roku gości na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni.

Mówią o niej kobieta z klasą, profesjonalistka, osobowość telewizyjna. Mimo upływu lat i rosnącej konkurencji nie traci na popularności, czego dowodem jest pokaźna kolekcja Wiktorów. Grażyna Torbicka przez życie kroczy u boku męża Adama, kardiologa. Mówi, że jest szczęśliwa, bo kocha swoją pracę i... kino.



Z Grażyną Torbicką spotkaliśmy się w gdyńskim Multikinie z okazji projekcji filmowej "O krok od sławy'. W "Kobiecej gardzie" rozmawiamy o miłości do kina i pracy, która nie nudzi, bo jest pasją.

Spotykamy się w Gdyni, stolicy filmu, do której przyjeżdża pani każdego roku na Festiwal Filmów Fabularnych. Czuje pani więź z tym miastem?

Właśnie przez festiwal filmowy Gdynia jest mi bliska. Gdy dziś przyjechałam do hotelu Gdynia, który - jak wiadomo - jest centralnym punktem tego wydarzenia, poczułam się tak, jakby ten festiwal znowu się zaczynał. Festiwal to ciekawe spotkanie filmowców, aktorów, aktorek. Mogłam obserwować na przestrzeni lat, jak się zmienia. Prowadziłam wielokrotnie galę wręczenia nagród. Muszę przyznać, że to były bardzo emocjonujące wieczory.

Wspomina je pani z sentymentem?

Trochę tak... Ale jeśli chodzi o Trójmiasto, to największy sentyment mam do Sopotu.

Przez festiwal piosenki?

Też. Dobrze, że mi pani o tym przypomniała. Prowadziłam go 9-10 razy, ale to było tak dawno, że już o tym zapomniałam (śmiech). Natomiast żywo w pamięci mam swoją wizytę w Sopocie sprzed dziesięciu dni, kiedy przyjechałam na otwarcie Festiwalu Dwa Teatry. Sopot po raz kolejny mnie zachwycił: położeniem, architekturą mola, Domem Zdrojowym, Hotelem Grand i Sheratonem, którego na początku nie znosiłam, bo uważałam, że kompletnie tam nie pasuje.

Do Trójmiasta przyciągają panią duże festiwale. Tym razem przyjechała pani na kameralny pokaz filmowy, jako autorka programu Kocham Kino. Prowadzi go pani od 18 lat, nie znudziło się pani?

Ostatnia zmiana formuły [przeniesienie programu do sal Multikina - przyp. red.] pozwoliła mi odświeżyć nieco ten projekt. Dodanie do obowiązującej latami konwencji "Kocham Kino" czegoś nowego, co wiąże się z bezpośrednim kontaktem z publicznością, okazało się cenne i inspirujące. Podczas spotkań w Multikinie przekonuję się, że dobry film może być początkiem bardzo ciekawej rozmowy, intrygujących refleksji.

Za co pani kocha kino?

Z wielu powodów, ale głównie dlatego, że o kinie można rozmawiać godzinami. I wcale nie trzeba znać się na filmie, aby dyskutować o nim, bo kino jest sztuką, która daje nam możliwość osobistego przeżywania, interpretowania, emocjonalnego reagowania. Kino uwalnia emocje, prowadzi do refleksji, o które często byśmy siebie nie posądzali.

Nie ma pani wrażenia, podczas kolejnych spotkań, że o wszystkim już rozmawialiście?

W mojej pracy nie ma miejsca na rutynę, bo wciąż są wokół mnie inni ludzie. Tematy wprawdzie się powtarzają, ale mają różne formy, bo są przepuszczane przez pryzmat wrażliwości reżysera, a każdy ma przecież inną wrażliwość. Szczęśliwie wybrałam dla siebie taką dziedzinę sztuki, która z jednej strony wciąż sprawdza się w takim medium jak telewizja, a z drugiej strony jest to dziedzina sztuki, która daje nam możliwość szerokiego pokazania różnych twórców - plastyka, autora zdjęć, scenarzysty, gry aktorskiej, sztuk audiowizualnych, do których kino autorskie coraz bardziej zmierza. Nie nudzę się. Poza tym jeżdżę na festiwale, gdzie spotykam nowe osoby, które wnoszą powiew świeżości do mojej pracy, albo starych mistrzów, od których się nadal uczę.

