• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tykające dzieła sztuki. O pasji kolekcjonowania zegarków

Bartosz Gondek
30 marca 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najdrożsi producenci czasomierzy wracają do stylu vintage. W tej sytuacji taniej i bardziej stylowo będzie kupić starszy oryginał. Najdrożsi producenci czasomierzy wracają do stylu vintage. W tej sytuacji taniej i bardziej stylowo będzie kupić starszy oryginał.

Podobno mężczyzn poznaje się po butach i zegarku. Niektórzy dodają do tego jeszcze iphona, ale to błąd. To urządzenie fascynuje nas od kilku lat i kiedyś odjedzie w przeszłość tak samo, jak odeszły wideoodtwarzacze czy walkmany. Zegarek to zaś rzecz nieodwołalnie wieczna.



Trudno uwierzyć, że klasyczny zegarek mechaniczny ma już ponad 400 lat. Prototyp dzisiejszego czasomierza wyszedł spod rąk Petera Henleina we wrześniu 1504. Norymberski zegarmistrz włożył mechanizm sprężynowy do przenośnego pudełka, budując w ten sposób prototyp zegarka kieszonkowego.

Co myślisz o kolekcjonowaniu starych zegarków?



Kolejne setki lat to walka o miniaturyzację i precyzję mechanizmów, czyli proces, który zakończył się dopiero w 1964 roku, z chwilą pokazania światu pierwszego zegarka kwarcowego. Do końca wieku XVIII najważniejszym wyznacznikiem jakości produktu była osoba mistrza wykonująca konkretne dzieła oraz nazwa miasta, w którym dzięki tradycji i rywalizacji jakość wyrobów wyróżniała się na tle innych. Co ciekawe, obok Paryża, Genewy i Londynu, dobrą renomę miały warsztaty z takich miast jak Gdańsk, Toruń i Warszawa.

Co męskie, a co niemęskie

Rewolucja przemysłowa i rozwój mechaniki precyzyjnej spowodowały, że w pierwszej połowie XIX w. w Europie jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać manufaktury zegarkowe. Piękne i dokładne zegarki kieszonkowe, z coraz większą rezerwą chodu (czyli okresem bez konieczności nakręcania), powstawały przede wszystkim w Szwajcarii, ale także we Włoszech, Francji i oczywiście w Niemczech.

Kieszonkowe zegarki wykonywano w srebrnych i złotych kopertach, inkrustowano drogimi kamieniami, zdobiono i grawerowano. Najbogatsze były nagrodami w konkursach sportowych i wojskowych, sponsorowanych przez dwory panujące. Do pierwszej wojny każdy mężczyzna musiał posiadać dobrej klasy zegarek kieszonkowy. Im większy - tym lepszy. Dlatego niektóre z nich osiągały średnicę 6 centymetrów.

Co ciekawe, znane już były zegarki naręczne, ale uważano je za zdecydowanie niemęskie. Kiedy czasomierz pojechał na I wojnę światową, okazało się, że wariant naręczny sprawdza się zdecydowanie lepiej niż kieszonkowy. Wojenna moda szybko przeniosła się do cywila. Początek dwudziestolecia to czas tak zwanych "pasówek".

Złote zegarki kieszonkowe zawsze robiły wrażenie. Złote zegarki kieszonkowe zawsze robiły wrażenie.
Tu znowu wkraczają do akcji szwajcarskie warsztaty rodzinne, które prześcigają się w miniaturyzacji mechanizmów. Efekt - pod koniec lat 20. najmodniejszy męski zegarek musiał być rozmiarów dzisiejszej monety pięciozłotowej. Moda na małe i płaskie utrzymała się przez następne 20 lat, choć miniaturowe dzieła sztuki nieco podrosły. Lata 30. i 40. to męskie zegarki średnicy 30 - 34 mm. Lata 50. i 60. to już 34 - 38 mm. Dziś standardem są zegarki o rozmiarach 38 - 40 mm. Pod warunkiem, że nie zafundujemy sobie powrotu do korzeni i nie umieścimy na ręku bardzo modnej obecnie, wielkiej pasówki, albo imponującego chronometru, najlepiej nurkowego, które pojawiły się pod koniec lat 60.

