Już po raz drugi czterech szefów kuchni z Trójmiasta połączyło siły, by przygotować dla swoich gości wspólną kolację. Osiem dań sygnowanych marką Sztuczki, Mercato, Eliksiru i Białego Królika podano w piątkowy wieczór w tym ostatnim, gdyńskim lokalu. Wszystkie stoliki zostały zajęte. W sumie usiadło do nich 57 osób.
Film promujący "4 Razy Smaczniej" to zbitka kilkudziesięciu krótkich, czarno-białych ujęć. Za niekonwencjonalną formą spotu stoi niekonwencjonalna, nowoczesna gastronomia.
Marcin Popielarz (Biały Królik),
Paweł Stawicki (Mercato),
Jacek Koprowski (Sztuczka) i
Paweł Wątor (Eliksir) to szefowie kuchni młodego pokolenia, eksperymentatorzy z błyskiem w oku.
Przeczytaj relację z pierwszej edycji Cztery Razy Smaczniej Kreatywność nie oddala nas od robienia prawdziwej kuchni. Do dań nie dorabiamy ideologii.
- Połączyliśmy siły, ponieważ wizje naszych czterech restauracji są do siebie bardzo podobne. Gotujemy polskie dania, ale w nowym wydaniu - nie boimy się używać produktów rzadkich. Kreatywność nie oddala nas jednak od robienia prawdziwej kuchni. Do dań nie dorabiamy ideologii. Stawiamy na ciekawe, przede wszystkim jednak smaczne i zdrowe jedzenie. Wszyscy czterej bazujemy na dobrych, polskich produktach. Ich jakość jest dla dla nas kluczowa. Każdy, kto zdecydował się zapłacić za dzisiejszą kolację wcale niemałą kwotę, może być pewien, że dostanie w zamian osiem pożywnych dań i że wyjdzie z kolacji najedzony - powiedział nam Marcin Popielarz, szef kuchni w restauracji Biały Królik, w której odbyło się piątkowe spotkanie, drugie z cyklu "4 Razy Smaczniej".
Kreatywność i eksperyment wzięły jednak w piątek wieczór górę nad poprawną, tradycyjną kuchnią.
Najbardziej wyważone okazały się propozycje
Pawła Stawickiego. W ramach amuse-bouche podał "pierożka" - farsz ze szpiku cielęcego, z szalotką i aromatycznym tymiankiem owinął kawałkiem selera. Wegetariański starter łączący buraki - gotowane i marynowane - z kaszą pęczak i espumą z koziego sera zaskoczył jednak najmniej.
Paweł Wątor sprowadził na kolację węgierską
mangalicę. Policzek wieprzowy braisowany cydrem zestawił z kasztanową espumą i gruszkowym musem. Całość dania domknął plastrem wędzonej słoniny. Ciekawa, choć wizualnie mniej atrakcyjna, była w jego wydaniu przystawka. Na cieniutki kawałek chrupiącego pumpernikla nałożył foie gras w postaci "kruszonki" (z melasą i solą morską), a doprawił czerwonym, kwaśnym żelem z brusznicy.
Najintensywniejsze smaki należały do
Jacka Koprowskiego. Kontrowersyjny amuse-bouche podał w kieliszkach, w formie shota - gazpacho z buraka (doprawione żółtym curry) z kawałkiem łososia oraz płatkiem kokosa, z czego ten ostatni przebił się nad resztę dość agresywnie. Końcówka wieczoru należała jednak do niego.
O "króliku w Białym Króliku" mówiono między stolikami jako daniu kompletnym. Delikatnemu mięsu towarzyszyły silne, kontrastujące smaki (kwaśny żel przygotowany na białym occie i estragonie oraz słodkie, marynowane w jałowcu grzybki shimei), ale też łagodniejsze (chrupki z selera, kruszonka z białego maku, króliczy sos drożdżowy oraz emulsja z selera, ziemniaka, musztardy z dodatkiem truflowego puchu).
Bogaty talerz zaserwował w ramach drugiego, głównego dania także gospodarz wieczoru -
Marcin Popielarz. Gotowanego, morskiego okonia zestawił z cielęcą grasicą obsmażaną w dashi (wywarze z suszonego tuńczyka), połączył zaś ostrym sosem imbirowym. Całość balansowały trzy rodzaje rzepy, czyściec bulwiasty, algi, puree z czosnku oraz kasza manna z nasionami chia (szałwii hiszpańskiej).
Deser wykonany przez Umam rozczulił formą świątecznego bałwanka, natomiast smakiem nie zachwycił tak, jak zwykle zachwycają desery
Krzysztofa Ilnickiego. Wykonaną z bezy figurkę wypełniono masą jogurtową z dodatkiem pomarańczy, odrobiną czekoladowej oraz plasterkami marchwi. Prawdziwym zaskoczeniem okazał się jednak pre-deser przygotowany przez Białego Królika -
kwaskowate lody z tataraku w białej czekoladzie przyprawionej bazylią. Dania można było połączyć z wyselekcjonowanymi przez
Krzysztofa Grycnera winami (pojawił się m.in. tokaj, włoskie nero di troia, starzone w beczce, nowozelandzkie pinot noir oraz szampan) lub koktajlami, które przygotowywał
Oskar Weręża (m.in. wódką infuzowaną kawą, z kordiałem - kwaskowym syropem z węgierek i sodą; vieux carre - z czerwonym vermoutem, likierem Benedictine, przykrytym espumą żurawinowo-tymiankową).
Na tę drugą opcję chętnych było niewielu, nic jednak straconego.
Trzecia odsłona kolacji "4 Razy Smaczniej" odbędzie się w lutym w Eliksirze, gdzie z ciekawych alkoholi zrezygnować przyjdzie znacznie trudniej - foodparing jest bowiem główną ideą tego miejsca, sytuującego się pomiędzy restauracją a koktajlbarem.
Koszt udziału w kolacji wynosił 199 zł/os. Selekcja win kosztowała dodatkowych 119 zł, alkoholi zaś - 90 zł.