Na swojej drodze zawodowej spotkała pani wielu wielkich twórców, artystów. Gdyby miała pani wskazać na jednego rozmówcę, który zrobił na pani największe wrażenie, kto odcisnął piętno, to byłby to....

Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo wśród moich gości były różne ciekawe osobowości, ale wyjątkowo ważnym rozmówcą był dla mnie Milos Forman, Czech, który wyemigrował z Czechosłowacji do Stanów Zjednoczonych po to, by tworzyć. To człowiek o konkretnych poglądach. Był jednym z moich pierwszych gości. Wywiad robiłam w czasach, kiedy nasza niepodległość dopiero się rodziła. Jego refleksja o tym, że woli mierzyć się z cenzurą widzów niż cenzurą jako taką była dla mnie kluczowa w tamtym okresie.

A film? Czy ma pani jeden ulubiony, do którego mogłaby pani wracać choćby co dzień?

Nie, skądże. Wskazanie na jeden tytuł jest niemożliwe (śmiech). Wracam do wielu filmów, wracam często do klasyki. Tylko nie tej z lat 50 czy 60., ale z późniejszego okresu. W latach 70. rodziło się wiele fantastycznych rzeczy, które dziś są powielane. Dziś trudno znaleźć autentycznego twórcę, który w sposób naturalny czerpałby z dorobku poprzedników. W większości są to plagiaty albo proste historie. Młodzi twórcy myślą, że ciekawa opowieść wystarczy, aby zrobić dobry film. A w filmie prócz historii, istotna jest forma. W filmie musi zagrać wiele elementów, które złożą się na obraz, który albo przemówi do nas z ekranu, albo nie. I dlatego na moim Festiwalu Dwa Brzegi, który w sierpniu odbędzie się w Kazimierzu Dolnym, lubię wracać do tych ludzi, którzy pokazali w kinie nowe ścieżki. Chcę pokazywać młodym widzom, że to, czym się dziś fascynujemy ma swoje korzenie.

  • Grażyna Torbicka na gali rozdania nagród podczas 38. festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni.
  • Grażyna Torbicka przed projekcją filmu "O krok od sławy" w gdyńskim Multikinie
  • Grażyna Torbicka przed projekcją filmową w gdyńskim Multikinie w ramach cyklu "Kocham kino w Multikinie'
  • Grażyna Torbicka w Gdyni na spotkaniu z miłośnikami kina w ramach cyklu Kocham kino w Multikinie
  • Grażyna Torbicka w roli prowadzącej galę otwarcia Festiwalu Dwa Teatry - Sopot 2014


Obejrzała pani setki wspaniałych filmów, spotkała w życiu wielu ciekawych ludzi. Czy nie myślała pani o tym, aby zebrać to w jedną opowieść?

Mówi pani o książce? Nie bójmy się użyć tego słowa. Dziś wszyscy piszą książki.

Pani nie nosi się z takim zamiarem?

Na razie nie. Ostatnio zgłosiło się do mnie pewne wydawnictwo i wie pani co zaproponowałam? Spotkanie za 15 lat. Myślę, że wtedy nie będę już czynna zawodowo i będę mogła ze spokojem podzielić się swoim doświadczeniem. Obecnie jestem bardzo aktywna, nie miałabym kiedy zająć się pracą nad tym, poza tym teraz byłoby to nieetyczne. Poza masą świetnych historii i morzem ciekawostek, pojawiłyby się gorzkie pigułki zza kulis, a na upublicznianie ciemnych stron mojej pracy zawodowej nie mogę sobie pozwolić.

Myślała pani kiedyś o tym, aby znaleźć się po tej drugiej stronie ekranu? Nie jako widz, obserwator, krytyk, ale aktor?

Grałam w kilku filmach, na przykład "Mały szuka dużego". Byłam wtedy młodą dziewczyną. Ale aktorstwo mnie nie wciągnęło.

A teatr? Studiowała pani przecież na PWST wiedzę o teatrze.

Ale to była czysta teoria. Teatr uwielbiam, ale aktorstwo nie jest dla mnie.

Pani żywioł to dziennikarstwo. Wyssała je pani z mlekiem matki?

Woronicza to mój drugi dom, w którym wiele się nauczyłam. Ale przeszłam okres wielkiego buntu i przekory, że nie będę pracowała tam, gdzie mama, że nie zwiążę się z telewizją, że pójdę inną drogą. A stało się jak się stało.

Niedaleko pada jabłko od jabłoni... Łatwo czy trudno jest być córką sławnej mamy, żywej legendy polskiej estrady?

Dziś już łatwo, ale początki były trudne. Ciągle byłam porównywana. A że jestem osobą ambitną, nie ustawałam w próbach udowadniania światu, że jestem niezależna, że zapracuję na siebie, swoją pozycję, swoje nazwisko.

Przyszedł czas, że pracowałyście razem a mamą. Pojawiła się rywalizacja?

Mama była spikerką i zajmowała się konferansjerką. Zawsze była niedoścignionym wzorem dla młodych. Ja wybrałam inny nurt dziennikarstwa, związałam się z branżą kulturalną, nie pracowałam jako prezenterka. Działałyśmy z mamą w jednej firmie, ale w innych obszarach, nie było nigdy żadnej rywalizacji między nami. Miałyśmy inny styl.

Ale w końcu ją pani w roli konferansjera zastąpiła.

Praca w roli konferansjera przyszła nieoczekiwanie. Pojawiła się u mnie właśnie w związku z Trójmiastem i festiwalem w Sopocie. Gdy otrzymałam propozycję poprowadzenia imprezy, pracowałam wówczas osiem miesięcy i to jeszcze nie na etacie. Pamiętam, że podszedł do mnie na korytarzu ówczesny szef rozrywki w TVP i rzucił tak luźno pytanie czy bym chciała poprowadzić festiwal. Był rok 1987 - taka propozycja to był szczyt marzeń, bo festiwal miał olbrzymią rangę, był najważniejszym festiwalem nie tylko w Polsce ale całej Europie Środkowo-Wschodniej. Do tej pory prowadziła go Irena Dziedzic, więc złożona mi propozycja sprawiła, że osunęłam się lekko po ścianie. Zostałam rzucona na głęboką wodę, ale co tu ukrywać - ja lubię takie wyzwania.

Doświadczenie mamy okazało się przydatne?

Mama dawała mi wiele rad technicznych.

A krytykowała?

Do dziś krytykuje. (śmiech)

Krytyka z czyich ust najcenniejsza: mamy, męża, przyjaciół czy publiczności?

Uwagi przyjmuję od wszystkich, każda jest dla mnie cenna. Analizuje wszystkie argumenty i zawsze dochodzę do wniosku, kto miał rację. Krytyki słucham i ją przyjmują, sama też jestem wobec siebie krytyczna.



Kobieca Garda to cykl spotkań ze znanymi kobietami, przede wszystkim mieszkankami Trójmiasta, ale również jego czasowymi rezydentkami i sympatyczkami. Ponieważ siła kobiet tkwi raczej w ich mądrości, intuicji i umiejętności nieagresywnego forsowania swojego zdania niż ciele, tytułowa "garda" to właśnie kobiecy, tylko pozornie bierny sposób na męski świat.

Miejsca

Wydarzenia

Opinie (37) 6 zablokowanych

  • Aaach!

    też bym chciała przeprowadzić wywiad z Torbicką

    • 1 2

  • Dla mnie to zwykla kobieta...przereklamowana jak co niektory towar. Ma sie kase to i klase. Za takie pieniadze to kazdy moze wygladac mlodo i ubierac sie elegancko no i chodzic po czerwonym dywanie.

    • 0 1

  • Usunięcie defektu szpecacego.

    Pana Grażynę lubię za ogramna wiedzę , kobiecość , kulturę , pozwolę sobie na mała krytykę i radę. Powinna pani poprawić sobie uzębienie ( licówki) odmłodzi to panią bardzo a i miło będzie się słuchało to co pani ma do powiedzenia. Naprawdę rozprasza mnie widok brzydkich zębów kiedy pani mówi. Sama jestem w podobnym wieku i już dawno to zrobiłam , nie jest to tamie trudne. Zapłaciłam ok. 14 tys. zł. Polecam bardzo pani. Pozdrawiam

    • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane