Domowe akwarium kojarzy się jeszcze często ze zbiornikiem wodnym wielkości telewizora, kilkoma roślinkami wewnątrz oraz niewielkimi rybkami: skalarem, mieczykiem, glonojadem. Te czasy minęły. Akwaria przenoszą dziś do domu kawałek podwodnego ekosystemu, słodko- lub słonowodnego, z wybranej części świata - niech to będzie jezioro afrykańskie lub Ocean Indyjski. Takie jednak wymagają nie tylko odpowiedniego zaplecza finansowego, ale i wiedzy. Akwarystyka jest dziś wymagającą pasją.
to wspaniała rzecz, warta każdej ceny
49%
ciekawa pasja, ale zbyt droga
31%
ładnie wygląda, lecz to nudne zajęcie
15%
niepotrzebnie zajmuje przestrzeń
5%
- Akwaria to interdyscyplinarne zajęcie. Z jednej strony to biologia i geografia. Doceniamy wygląd ryb i zachowania, bo wspaniale jest obserwować je np. w trakcie godów, od momentu zalotów po wychowywanie młodych, nasze ryby np. trzymają je w pysku. Ale też staramy się wiedzieć, skąd dokładnie pochodzą i stwarzać im warunki jak najbardziej zbliżone do tych naturalnych. Dlatego to także fizyka, chemia i dużo automatyki - na bieżąco kontrolujemy pH wody, ilość azotynów i azotanów, temperaturę. Zaplecze techniczne zbiornika, czyli system filtracyjny, grzewczy, oświetlenie - zajmuje drugie tyle miejsca, co samo akwarium, a czasem nawet więcej - mówi Aleksandra Bojarska, architekt wnętrz, która wraz Jackiem Jędrzejczykiem z Projektu Akwarium zaprojektowała zbiornik do gdańskiej Współpracowni. Jest ogromne. W sumie waży dwie tony i mieści tysiąc litrów wody. To tzw. akwarium biotopowe, czyli takie, które najwierniej odwzorowuje warunki wybranego zbiornika wodnego.
- Zbudowaliśmy tutaj namiastkę afrykańskiego jeziora Tanganika, kamienistego, ubogiego w rośliny, ale z pięknymi rybami. To tzw. jezioro endemiczne, z gatunkami, których nigdzie indziej na świecie nie spotkamy. Mamy tu pierwsze pokolenie po dzikich rodzicach, czyli pierwsze pokolenie urodzone w niewoli, m.in. takie gatunki jak pyszczak hełmiasty, Cyathopharynx foai, Xenotilapia Spilopterus, szczelinowiec Leleupa. Wszystkie są młode i niektóre wyglądają jeszcze jak "małe śledzie", są srebrne, ale z czasem wybarwią się, musimy na to cierpliwie poczekać, bo biotop Tanganiki jest piękny, kolorowy - mówi Jacek Jędrzejczyk. Od ponad 20 lat słodkowodne akwaria popularyzuje także
Rafał Andrzejewski z
Aquapet.
- Jako te tradycyjne, często są niedoceniane. Ale proszę mi wierzyć, w nich również potrafią pływać ryby, np. płaszczki, po 5 tys. euro. Na rynku istnieje wiele przepięknych, rzadkich okazów ryb, o które zabiegają akwaryści z całego świata - deklaruje. Jedną z nich można zobaczyć w Gdyni - to
zbrojnik zebra (Hypancistrus zebra) o nietypowym, biało-czarnym rysunku na ciele. Żyje tylko w jednej rzece - Rio Xingu w Brazylii. Jej masowy odłów spowodował, że w chwili obecnej wywiezienie z Ameryki Południowej choć jednej sztuki grozi niezwykle wysokimi karami.
- Nasze zbrojniki to pokolenie F1, są z nami od początku, czyli już trzy lata. Jak łatwo się domyślić - to stado hodowlane i absolutnie nie jest na sprzedaż, choć miałem klientów proponujących za nie niemałe kwoty. Niedawno rozmnożyły się i dziewięć maluchów, zanim jeszcze osiągnęły odpowiednią sprzedażową wielkość, trafiło w ręce nowego właściciela - relacjonuje Rafał Andrzejewski. - Aby ryba podeszła do tarła, trzeba odtworzyć warunki imitujące porę deszczową, czyli obniżyć temperaturę wody i szybko zmienić jej parametry - świeża, zimna działa na nie stymulująco - mówi Rafał Andrzejewski.Jeszcze więcej wymagań - zarówno natury finansowej, jak i technicznej - zdają się stawiać zbiorniki słonowodne. - To fakt, że te zazwyczaj są kilkukrotnie droższe od słodkowodnych. Wynika to z dwóch rzeczy. Odpowiednie zasolenie wody wymaga specjalistycznego sprzętu. Warunki tu panujące o wiele bardziej narażone są na niestabilność - aby wyjechać na cztery dni i zostawić akwarium bez opieki w domu, trzeba solidnego wparcia technicznego. No i same zwierzęta są drogie - ze względu na trudności w ich namnażaniu oraz ograniczenia prawne w odławianiu - powiedział nam pracownik sklepu Reefshop z Gdyni.
Rzeczywiście jest o co dbać i co podziwiać. Oprócz kolorowych, egzotycznych ryb, biotop morski tworzy przecież szereg innych stworzeń, na przykład koralowce: miękkie oraz - wymagające dużego doświadczenia w utrzymaniu - twarde, tzw. sps'y. Do tego ukwiały, skorupiaki i mięczaki.
- To pasja, do realizacji której fundusze są niezbędne, ale nie załatwią sprawy. Utrzymanie akwarium morskiego, szczególnie z sps'ami, czyli koralowcami twardymi, wymaga dużej wiedzy. Codziennie obserwuję zbiornik, przyglądam się np. jak korale polipują, jak zachowują się ryby. Na każdą nieprawidłowość trzeba reagować bardzo szybko, bo biotop morski jest niezwykle wrażliwy. Ilu z nas w trakcie przygody z akwarystyką morską pożegnało się z całą hodowlą przez jeden błąd. Dlatego o jakiejkolwiek nieprawidłowości w akwarium, niech to będzie nawet zmiana pH wody, od razu informuje mnie SMS-em komputer akwarystyczny. Społeczność "morszczaków" jest silnie zżyta - na bieżąco kontaktujemy się, radzimy sobie, dzielimy się doświadczeniem, ponieważ jest tu na wagę złota. Odchodzenie zwierząt na tzw. wieczną rafę niestety, ale zdarza się tym mniej doświadczonym akwarystom, którym brakuje cierpliwości i wychodzącym z założenia, że finanse wystarczą, aby mieć zbiornik morski - powiedział nam anonimowo akwarysta z Gdyni, od dziesięciu lat właściciel morskiego, aktualnie 600-litrowego zbiornika.