Kończąc ten krótki wykład z historii, należy jeszcze wspomnieć, że w latach 50. XX wieku w zegarkach zaczęły pojawiać się budziki, chronometry a z czasem i automatyczny naciąg, wymyślony co prawda już pod koniec XVIII wieku i opatentowany w zegarkach naręcznych w latach 20., ale spopularyzowany dopiero w latach 70. XX wieku, czyli w czasie, kiedy zegarek mechaniczny ustępował już na całego pola kwarcowemu.

Tykający kolekcjonerzy

Musiało minąć ponad 40 lat, a wraz z nimi era wyświetlaczy, kalkulatorów i plastikowych chronografów, aby okazało się, że to właśnie mechanika jest najbardziej prestiżowym bytem, jaki powinien znaleźć się na ręku eleganckiego mężczyzny. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku motocykli, także dziś odradzają się zamknięte przed laty marki i manufaktury zegarków. Jako pierwsze powróciły tańsze i bardziej popularne, takie jak choćby Atlantic. Potem przyszedł czas na droższe i bardziej snobistyczne chronometry.

Zegarki od lat rozpalały namiętności i skłaniały do kolekcjonowania. Mimo niewiarygodnego postępu technologicznego, który pozwolił znacznie obniżyć koszt produkcji mechanizmów, te najbardziej zaawansowane, to nadal dzieła sztuki. Po 400 latach cały czas pole do popisu mają także inżynierowie, nieustannie wydłużający rezerwę chodu, czyli czas pomiędzy nakręcaniem. Ruch w interesie sprawia, że wszystkie rodzaje czasomierzy to ciekawa i atrakcyjna dziedzina kolekcjonerstwa, która bywa dobrą lokatą kapitału.

Polski rynek kolekcjonerski powstaje w zasadzie na nowo. Uczymy się europejskich trendów, cywilizując realne wartości poszczególnych chronometrów. Okazuje się na przykład, że popularne u nas przed laty Delbany czy Doxy mają znikomą wartość kolekcjonerską. Pożądana Omega czy Longines to zaś tylko solidna klasa średnia. Co innego IWC, Zenith, Rolex, Chopard, Chronographe Suisse Cie, Moser, Glashutte czy Patek.

Wojskowe chronometry lotnicze - drogie i bardzo poszukiwane. Wojskowe chronometry lotnicze - drogie i bardzo poszukiwane.
Te i inne, w większości egzotycznie brzmiące marki, to prawdziwa zabawa dla konesera. Tym bardziej, że wobec nierównej wiedzy polskich handlarzy starociami, często trafiają się bardzo porządne okazje. Problemem jest jednak stan. Dużo oferowanych w Polsce chronometrów to mniejsze lub większe destrukty.

Świat męskich kieszonek

Najpopularniejsze w kolekcjach są zegarki kieszonkowe. Skomplikowane technicznie, pełne niespotykanych u innych rozwiązań, mające swoje tajemnice i bogato zdobione - na mechanizmach, kopertach, dewizkach, są prawdziwymi dziełami sztuki. Na rynku znajdziemy kosztujące nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, jednostkowe, zdobione szlachetnymi kamieniami egzemplarze, należące niegdyś do rodzin panujących, złote i srebrne kieszonkowce uznanych marek za kilka tysięcy oraz platerowaną masówkę - nawet dobrych warsztatów - za mniej niż 1000 złotych.

Każdy z nich ma wartość kolekcjonerską, pod warunkiem, że nie ma poważnych uszkodzeń - na przykład porcelanowej tarczy, którą bardzo trudno naprawić. Zwróćmy także uwagę na stan wskazówek. Wiele zegarków dostępnych na portalach aukcyjnych jest już po przeglądach i takie są najlepszą inwestycją. Zegarek z szuflady powinien być tańszy, ponieważ może kryć w sobie niemiłe niespodzianki.

Najciekawszymi spośród bardziej popularnych zegarków kieszonkowych są te dedykowane określonemu przeznaczeniu, grupie zawodowej oraz zegarki pamiątkowe.

Nie tak dawno kolekcjoner z Gdańska kupił za nieco ponad 1000 złotych pięknego, wojskowego Zenitha, wręczonego w 1936 roku na pamiątkę polskiemu oficerowi. Zegarek ma wojskowe bicia, takie jak karabin.

Inna ciekawostka to spora reprezentacja tańszych modeli szwajcarów - głównie Doxy, Longines'y czy nawet Mosery - dawanych jako zegarki pamiątkowe pracownikom PKP czy kompanii węglowej. Na jednej z aukcji wypłynęły też w tym roku zegarki szwajcarskiej firmy autobusowej Saurer i Fiat. Ciekawostka: zdarzają się i damskie kieszonki, ale jest ich bardzo mało.

Pamiątka z SS dla naiwnych

Osobną kategorię zegarków "branżowych" stanowią te przeznaczone dla wojska. Nie liczmy tu na niskie ceny. Ceny specjalistycznych chronometrów wojsk lotniczych czy marynarki potrafią sięgać nawet kilkunastu tysięcy złotych. Znacznie tańsze są zegarki polowe, które przy odrobinie szczęścia osiągalne są nawet za kilkaset złotych.

W tym segmencie rynku warto jednak zwracać baczną uwagę na "podkręcane" obiekty kolekcjonerskie, sygnowane logo SS. Można śmiało powiedzieć, że na każdym profilu aukcyjnym są one w ciągłej sprzedaży, znajdując niezmiennie chętnych. Bez wątpliwości można powiedzieć, że w ciągłej sprzedaży jest ich więcej, niż było wszystkich członków Waffen SS.

Stare zegarki to świetny sposób na zabawę w kolekcjonerstwo. Stare zegarki to świetny sposób na zabawę w kolekcjonerstwo.
Może pasówka? Może naręczny?

Zegarki kieszonkowe, choć piękne, są mało praktyczne, a ich noszenie może być ocenione jako pretensjonalne.

Z tego powodu wielu miłośników naręcznych antyków wybiera tak zwane "pasówki". To dawne, pierwotnie kieszonkowe zegarki, których po modyfikacjach można używać jako zegarki naręczne. Mamy tutaj dwie szkoły - zabytkową i współczesną. Pierwsza polega na kupowaniu i renowacji oryginalnych pasówek. Druga na konwertowaniu zegarków kieszonkowych do współczesnej koperty.

Oba rozwiązania mają swoich zwolenników. Nowoczesna koperta wygląda bardzo widowiskowo, ale czasomierz nie jest już wtedy pełnoprawnym zabytkiem.

Odmiennym tematem, głębokim jak morze, są klasyczne zegarki naręczne. Ceny porządnych "szwajcarów" zaczynają się zazwyczaj od 200 złotych. Co ciekawe, w przypadku małych, płaskich zegarków na rękę, ceny bywają niewygórowane. Na przykład dobra Omega, Breitling lub Chopard to wydatek od 1000 do 2000 złotych. Problemem są rozmiary, czyli wspomniane wcześniej średnice - w większości do 3,5 centymetra. Ludzie byli kiedyś mniejsi...

Dobre, bo polskie, ale nie tylko

Odrębną, bardzo niszową kategorię, stanowi kolekcjonowanie zegarków "Made in Poland". Chyba najsławniejszymi i najdroższymi zegarkami z polskim rodowodem są produkty sygnowane herbem Antoniego Norberta Patka, herbu Prawdzic. Polskiego szlachcica, zegarmistrza i przy okazji działacza Wielkiej Emigracji.

Kogo jednak nie stać na wyroby firmy Patek Philippe, ucieszy informacja, że polscy zegarmistrze często nadawali swojemu towarowi własną markę. Często były to gotowe zegarki, ale zdarzały się składaki, czyli dobre mechanizmy w indywidualnych obudowach.

W czasach PRL-u na naszym rynku pojawiły się wyposażone w rosyjskie mechanizmy zegarki Lech, Dukat, Zodiak czy Błonie. Porządnie wykonane i ładnie wystylizowane są dziś ciekawym reliktem poprzedniej epoki i coraz bardziej poszukiwanym przez kolekcjonerów. Ich ceny wahają się od ponad 100 do ponad 1000 złotych, ale z pewnością będą rosły. Co ciekawe, rekordy w tym względzie bije "elektronik" firmy Unitra.

Temat zegarków narodowych to odrębne zagadnienie. Bo mało kto wie, że w Niemczech pozostało więcej manufaktur zegarkowych niż w Szwajcarii. To jednak nieco oddzielny temat. Podobnie jak damskie zegarki - będące często absolutnymi dziełami sztuki.

100-letnia maszynka do odmierzania czasu może być ozdobą każdego gentlemana. 100-letnia maszynka do odmierzania czasu może być ozdobą każdego gentlemana.

Gdzie szukać?

Podstawowym łowiskiem każdego kolekcjonera są wszystkie możliwe portale aukcyjne i ogłoszeniowe. Anonse o kupnie i sprzedaży zegarków znajdziemy także w serwisie ogłoszeniowym Trojmiasto.pl. Poza tym giełda samochodowa w Pruszczu Gdańskim, a także rynki - na Przymorzu i we Wrzeszczu. Warto zaglądać do antykwariatów i domów aukcyjnych. Także w Sopockim Domu Aukcyjnym zdarza się kupić coś taniej niż na przykład na internetowych portalach aukcyjnych. Warto szukać, bo te skomplikowane, małe mechanizmy mają w sobie niezwykłą magię, od której przyjemnie się uzależnić.

O autorze

autor

Bartosz Gondek

Historyk, dziennikarz, kierownik Domu Wiedemanna w Pruszczu Gdańskim

Miejsca

Opinie (65) 5 zablokowanych

  • "Podobno mężczyzn poznaje się po butach i zegarku" (1)

    Noszę zakurzone martensy i zegarek Casio MQ-24. Ciekawe co specjalisci od high life na to ?

    • 6 3

    • podobnie to wymyśliły kobiety :)

      nie masz kasy to nic ci nie ukradnie

      • 3 1

  • zegary z duszą

    To pasja sam zbieram wiszaące kwadransowe i inne.jak miło jest pracować i słuchać jak tykają.a i inwestycja to na przyszlość i ochrona tego co dobre.mam 14 wiszacych i tylko jednej firmy z niemiec przelom 1900r i na tym nie skończę:-)

    • 1 0

  • zlota nakrecana omega (2)

    • 1 1

    • (1)

      Szukam kogoś kto wyceni mi moją złotą nakrecana omege. Zegarek działa i jest bardzo ładnie zachowany. Mam go od około 20 lat a dam zegarek ma drugie tyle. Chce go sprzedać, ale nie dam go przetopic bo to rodzinna pamiątka. Brat mojej babki dostał go od rządu brytyjskiego. Był członkiem rządu ziem polskich odzyskanych na uchodzctwie. Z sentymentu, nie dam go przetopic ale sprzedał bym go za cenę złomu bo żal mi, że już tylko leży

      • 0 2

      • Około 1500 - 2000zł jest wart.

        • 0 0

  • Okazuje się na przykład, że popularne u nas przed laty Delbany czy Doxy mają znikomą wartość kolekcjonerską. (1)

    Co do Delbany to zgoda, spotykane na aukcjach mają mocno zawyżone ceny, podobnie jak Atlantic (jak można za taką masówkę dawać i kilka tysięcy? Toż to realnie nie warte nawet 300zł.). Natomiast z Doxą jest już inna sprawa. Wszystko zależy od wieku, stanu i WERKU. Są modele z łatwością osiągające kilka tysięcy złotych. I to nie mające złotych kopert.
    Z kolei Omega i Longines to faktycznie "tylko" klasa średnia, z tym że Longines to "taka nisoka midyl klas" a Omega to "taka midyl-midyl klas". Inna sprawa, że nawet na tę "nisoką midyl klas" przeciętnego Polaka nie stać. Ale to temat na inną rozmowę - tak jak zegarki damskie.
    A dla tych co chcą kolekcjonować - bierzcie te zegarki, które mają werki własne, czyli wyprodukowane w manufakturze, której nazwa jest na tarczy. I nie dajcie się zwieść pozorom - to, że na płycie werku wygrawerowano napis "Atlantic", "Delbana", czy nawet "Doxa", bynajmniej nie oznacza, że ów werk wyprodukowano w tej manufakturze! To tylko sygnowana ETA, AS lub UNITAS.
    Warto też pamiętać, że już 120 lat temu zegarki PODRABIANO. Osobiście mam w kolekcji uroczą podróbkę Patka z około 1880 roku.

    • 9 1

    • Acha - gdzie Autor widział dobrego Breitlinga albo Choparda za mniej niż 2000zł?

      Chętnie tam pójdę i kupię kilka...

      • 4 0

  • mam troche

    Ale niestety nie zarabiam jak nowak.. Nie moja liga prezentow😁

    • 1 2

  • SS liczyło pod koniec wojny (2)

    ok. 900 tys ludzi. Czy zegarków z ich ,,logo'' jest na aukcjach więcej? Wątpię panie redaktorze.

    • 5 3

    • No chyba mi nie powiesz, że zwykły MannSchutze dostawał zegarek? (1)

      Wszyscy niżej Untersturmführera mogli sobie najwyżej pooglądać takie zegarki na rękach przełożonych :)

      • 2 1

      • Oczywiście, że nie powiem.

        Przeczytaj uważniej. Autor twierdzi, że obecnie zegarków ss jest więcej niż kiedyś ss manów. Z tego co wiem to formacja nie wyposażała w zegarki z runami, Totenkopfami itp na tarczy. Była to raczej własna inicjatywa. A w czasomierze służbowe wyposażano jak najbardziej-oczywiście nie wszystkich.

        • 1 1

  • Edox (1)

    A jak plasują się obecne zegarki Edoxa, bo bardzo podoba mi się ich design i w miarę dostępna cena: 5-10k PLN. Czy warto kupić?

    • 2 1

    • EDOX to klasa OMEGI (czyli taka midyl-midyl klas).

      Dawniej mieli własne werki, obecnie chyba tylko ETA sygnowana klepsydrą. Jak się podoba - brać.

      • 2 0

  • Patek (3)

    Szkoda, że nie ma informacji o tym, że jedna z najlepszych firm produkujących zegarki ma nazwisko po Polaku, tj. Patek, ciekawa historia, a ceny zegarków często > kilka mln złotych.

    • 3 3

    • (1)

      Czytać ze zrozumieniem!

      • 1 0

      • trudno

        Polemizować z analfabetą

        • 1 0

    • Wiesz może coś na temat jubilerów, zegarmistrzów zajmujących się tą mark zegarków? Mam jeden (antyk) ale wymaga drone naprawy i serwisu.

      • 0 0

  • jkhb

    q&q lub Vector to jest marka

    • 2 2

  • Był taki jeden co brał zegarki za............

    • 1 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Event w Audi City Gdańsk

warsztaty, dni otwarte

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane