• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Uczta nad ziemią, w ciemnościach lub nago. Nietypowe pomysły restauracyjne

Olga Miłogrodzka
13 lutego 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Kolacja pod niebem (dinner in the sky) to restauracja na najwyższym poziomie - dosłownie i w przenośni. Ogromny dźwig unosi platformę ze stołem w powietrze, a wraz z nią zespół wyśmienitych szefów kuchni oraz 22 gości. Kolacja pod niebem (dinner in the sky) to restauracja na najwyższym poziomie - dosłownie i w przenośni. Ogromny dźwig unosi platformę ze stołem w powietrze, a wraz z nią zespół wyśmienitych szefów kuchni oraz 22 gości.

Poza domem jadamy dziś coraz częściej, coraz więcej wymagamy więc od wybieranych lokali. Niektóre poza dobrym posiłkiem potrafią zaoferować znacznie więcej, np. emocje, w tym ekstremalne. Kolacja spożywana w ciemności, 50 metrów nad ziemią lub nago to tylko trzy z wielu dostępnych propozycji. Dlaczego tradycyjne biesiadowanie przy stole przestaje nam dziś wystarczać? O odpowiedź na to pytanie poprosiliśmy szefów kuchni i managerów restauracji w Trójmieście.



Skorzystał(a)bym z:

Spośród wielu osobliwych, czasem kontrowersyjnych, rozwiązań restauracyjnych zdobywających rozgłos na świecie (np. lokale obsługiwane przez roboty lub tresowane małpy, wykuwane w lodzie, w skale, przenoszące gości w bajkowe światy, np. Alicji w krainie czarów lub Ninja) szczególnie zaintrygowały nas trzy: kolacja pod niebem (dinner in the sky), kolacje w ciemności oraz restauracje dla nudystów. Wizyta w tych miejscach to dla gościa z reguły udział w emocjonującym wydarzeniu.

Organizatorzy "dinner in the sky" - kolacji spożywanej przy stole, który ogromny dźwig wynosi na wysokość 50 metrów nad ziemią - otwarcie przyznają, że jedzenie - choć świetnej jakości, bo serwowane przez szefów kuchni z restauracji wyróżnionych co najmniej jedną gwiazdką Michelin - jest pretekstem do tego, by zobaczyć piękną panoramę miasta i poczuć przy tym dreszczyk emocji. Odrywanie się do ziemi i zbliżanie do nieba od zawsze fascynowało ludzkość. Dziś szukamy takich unikatowych doświadczeń, każdy marzy o przeżyciu czegoś wyjątkowego, niecodziennego - piszą na swojej stronie inicjatorzy projektu. Z atrakcji - w ramach ponad 5 tys. już zorganizowanych wydarzeń - skorzystać mogli do tej pory mieszkańcy kilkudziesięciu miast na świecie, m.in. Paryża, Dubaju, Los Angeles, Sydney, Cape Town, Bogoty, a także Warszawy. Na przyjemność, za którą w Polsce zapłacić trzeba 350 zł od osoby, w Gdańsku nie było wystarczającej ilości chętnych.

Kolacje w ciemności - bez jakiegokolwiek dostępu światła - oferują już doświadczenie nie tyle alternatywne względem jedzenia, co jemu towarzyszące. Wyłączenie przy stole zmysłu wzroku to ciekawy trening sensoryczny, który umożliwia ponowne odkrywanie smaków i tekstury dań. Podobno 90 proc. uczestniczących w tego typu kolacjach nie jest w stanie prawidłowo wskazać produktów, które jedli, mają też problem z rozróżnieniem wina czerwonego od białego.

Czytaj także: Kolacja w ciemności. Na bok konwenanse!

Londyńska restauracja The Bunyadi (otwarta z impetem, w pierwszym dniu działalności z listą 4 tys. chętnych na wizytę, obecnie zamknięta z planem przeniesienia do Paryża, organizująca kolacje jedynie na zamówienie) chce z kolei powrotu do korzeni - w kuchni stosuje się tu tylko naturalne produkty, posiłki podawane są w glinianych naczyniach, przygotowane na ogniu, wnętrze lokalu oświetlają świece, a goście do stolików siadają nadzy. Miejsce - jak mówią jego właściciele - oferuje możliwość prawdziwego, zmysłowego doświadczenia tak jedzenia, jaki i drugiego człowieka - bez zakłóceń w postaci chemikaliów, elektryczności, kolorów, designu i mody.

  • Kolacja pod niebem (dinner in the sky) w La Hulpe
  • Kolacja pod niebem (dinner in the sky) w Splicie
  • Kolacja pod niebem (dinner in the sky) w Toronto
  • Kolacja pod niebem (dinner in the sky) w Abu Dhabi
  • Kolacja pod niebem (dinner in the sky) w Budapeszcie
  • Koncept jedzenia w ciemności pojawił się w XVIII w. we Francji. Kolacje w niecodziennych warunkach organizowały tam towarzystwa działające na rzecz upowszechnienia problemów osób niewidomych. Pierwszą restaurację z ofertą kolacji w ciemno otworzono w 1999 r. w Zurychu z inicjatywy niewidomego pastora Jürga Spielmann\'a oraz niedowidzącego psychologa Stephana Zappy. Na zdjęciu restauracja Onoir w Montrealu.
  • The Bunyadi w Lonydnie. Nazwa restauracji wywodzi się z języka hindi, gdzie "bunyadi" oznacza naturalny, pierwotny.
  • Wnętrza lokalu urządzone zostało w surowym stylu. Intymny nastrój tworzyły tam światła świec, stoliki  oddzielone zostały bambusowymi parawanami. Posiłki serwowano w glinianych, ręcznie robionych naczyniach.
  • The Bunyadi w Londynie
  • Posiłki przygotowywane są w lokalu na opalanej drewnem kuchni
  • Posiłek serwowany w restauracji The Bunyadi
  • Posiłek serwowany w The Bunyadi
  • Kelner w restauracji The Bunyadi
Czy łączenie jedzenia z innymi formami rozrywki i doświadczeń jest ciekawe i pożyteczne? Może to niepokojący znak czasu, w którym człowiek domaga się coraz intensywniejszych doświadczeń i stymulatorów? O opinię poprosiliśmy trójmiejskich szefów kuchni i restauratorów.

Basia Ritz - właścicielka i szefowa kuchni w Restauracji Ritz

Basia Ritz Basia Ritz
- Pragnienie super doznań czy wręcz skoków adrenaliny przy jedzeniu to dla mnie wyraz specyficznych i dziwnych czasów. Nie rozumiem, skąd ciągła chęć bycia zaskakiwanym. Nie rozumiem, dlaczego tylu z nas na siłę prześciga się w oryginalności, która często kończy się dziwactwem. Oprócz wyżej wspomnianych na myśl przychodzi mi włoska restauracja, w której goście pozwalają się obrażać kelnerom i to w najgorszy, najbardziej wulgarny sposób. Co zadziwiające - jest ona cały czas pełna. Z przykrością stwierdzam - to szaleństwo, które nie jest wyrazem geniuszu. Dlaczego nie doceniamy prostoty, szlachetności produktu, dobrze przygotowanego posiłku i dobrego towarzystwa?

Dla mnie jedzenie jest symbolem miłości i jednoczenia ludzi. Jest również ulubionym sposobem spędzania czasu z rodziną i przyjaciółmi. Miałam przyjemność uczestniczyć w kolacji "pod niebem" oraz w kolacji w ciemności, ale to biesiady z najbliższymi dostarczyły mi najpiękniejszych emocji - to je zapamiętuję, jako najwspanialsze momenty życia, warte każdej minuty.

Malika - właścicielka i szefowa kuchni w Restauracji Malika

- Londyńska restauracja dla nudystów rozczarowała mnie, czuję w jej koncepcji zgrzyt. Epatowanie nagością nie jest dla mnie spójne z powrotem do natury. W kolacji pod niebem rozumiem wagę wspaniałych widoków, ale tych nie brakuje na ziemi. Jedzenie po ciemku przemawia do mnie pod jednym względem - pozwala skoncentrować się na tym, co w kuchni najważniejsze, czyli na smaku. Dzisiejsze kulinaria niestety zbyt wielką wagę przywiązują do tego, jak danie wygląda - to nadużywana tendencja.

Wszystko to, co najciekawsze ze wspomnianych koncepcjach - czyli proste, dobre jedzenie i piękne widoki przy jego spożywaniu - zintegrowałam w cyklu spotkań, jakie organizowałam w ubiegłym roku pod hasłem "Stolik w widokiem". Scenariusz trzech wydarzeń był podobny: dania przygotowywałam na żywym ogniu stosując różne techniki i serwowałam na łonie natury. Pierwsza kolacja przygotowana została w Jastarni, nad morzem, druga nad rzeką - Narwią, trzecia w górach - w Krynicy Zdroju, na polanie z widokiem na Jaworzynę.

  • Przygotowanie kolacji z cyklu "Stolik z widokiem" (nad morzem). Na zdjęciu Malika.
  • Gotowanie na ogniu (z cyklu "Stolik z widokiem, Restauracja Malika)
  • Potrawy przygotowywane na ogniu ("Stolik z widokiem")
  • Potrawy przygotowywane na ogniu ("Stolik z widokiem")
  • Przygotowanie kolacji z cyklu "Stolik z widokiem" (nad rzeką). Na zdjęciu Malika.
  • Potrawy przygotowywane na ogniu ("Stolik z widokiem")

Arkadiusz Onasch - właściciel restauracji Winne Grono

Powrót do pierwotnego jedzenia to dla mnie szaleństwo
- Kolacja w  ciemnościach to świetny pomysł - kształci umiejętność rozpoznawania smaków. W restauracji Winne Grono czasem bawimy się podobną konwencją - suszonych wąsów z pora lub mielonych skorupek krewetek raczej nikt poprawnie nie identyfikuje. Inny wygląd, inna struktura dania lub jego składnika powoduje, że z trudem je rozpoznajemy.

Natomiast nie przekonuje mnie kierunek jaskini - prostego, pierwotnego jedzenia. Obecnie to silny trend, powraca się do jedzenia jak najmniej przetworzonego, jak najmniej hodowlanego, ale to dla mnie małe szaleństwo. Proszę spróbować kawałek upieczonego, ale nie doprawionego kurczaka - nie smakuje dobrze. Nie rezygnowałbym tak łatwo ze zdobyczy cywilizacji, a raczej umiejętnie z nich korzystał.

Adrianna Marczewska - uczestniczka programu Top Chef, szefowa kuchni w Zatoce Sztuki.

Adrianna Marczewska Adrianna Marczewska
- Pamiętam Anthonego Bourdaina, gdy jadł trznadle w klastyczny dla tej potrawy sposób, czyli z oczami zawiązanymi białą chustką. Ptaki podawane są w całości i wyglądają mało apetycznie. Poza tym w wielu krajach to potrawa nielegalna, uważana za barbarzyńską - sama nigdy nie zdecydowałabym się jej spróbować. Zasłanianie oczu rzeczywiście służy tu odwróceniu uwagi od tych niewygodnych aspektów potrawy, a nie wydobyciu jej wyjątkowego smaku. Biała chustka do sprytne dorabianie do jedzenia ideologii. Podobnie jest z nagością, ciemnością i wysokością - nie do końca wiem, jak miałyby służyć smakowaniu, a ono jest dla mnie w jedzeniu najważniejsze. Jedyną fajną praktyką wydaje mi się zamykanie lub zasłanianie oczu w trakcie jedzenia, ale tylko na moment - aby smaki i zapachy rzeczywiście miły szansę wyjść w trakcie degustacji na prowadzenie.

Dlatego przemawia do mnie koncept kulinarny Aleksandra Barona, autora m.in. kolacji "Mouth to nose" przygotowanej z senselierem - Martą Siembab, łączącej smaki i zapachy. W menu znalazł się np. plaster miodu z larwą trutnia podany na dłoni - nie talerzu - której nadgarstek wcześniej przetarty został zapachem słonecznika. To intrygujące smakowe doświadczenie, którego w kuchni szukam.

Miejsca

Zobacz także

Opinie (33) ponad 10 zablokowanych

  • Będę sobie chciał zjeść w ciemnościach

    to pójdę do piwnicy i zgaszę światło

    • 11 0

  • dobrze, że się wypowiedziała ta Pani, co zawsze się wypowiada...

    normalnie Petru trójmiejskiej gastronomii

    • 5 0

  • A jak ktoś chce do łazienki?

    • 10 0

  • Według mnie to jakaś głupota mam czekac az wszyscy zjedza by móc wyjść z tej jadalni czy restauracji??

    • 3 0

  • za dobrze jest

    Tym to sie w du...A ch poprzewracało.

    ....Kotlet sur. Kartofle .

    • 3 0

  • 'Stolik z widokiem' - dania przygotowane na żywym ogniu i serwowane na łonie przyrody - SUPER.

    • 1 1

  • Po ciemku i nago

    Ja proponuję połączyć te dwa pomysły. Tylko po co w ogóle podawać jakieś potrawy?

    • 2 0

  • Meh... (1)

    Co to za rozrywka? Proponuję kolację po ciemku, pod niebem, nago, zimą na dużym mrozie i podczas porywistego wiatru. Jak się bawić, to się bawić. Widzę, że w poszukiwaniu "wysublimowanych" wrażeń restauratorów już ciężko wali na dekiel. A normalny, zwykły człowiek, jakich większość, jak chce smacznie i w spokoju zjeść jak człowiek dobry posiłek, to nabija się na kartę i widzi takie kwiatki:

    - szaszłyk sous vide (to woła o pomstę do nieba)
    - confitowane udo z indyka
    - kompresowane buraczki
    - brownie grzybowe
    - crem freische

    Autentyczne cytaty z menu... Co ja, kuźwa akademię kulinarną we Francji kończyłem?? No a rozmiar tych porcji jest taki, że jak raz zaliczyłem taką knajpę, to po powrocie do domu obiad musiałem ugotować.

    Weźcie się sieknijcie zdrowo w banię...

    • 8 0

    • jak to oryginalne nazwy z menu :D

      jak to oryginalne nazwy z menu to ostatnia pozycja jest najlepsza :DDDD
      bo piszę się - Creme Fraiche i nie jest to nic innego jak podbita smietana z cytryna :DDDD

      ale zgadzam się w pełni
      i oczywiście zapomniałeś dopisać cen :DDD bo te są najlepsze dadzą nazwę co ludzie nie wiedzą co to jest i każą sobie płacic po 50-60zł

      a najlepsze to że:

      sous vide - po prostu gotowanie w niskiej temperaturze

      confitowane - gotowanie w głębokim tłuszczu przeważnie kaczym

      kompresowanie - wrzucają pocięte buraki z sokiem do worka i kompresuja(wyciągają powietrze)

      brownie grzybowe - oryginalne brownie to po prostu czekolada masło orzechy podbita śmietana i ja dodaje mascarpone a nie jakies grzyby :DD

      creme fraiche to wyjaśniłem ale pewnie wzieli taką nazwę bo napisać kwaśna śmietana to za tanio brzmi :DDD

      coraz wiecej takich kucharzy a jak sie popsuje sprzet i trzeba bedzie coś normalnego ugotować to stoją w kącie i płaczą :DDD

      pozdro :P

      • 1 0

  • Życie po nowemu (1)

    Na wiszącej platformie, w ciemnościach, nago i od razu na sedesie. Zanim podadzą, odczytają apel smoleński. Ta karczma PiS się nazywa.

    • 1 2

    • Z tym, że w ogóle nie podadzą...

      • 0 0

  • jeżeli piszecie polskie nazwy miast to bądźcie konsekwentni

    Cape Town ma swój polski odpowiednik.

    • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane