- 1 Zadbaj o włosy jak w azjatyckim salonie (3 opinie)
Cielesny eksperyment - biżuteria Emilii Kohut
Emilia Kohut - absolwentka wzornictwa na gdańskiej ASP - od czterech lat zajmuje się projektowaniem i tworzeniem biżuterii. W jasnej, często transparentnej żywicy najchętniej zatapia bursztyn. Ale nie tylko. W swojej pracy wykorzystuje też drewno, ceramikę, beton, a nawet opiłki metalu zebrane na terenach Stoczni Gdańskiej. To twarde, ostre materiały, a mimo to biżuteria Emilii jest jasna, gładka, niezwykle lekka, w dotyku zawsze ciepła. Mówi o niej jak o przedłużeniu ciała, które ozdabia.
Warsztat jubilerski kształtowała na gdańskiej ASP, dokładnie w pracowni Sławka Fijałkowskiego. Pierwszy pierścionek zaprojektowała na konkurs Amberif Design Award w 2012 r. Już wtedy zaprezentowała charakterystyczną cechę swoich prac - śmiałą obróbkę materiału - taką, która czyni go przede wszystkim sensualnym.
Śmiało obrobiony materiał
Bursztyn traktuję jako tworzywo do pracy, a nie materiał szlachetny, wymagający stosownego potraktowania i godnej obróbki.W trakcie studiów najróżniejsze materiały stawały się obiektem technicznych eksperymentów Emilii: corian, drewno, ceramika i wiele innych. Topiła je, cięła, szlifowała, namaczała, rzadko jednak kleiła. Zależało jej na organicznych formach. Gdy w ręce chwyciła bursztyn, nie było inaczej. Zaczęła odważnie testować jego właściwości. Za tę praktykę spotkała ją reprymenda ze strony starszych kolegów po fachu. Zanurzenie go w "zwykłej" żywicy gdańscy bursztynnicy uznali za mezalians, obdarcie bursztynu z naturalnej dla niego szlachetności.
- Eksperymenty uniemożliwiły mi udział w gdańskich tragach bursztyniarskich. Moje praktyki po prostu łamały ich regulamin, bursztyn potraktowałam zbyt odważnie. Patrzę na niego jak na tworzywo do pracy, a nie materiał szlachetny, wymagający stosownego potraktowania i godnej obróbki. Bursztyn to "niespodzianka", nigdy nie wiesz, co kryje w sobie jego brudna bryłka. Zaskakuje mnie, inspiruje, podpowiada niekonwencjonalne rozwiązania, nie stawia ograniczeń. Ja także nie chcę ich sobie stawiać. Staram się odrzucać wszystkie skojarzenia i całą wiedzę o możliwościach jego wykorzystania. Stosuję tzw. "reset" po to, by o bursztynie myśleć od zera, potraktować go jak każdy inny materiał, z którego mogę coś stworzyć - mówi Emilia Kohut.
W żywicach Emilia zatapia nie tylko bursztyn. Nie stroni od materii organicznych. Gdy zauroczyła ją połyskująca skóra łososia, wysuszyła ją i taką lśniącą uczyniła elementem naszyjnika. Polubiła też drewno, beton i koral. Na zlecenie Grażyny Kulczyk przygotowała kolekcję biżuterii wykorzystującą kawałki cegieł ze starego Browaru. Urząd Miejski w Gdańsku sfinansował powstanie serii tzw. stoczniowej biżuterii - łączącej bursztyn, żywicę oraz opiłki metalu pozyskane w halach, w których jeszcze niedawno produkowano statki. Na podobnej zasadzie wykonuje statuetki w kształcie dźwigów. Prezydent Paweł Adamowicz przy różnych okazjach wręcza je wyróżnionym przez siebie osobom.
Biżuteria przedłużeniem ciała
Po drugie biżuterię Emilii Kohut wyróżnia sensualność. Często określana jest jako cielesna: jasna, delikatna, ciepła w dotyku. Do tego obła i gładka, jak kamienie na plaży wypłukane przez wodę. W odróżnieniu jednak od kamieni jest wyjątkowo lekka i często transparentna.
Pierścionek, który dostarczyła na konkurs Amberif Design Awards zatytułowała "Erotic toy", a sfotografowała w kontakcie z materiałem rysującym linie kobiecego ciała. Jury wyróżniło go za "wykorzystanie bursztynu jako szczególnego medium dotykowego".
- W biżuterii zazwyczaj najważniejsza wydaje się warstwa estetyczna, wizualna. Mnie równie mocno interesuje dotykowa, tym bardziej, że biżuteria przylega do ciała, pozostaje z nim w bezpośrednim kontakcie. Na konkurs w 2012 roku przygotowałam pierścionek-smeracz - obiekt nakładany na palec, przeznaczony jednak nie tyle do noszenia, co do tego, aby dotykać nim ciała. Wiele z późniejszych moich prac sytuuje się na granicy biżuterii i erotycznego gadżetu, mówi Emilia.
Pierwszą sesję fotograficzną promującą swoją twórczość zorganizowała na studiach z duetem uznanych twórców: fotografem Łukaszem Ziętkiem oraz modelką Zofią Promińską. Na jednym zdjęciu ciało dziewczyny - zamiast naszyjników i broszek - ozdabiają woreczki wypełnione mlekiem. To dobra definicja biżuterii tworzonej przez Emilię Kohut - mimo syntetycznej oprawy jest przede wszystkim organiczna, wygląda tak, jakby pochodziła z ciała.
Zobacz także: inne pracownie jubilerskie w Trójmieście
Miejsca
Zobacz także
Opinie (45) 2 zablokowane
-
2016-06-18 09:40
Biżuteria to sztuka
To ładna sztuka. A ładne to pojęcie względne i subiektywne. Pani eksperymentuje i jest tum pochłonięta w pozytywny sposób. Ja nie widzę tu nic dziwnego. Gdyby nie eksperymenty nie mielibyśmy dziś krzeseł, stołów i innych bardzo prozaicznych rzeczy.
- 2 2
-
2016-06-19 08:25
bizuteria
Zlom będzie zawsze złomem w takich rekach.
poczekam az zaczniesz laczyc stare warzywa i owoce z bursztynem i sprzedawac na rynku,beda mieli większy utarg.i można sprzedawac na sztuki a nie na kilogramy.
A tak na marginesie to ten pierścionek taki bialy ten z tymi wystającymi kolcami na 20 centow to ma być zmyslowa bizuteria
to jest bardziej narzedzie tortur .
Wiec posłuchaj zlom do skupu zywice do yach klubu bursztyn dla bursztyniazy,
no a ty do pracy na ryneczek pomagać pomagać
albo wlasny boksik otworzyć z czym tam najlepiej będzie może z rybkami,oczywiscie do jedzenia bo akwaryjne moglabys starac się zmieniac,- 2 6
-
2016-06-22 15:29
artystka z warzywniaczka
Proponuję zainwestować w stylistkę. Biżuteria piękna lecz Pani wizerunek już ma się nieco gorzej.
- 3 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.