• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Alicja Węgorzewska: Mężczyźni się mnie boją

Anna Gryszkiewicz
16 stycznia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Tonia Ugwu: piękna Nigeryjka z Trójmiasta
Alicja Węgorzewska wraz z Sonią Bohosiewicz i Zbigniewem Zamachowskim ocenia uczestników programu "Bitwa na głosy". Alicja Węgorzewska wraz z Sonią Bohosiewicz i Zbigniewem Zamachowskim ocenia uczestników programu "Bitwa na głosy".

Koncertowała na największych scenach operowych na świecie, zasiada w loży jurorów w programie "Bitwa na głosy", od ostatniego sezonu pełni funkcję dyrektora artystycznego Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju. Alicja Węgorzewska w "Kobiecej Gardzie" opowiada o niechęci do śpiewaków operowych, o tym, że mężczyźni się jej boją i chęci wszczęcia doktoratu na Akademii Muzycznej w Gdańsku.



Była pani wychowywana na młodą arystokratkę?

(cisza) ... To były zupełnie inne czasy. Moje korzenie to niespecjalnie zamożny polsko-litewski ród. Pamiętam, kiedy moja mama opowiadała, że w jej domu zawsze stał fortepian, nawet po wojnie i związanymi z nią migracjami, fortepian musiał być. U mnie miłość do muzyki i języków pojawiła się trochę przypadkowo. Przyuważyłam u kuzynki fortepian i tak się potoczyło. Na szczęście moja mama nigdy nie bała się we mnie inwestować, niezależnie od tego jaki miałby być efekt tej inwestycji. Dziś pytają mnie czy byłam kujonem czy byłam zdolna. Odpowiadam: I jedno i drugie. Mam mnóstwo kolegów z branży, którzy są piekielnie zdolni ale zwyczajnie im się nie chce, a do tego utrzymują dziwną roszczeniową postawę, że wszystko im się należy.

Mezzosopran to głos czy charakter?

Jedno i drugie (śmiech). Chociaż studia skończyłam jako omdlewający sopran, czułam podskórnie, że coś jest nie tak. Pojechałam do Sienny na warsztaty wokalne z Carlo Bergonzi. Trzeba powiedzieć, że miałam ogromne szczęście poznać ikonę opery włoskiej, małego, pękatego Włocha o wielkim talencie, który jako jeden z nielicznych pamiętał wspólne występy z Marią Callas. To on mi powiedział, że jestem mezzosopranem, że na studiach wprowadzili mnie w błąd... Ale, wracając do pytania, mezzosopran to charakter. Grace Bumbry, największa mezzosopranistka świata, z którą miałam przyjemność zaśpiewać w Wiedniu koncert, wzięła mnie kiedyś za rękę i powiedziała: Przyjedź do mnie do Lugano, pokażę ci jak się śpiewa. Nie ma być pięknie tylko porywająco. Pamiętaj, my śpiewamy witches o bitches.

W zawodzie aktora albo śpiewaka operowego inspiracje czerpie się z doświadczeń. Odwracając kierunek, czy bywa tak, że role determinują charakter?

Nie, zwłaszcza, że w młodości grałam dużo ról męskich (śmiech). Chociaż... Mój mąż mówi, że w domu to ja noszę spodnie i pełnię rolę ojca.

Przyjaźni się pani z kolegami po fachu?

Nie utrzymuję żadnych relacji przyjacielskich z kolegami z pracy, a to dlatego, że nie podobają mi się śpiewacy i ich charaktery. Marek Weiss-Grzesiński powiedział mi kiedyś, że jestem jedną z dwóch osób z operowego świata, które poznał w swoim życiu, które nie mówią na okrągło o sobie i o swoim śpiewie. Przeciętny śpiewak wychodząc na śniadanie z hotelowego pokoju zaczyna dzień od: Ta góra, to mi wczoraj tak weszła, no wiesz... A czujesz, jakie tu suche powietrze, czuć kaloryfery. Proszę powiedzieć, kto by to wytrzymał? Nieustannie i głośno zastanawiają się nad tym, czy zagrają pierwszą czy drugą premierę, czy zostaną obsadzeni w wymarzonej roli. A ja zawsze byłam freelancerem, przede wszystkim na poziomie swojego samopoczucia i jaźni. Wyrosłam z fortepianu, po sześć godzin dziennie ćwiczyłam i nauczyłam się pokory. A śpiewacy? Niebieskie ptaki. Chcą zawyć trzy góry, walnąć jedną fermatę i świat ma do nich należeć.

Ale to krótko trwa, bo krótka jest pamięć o sukcesach gwiazd. Dziś raczej rozpamiętuje się porażki.

To prawda. Jesteś tak dobry, jak twoje ostatnie przedstawienie. A śpiewacy operowi starzeją się w wyjątkowo żenujący sposób. Rozpamiętują najlepsze zawodowo chwile w nieskończoność. I dlatego to środowisko jest mi obce. I dziś czuję, że podążanie indywidualną drogą sporo kosztuje, ale daje wielką satysfakcję.

Czy tego rodzaju dystans jest efektem pewnej dojrzałości zawodowej, czy już z takim nastawieniem wchodziła pani w życie śpiewaczki?

Od początku miałam pomysł na siebie. Na etapie studiów mogłam, co prawda, zazdrościć koleżankom szybszej kariery. One śpiewały już dyplomy w Teatrze Wielkim, ja miotałam się jakim głosem jestem, jak mieszać rejestry. Ale wyznaczałam sobie małe cele i je kolejno zdobywałam. Dzisiaj mam poczucie, że nie zepsuje już mnie kariera, że któregoś dnia mi zwyczajnie nie odbije.

Inne kobiety obsypuje pani komplementami. Czuje się pani spełniona?

Lubię ładnych ludzi. Więcej... lubię mądrych i pracowitych ludzi. Staram się właśnie takimi otaczać. Moje koleżanki są wyjątkowymi, pięknymi i wykształconymi kobietami. W takim towarzystwie mogę pić wino, jeść wspólne kolacje i rozmawiać. Promuje też młode i zdolne wokalistki. Wymyśliłam sobie, że na starość będę jak Mira Sygietyńska, będę miała takie swoje Mazowsze. Jako babcia będę chwalić się: To wszystko to moje, odchowane i jakie ładne!

Ma pani swoje kobiety - inspiracje?

Carycą mojego życia jest Nina Terentiew. Nienawidzi śpiewu operowego, ale kiedy ją spotkałam, poczułam specjalne naznaczenie. Patrząc na mnie, miała pełną wiarę w to, że będę odpowiednią dziewczyną, która może osiągnąć także sukces telewizyjny. Mam świadomość, że z Niną chce pracować tysiące ludzi, a wybrała właśnie mnie. Dziś się przyjaźnimy i to wielkie wyróżnienie. Albo Anna Dymna - nie poznałyśmy się, ale jestem pewna, że jest wspaniałą i spełnioną kobietą, która ma dodatkowo wielki luz na swój własny temat. I jeszcze... Krystyna Janda. Wszystkie te kobiety to ikony kobiecości. Taka chciałabym kiedyś być. Chociaż powinnam wspomnieć jeszcze o kimś. Anna Moffo, włoska śpiewaczka, która miała swój telewizyjny show w latach 60., była gwiazdą opery, a do tego miała ukończone dwa fakultety i doktorat. Wyglądała nieziemsko, śpiewała jak złoto i jej postać inspiruje mnie jak mało kto: chciałabym w niedługim czasie zacząć pracę nad doktoratem w Akademii Muzycznej w Gdańsku... (uśmiech).

Czym jest według Alicji Węgorzewskiej kobiecość?

A nie zatraciłam jej jeszcze? (uśmiech) Czasem mam wrażenie, że jestem cyborgiem. Mężczyźni obchodzą mnie szerokim łukiem. Atencja może jest: Pani Alicjo, miło poznać... Ale, żeby coś więcej? Żeby mnie rwali? To nie. Boją się! (śmiech).

Ale pani dekolt okrążył już chyba wszystkie media...

Wszystkim tłumaczę, że taki dekolt to sprawa naturalna u śpiewaczek operowych. W Gdańsku miałam taką profesorkę, Brygidę Skibę. Głęboki dekolt, czarne ubranie, mocny makijaż, kapelusz, długie czarne włosy. Kiedy szła korytarzem Akademii Muzycznej, studenci padali jak muchy.

Mąż zagaił pierwszy, czy pani?

Nie, no on tym razem... Był tak upierdliwy, chodził w kółko. To dość smutna historia - namolny Anglik, co po sześciu miesiącach wychodził sobie żonę.

Ponoć kobieta buduje rodzinną przestrzeń. Ma pani na to czas?

Jestem bardzo pracowita. Nie tracę czasu na pierdoły, nie oglądam telewizji, nie chodzę po nędznych, pustych party. Kiedy chcę się spotkać ze znajomymi, zapraszam ich do siebie. Uwielbiam stanąć w kuchni, coś ugotować i otworzyć butelkę dobrego wina. W maju sadzę pelargonie i surfinie.

Czyli druga twarz Alicji Węgorzewskiej to kura domowa...

Niech pani tego nie pisze, bo nie uwierzą, że diwa... (śmiech).


Kobieca Garda to cykl spotkań ze znanymi kobietami, przede wszystkim mieszkankami Trójmiasta, ale również jego czasowymi rezydentkami i sympatykami. Ponieważ siła kobiet tkwi raczej w ich mądrości, intuicji i umiejętności bezagresywnego forsowania swojego zdania niż ciele, tytułowa "garda" to właśnie kobiecy, tylko pozornie bierny sposób na męski świat.

Opinie (30) 6 zablokowanych

  • Chyba są dwie Węgorzewskie

    Mnie w necie prześladuje jakaś babka z wylewającym się biustem. Na SG Onet i wp.pl non stop atakują mnie tytuły: "Jurorka show TVP zapomniała stanika?!", "Wyeksponowany biust Węgorzewskiej". Lans biustem.
    Natomiast nigdy nie słyszałem śpiewu tej pani.

    • 8 2

  • brawa za

    zwłaszcza jak nękała Bednarka, ponieważ jak widziała dziadka z grupy elbląskiej to miękkie kolana miała...

    • 2 2

  • gdyby ona jeszcze ciut mądrzejsza była (2)

    A tu ani głos, ani inteligencja, ani wygląd. Wszystko to takie puste. Nigdy nie będzie Dymną bo do tego trzeba mieć to coś .
    Szybko się pojawiła na ekranie i jeszcze szybciej zniknie. Tak to jest jak się nie ma osobowości. Przykro

    • 4 6

    • Brak osobowości... (1)

      Wnioskując po imieniu Rex jesteś psiakiem. Zatem rozumiem zanik wrażliwości i poczucia estetyki. Zalecam totalna przemianę...Proszę opuścić klatkę...

      • 2 3

      • O i znowu pani odpowiada, boli co? dzisiejsi celebryci, pseudo aktorzy, piesniarze i inni mogliby buty czyscic swoim poprzednikom. A Pani powinna pocwiczyc , bo ten tyl jakis taki duuuzy.

        • 2 1

  • ach, ci słabi mężczyźni, wystarczy tupnąć i ich nie ma

    • 4 0

  • Mnie się kobiety boją. Sympatia, podziw może jest ... ale, żeby coś więcej? Żeby mnie rwały ? To nie. Boją się !

    Te kobiety dzisiaj są strasznie słabe !

    • 3 2

  • Pan Bogusław....

    W całej rozciągłości zgadzam się z powyższą opinią na temat mistrza Bogusława. Powiem więcej Pan Bogusław to legenda najwartościowsza-narodowa. Jest naszym SKARBEM ...zgodnie z tradycją najwartościowsze skarby należy skrupulatnie i z należytą starannością zakopać...

    • 2 1

  • ?

    Dlaczego pani nosi peruki?
    W dodatku źle dobrane.

    • 3 1

  • Swietny wywiad

    Nic dodac nic ujac pani Anno :)

    • 0 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Event w Audi City Gdańsk

warsztaty, dni otwarte

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane