• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Chcę powalczyć - Jarosław Walczyk o swojej nowej restauracji

Anna Gryszkiewicz
10 grudnia 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Jarosław Walczyk, właściciel nowej restauracji Walczyk Smaków w Gdyni. Jarosław Walczyk, właściciel nowej restauracji Walczyk Smaków w Gdyni.

Należy do czołówki mistrzów kulinarnych w kraju. Przez lata związany z gotowaniem na morzu, między innymi dla Stena Line, gdzie pełnił funkcję Executive Chefa. Był dyrektorem gastronomii Hotelu Nadmorskiego w Gdyni oraz Zamku Książ. Należy do kapituły Fundacji Klubu Szefów Kuchni, która zrzesza wybitnych polskich kucharzy. W niecałe dwa tygodnie po otwarciu restauracji Walczyk Smaków w Gdyni rozmawiam z jej właścicielem i głównym szefem kuchni - Jarosławem Walczykiem.



AG: Siedząc tutaj czuję się trochę jak na statku. Mostek, cumy, zdjęcia starej Gdyni. Mam wrażenie, że poza kulinariami tli się w panu zupełnie inna pasja.

JW: Kuchnia na początku była mi trochę obca. Zazdroszczę moim kolegom kucharzom, którzy w wywiadach opowiadają o tym, jak od dziecka marzyli o zawodzie kucharza. Ja zawsze chciałem być muzykiem.

Ma pan dobre nazwisko jak dla muzyka.

Tak, czułem, że to mnie zobowiązuje (śmiech). Ale pasja kulinarna musiała czaić się tuż za rogiem, bo w końcu trafiłem do szkoły gastronomicznej. Po jej skończeniu rozpocząłem pracę w sopockim Grand Hotelu, ale po roku udało się zamustrować na statek rybacki firmy Dalmor.

Czyli obieramy właściwy kurs: kucharz na statku.

Niestety, nie trafiłem do kuchni, ale jako praktykant do przetwórni. Trzeba pamiętać, że praktykant w hierarchii ważności na statku jest najniżej. Może nie... Niżej jest jeszcze ryba (śmiech). Po czterech miesiącach kapitan, do którego doszły plotki o mojej wcześniejszej pracy w Grand Hotelu, zawezwał mnie i krzyknął: Panie Jarku, jest pan kucharzem! Co pan robi w przetwórni?! - Przetwarzam - odpowiedziałem. Przenieśli mnie w końcu na kuchnię. Warunki były dość niestandardowe. Żeby ubić krem biegałem do maszynowni i do wiertarki podłączałem trzepaczkę. Trwało to jakieś dwa miesiące.

Wyniósł pan tradycję kulinarną z domu?

Oczywiście, moja mama świetnie gotuje, ale podejrzewam, że tak może powiedzieć większość z nas. Ostateczny szlif osiągnąłem pod okiem mojego mistrza, Grzegorza Jóźwiaka, który był szefem kuchni na Batorym. Do dziś biorę pod uwagę jego rady i korzystam z odziedziczonych po nim książek.

Ma pan za sobą długi i bogaty w doświadczenie staż w zawodzie kucharza, jest pan jurorem wielu konkursów kulinarnych, mimo wszystko długo pan zwlekał z otwarciem własnej restauracji.

Musiałem sporo się nauczyć. Poza wszystkim, proszę mi wierzyć, nauczycieli miałem wymagających i czasami dość ekscentrycznych. W między czasie powstało tutaj wiele restauracji. Dziś cieszy mnie to, że Gdynia zaczyna gastronomicznie żyć. Im większa konkurencja, tym większy rynek i większa zabawa dla nas restauratorów. Ludzie nie stołują się przecież w jednym miejscu.

Restauracja znajduje się na ulicy Portowej, w starej kamienicy z wielkimi oknami. Długo trwał wybór miejsca?

Była tu kiedyś, moim zdaniem, jedna z najlepszych restauracji w Trójmieście - La Gondola. Ale to było jakieś 20 lat temu. Potem lokal wynajmowali kolejni restauratorzy, którym się - trudno oceniać z jakiego powodu - nie powiodło. Kiedy nadarzyła się okazja najmu, postanowiliśmy z moim wspólnikiem odbudować dawny prestiż tego miejsca. Zamierzamy powalczyć. Jesteśmy otwarci dopiero tydzień, restauracja potrzebuje minimum pół roku na zaistnienie.

  • Łosoś marynowany w soi i imbirze panierowany prażonym sezamem.
  • Pieczony schab panierowany w miodzie i musztardzie
  • Ananas smażony w cieście z zielonej herbaty z miętą
  • Smażona polędwica z dzika panierowana w orzechach
  • Stek z polędwicy wołowej sous-vide z sałatką z boczniaków i groszku na ciepło oraz z pudrem rozmarynowym i puree z selera.
  • Carpaccio z ośmiornicy z sałatką z chrupiących warzyw z dresingiem czosnkowo-pietruszkowym.
  • Grillowane krewetki królewskie marynowane w czosnku i chilli, podane z guacamole z dresingiem cytrynowym.


Proponujecie zapomnianą już kuchnię polską. Consome z bażanta, tatar z dojrzewającej wołowiny, krem z kiszonych ogórków albo sałatka z boczniaków.

Jestem zdania, że nie ma czegoś takiego jak kuchnia polska. Jest za to kuchnia regionalna. Zależało mi na tym, aby nasi goście spróbowali dań, które kiedyś przygotowały ich babcie. Proponujemy jednak wersje, gdzie nie czuć ciężaru tej przysłowiowej polskiej kuchni, która - poza wszystkim - kojarzy się bardziej ze schabowym niż z bażantem czy boczniakiem. Chcemy chwalić się naszymi krajowymi smakami, stąd zresztą nazwa restauracji. Dawne dania posiadają tę samą, co niegdyś kompozycję, ale smak może zaskoczyć. Wykorzystujemy nowe techniki, taki sprzęt - jak paco jet czy nowy sposób obróbki termicznej sous-vide.

Restauracja ma w ofercie dużą kartę whisky.

Chciałem znaleźć coś, co będzie alternatywą dla wina i wódki, do tej pory najbardziej popularnych alkoholi restauracyjnych. Whisky pasuje do morskiego entourage. Jeżeli chodzi o tak zwane "malty", posiadamy 35 butelek. Dodatkowo zaopatrujemy lokal w mieszanki. Wprowadziliśmy też sprzedaż małych degustacyjnych porcji na 20 ml. Funkcja restauracji zmienia się w ostatnim czasie. Ludzie przychodzą do restauracji nie tylko po to, by napełnić swoje brzuchy, ale po to, by miło spędzić czas. Dobry trunek sprzyja rozluźnionej atmosferze.

Jest pan współzałożycielem i sekretarzem Fundacji Klubu Szefów Kuchni zrzeszającej takie postaci polskiej gastronomii, jak Robert Sowa, Bożena Sikoń czy Adam Chrząstowski. Boi się pan ich pierwszej wizyty w Walczyku Smaków?

Nie ma większej przyjemności niż usłyszeć uwagi na temat swoich dań od szefa kuchni takiej rangi. Nie raz przyjeżdżał do mnie Kurt Scheller i mówił: To warto zrobić tak, a to tak. I jeżeli mogę cokolwiek poprawić, to to właśnie robię. Karta jest autorską wizją, ale smak pozostaje sprawą subiektywną, warto się konsultować. Niedawno spotkałem się z Bożeną Sikoń. Robiąc kremowy mus wiśniowy z pistacjami i gorącą czekoladą wykorzystuję kilka podpowiedzianych przez nią patentów. Pod nami znajduje się piwnica, w której już niebawem będą odbywać się warsztaty dla naszych gości i kucharzy. Środowisko powinno się spotykać i uczyć od siebie wzajemnie. Sam też lubię zdobywać wiedzę i dzielić się nią. W każdy czwartek odbywa się u nas live cooking. Goście mogą skosztować nowych smaków, które być może znajdą się w nowej karcie menu.

Stoi pan za otwarciem kilkunastu restauracji. Mało kto wie, że wiele hotelowych - choć nie tylko - kuchni posiada karty pana autorstwa.

Tak to prawda, sprawia mi to olbrzymią satysfakcję. Obecnie otwieram trzy restauracje w Warszawie, zorganizowałem też kuchnię kilku trójmiejskich hoteli, w najbliższych planach jest rola konsultanta przy otwarciu sporej sieci obiektów gastronomicznych w Polsce.


PRZEPIS SZEFA
Łosoś marynowany w soi i imbirze panierowany prażonym sezamem

Potrzebujemy (składniki dla 4 osób):

Łosoś marynowany w soi i imbirze, panierowany prażonym sezamem. Łosoś marynowany w soi i imbirze, panierowany prażonym sezamem.
Filet łososia - 400 g
Sos sojowy jasny - 150 ml
Sos sojowy ciemny - 250 ml
Imbir świeży - 2 łyżki (startego imbiru)
Olej słonecznikowy - 50 ml
Oliwa z oliwek extra vergine - 100 ml
Sezam - 100 g
Biała rzodkiewka - 120 g
Koper świeży - 15 g
Cytryna - 60 g
Roszponka - 15 g
Marchew 0 10 g
Sos balsamico - 10 ml

Filet łososia oskórować i ściąć tłuszcz (brązowe zabarwienia mięsa). Łososia zamarynować w soi i tartym imbirze (8-godz.) Wyjąć z soi i osuszyć papierowym ręcznikiem, następnie zamoczyć w oliwie z oliwek (2/3) i oleju słonecznikowym (1/3) na okres minimum 24 godz. Filet z wyjąć z oliwy i osuszyć papierowym ręcznikiem. Następnie ziarna sezamu delikatnie zrumienić na suchej patelni, ostudzić. Łososia panierować w prażonym sezamie. Kroić w plastry bezpośrednio przed podaniem. Rzodkiew pokroić w zapałki, połączyć z koprem, oliwą, solą. Na talerzu ułożyć sałatkę z rzodkwi, a na niej pokrojonego w plastry łososia, udekorować roszponką, rzodkiewką, marchwią, sosem balsamico.

Miejsca

Opinie (116) ponad 20 zablokowanych

  • nie znam pana walczyka ale nie znaczy ze zle gotuje (1)

    witam czytam te opinie i jestem zszokowany zawisc itp. jestem kucharzem kilkanascie lat i uwazam ze znam sie na kuchni ale jakos o panu W... nie slyszalem . Jednak nie znaczy ze nalezy czlowieka z blotem zmieszac . skoro byl wymagajacy to bardzo dobrze leniow trzeba ganiac. a z niewolnika nie zrobi sie pracownika kuchnie trzeba kochac. z jedna oponia sie zgodze ze wyglad potrawy jest bardzo wazny ale Polak lubi dobrze i duzo zjesc i nie nalezy wprowadzac glodowych porcji do restauracji .kiedys pojade do tej restauracji i stane równiez w obronie marynarzy .nie zdajecie sobie sprawy jak to jest ciezki zawód

    • 12 1

    • Hmmm

      Nie znasz go

      • 0 0

  • Brrrt

    Pink lobster zbankrutował. Wielki znawca.

    • 0 0

  • Dzięki panie walczyk że obrzydził mi pan gastronomie (15)

    Haha pan Walczyk-hmm prywatnie ciepły,miły,sympatyczny,spokojny ale ale już czekam na bluzgi od kucharzy z trójmiasta i nie tylko a także od restauratorów którzy z nim kiedys współpracowali :(((( książkę mozna by o tym napisac...

    Min. przez podwładnych pana maestro gastronomii-walczyka zrezygnowałem z pracy przy garach,przez ich chamstwo,buractwo i prostactwo i....

    ...DZĘKUJĘ IM ZA TO I TOBIE TEŻ PANIE WALCZYK!!!!!

    BO ZMIENIŁEM BRANŻĘ ,ROBIE TO CO LUBIĘ I ZARABIAM WIECEJ NIŻ PANA SZEFOWIE KUCHNI HIHIHI
    i jakby nie patrzec,wskazał mi pan drogę za pośrednictwem swojego beznadziejnego szefa kuchni a raczej jego zastepcy."Powiedział" mi pan że po co mam pracowac jako nędzną kuchta za niecałe 2tyś i 200godzin miesięcznie skoro mogę robic coś bardziej ambitego i zarabiac 10tyś!

    • 43 6

    • streetowiec (2)

      to mu sie udało! tez jestem w branży, i powiem tobie szczerze że taka selekcja gastronomiczna to na nasze (moje) szczęście podstawa...gdyby mieli być mili dla każdego człowieka który nie jest pewny siebie to uwierz mi nie wiedzieli by czy dobrze robią to co robią,kucharz ma być stanowczy i wiedzieć co chce a nie że ktoś ci powiedział idź zmień branże a ty to robisz ;) istny z ciebie wojak,brawo!

      • 0 3

      • W

        Przecież kucharz to zwykły pracownik fizyczny.

        • 0 0

      • :))))))))))))))))))))))))))))))))))))

        hehehe no nie do końca się zgodzę,w gastronimi panuje s..wo jakiego niema w innych branżach ,tymczasem jak pisałem zmieniłem branżę,zarobiłem sporo pieniążków a teraz otwieram własną restauracyjkę,więc kuchty pana Walczyka się troszkę pomyliły ale wskazały drogę-zamiast tu z nami zerami gotowac,idz zarób kasę w tym co naprawdę lubisz a potem otwórz własny biznes i nas zatrudnij za 8zł/h- TAK ZROBIĘ PANOWIE!!!

        • 0 0

    • W

      Ja rowniez

      • 0 0

    • racja

      Potwierdzam. W gastro pracuja zakompleksieni nieudacznicy którzy z każdej innej pracy byliby wywalani na zbity pysk.

      • 1 0

    • popieram w 100%

      • 0 0

    • konkurencja , czy co ? (4)

      i dobrze Ci poradził !

      • 0 3

      • (3)

        Przecież nie napisałem nic negatywnego czy obrazliwego,samą prawdę
        Bardzo dobrze mi poradził,przecież podziękowałem :)

        • 4 0

        • szambonurek? (2)

          powiedz coś, nie bądź taki.

          • 0 0

          • (1)

            Hehe gdyby szambonurkowie zarabiali 10tyś to tez bym się niepowstydził takiej pracy :))))

            • 0 0

            • ja też nie :)

              • 1 0

    • zdradź co to za robota (2)

      • 5 0

      • (1)

        Trochę nietypowa i wykonuje ją bardzo mało osób,to na szczęście dosyc elitarna praca, nie tak oklepana jak gastronomia.I mało osób chciałoby ją wykonywac :)))

        • 1 2

        • zgaduj zgadula:

          konserwator nadajników - praca na dużej wysokości - ?

          • 6 1

    • a i jeszcze jedno,ten łosoś marynowany w soi-bardzo dobry-wiem co mówię,widzę że zmodyfikował pan trochę przepis,w hotelu gdzie też go podawaliśmy wyżerałem go codziennie całymi płatami a potem szefowie się dziwili że tyle go "schodzi" hehe

      • 13 3

  • Haha

    Wielki znawca a jego restauracja upadła. Jak się za te pieniądze podaje surowe mięso to nie dziwota. Trzeba było przyjąć więcej ćpunów

    • 0 0

  • Katastrofa

    W Warszawie pink Lobster zbankrutowal

    • 0 0

  • Wspomnienia

    W Pink Lobster zobaczyłem całą patologię gastronomii. PRacują tam ludzie po wyrokach, z nałogami, z długami, z problemami ze sobą. Taki Sebastian W. który czepia się każdej dziewczyny a straszy wyglądem próbuje wyłudzić pieniądze. Albo Piotr W. który wchodzi do toalety i gapi się w krocze. Żenada.

    • 0 0

  • O pink lobster

    Sam pan Walczyk bardzo miły człowiek, ale w Pink Lobster zobaczyłam całą patologię gastronomii. Kucharze po wyrokach, z nałogami, z długami, z problemami ze sobą. I ten rudy grubasek S. który czepia się bezskutecznie wszystkich dziewczyn i próbuje wyłudzić pieniądze. Playboy z Jelonek. Nie dziw że kucharzami tak pomiatają

    • 0 0

  • hmm

    Restauracja już zamknięta, długo nie pociągnęła. Ciekawe czemu?

    • 3 0

  • Smieszne to...

    To czy ktoś jest mistrzem kulinarnym i świetnym kucharzem to decydują ludzie, czyli osoby mające możliwość próbowania potraw gotujących przez danego kucharza, a pan Jarek sam się nazwał mistrzem kulinarnym, bo udało mu się wejść do KSK, zresztą słyszałem, że jest dobry, ale w jednej potrawie.

    • 1 0

  • Hmm

    Ten pan nigdzie długo miejsca nie zagrzał... ciekawe dlaczego...

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane