- 1 Trójmiasto w przewodniku Michelin (65 opinii)
- 2 Nie tylko city break na wiosenny urlop (14 opinii)
- 3 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (67 opinii)
- 4 Zobacz luksusowy jacht za 29 mln euro (59 opinii)
- 5 Spotkali się w szczytnym celu (8 opinii)
- 6 Reaktywacja salonu przy al. Grunwaldzkiej (45 opinii)
Uczta nad ziemią, w ciemnościach lub nago. Nietypowe pomysły restauracyjne
Poza domem jadamy dziś coraz częściej, coraz więcej wymagamy więc od wybieranych lokali. Niektóre poza dobrym posiłkiem potrafią zaoferować znacznie więcej, np. emocje, w tym ekstremalne. Kolacja spożywana w ciemności, 50 metrów nad ziemią lub nago to tylko trzy z wielu dostępnych propozycji. Dlaczego tradycyjne biesiadowanie przy stole przestaje nam dziś wystarczać? O odpowiedź na to pytanie poprosiliśmy szefów kuchni i managerów restauracji w Trójmieście.
Organizatorzy "dinner in the sky" - kolacji spożywanej przy stole, który ogromny dźwig wynosi na wysokość 50 metrów nad ziemią - otwarcie przyznają, że jedzenie - choć świetnej jakości, bo serwowane przez szefów kuchni z restauracji wyróżnionych co najmniej jedną gwiazdką Michelin - jest pretekstem do tego, by zobaczyć piękną panoramę miasta i poczuć przy tym dreszczyk emocji. Odrywanie się do ziemi i zbliżanie do nieba od zawsze fascynowało ludzkość. Dziś szukamy takich unikatowych doświadczeń, każdy marzy o przeżyciu czegoś wyjątkowego, niecodziennego - piszą na swojej stronie inicjatorzy projektu. Z atrakcji - w ramach ponad 5 tys. już zorganizowanych wydarzeń - skorzystać mogli do tej pory mieszkańcy kilkudziesięciu miast na świecie, m.in. Paryża, Dubaju, Los Angeles, Sydney, Cape Town, Bogoty, a także Warszawy. Na przyjemność, za którą w Polsce zapłacić trzeba 350 zł od osoby, w Gdańsku nie było wystarczającej ilości chętnych.
Kolacje w ciemności - bez jakiegokolwiek dostępu światła - oferują już doświadczenie nie tyle alternatywne względem jedzenia, co jemu towarzyszące. Wyłączenie przy stole zmysłu wzroku to ciekawy trening sensoryczny, który umożliwia ponowne odkrywanie smaków i tekstury dań. Podobno 90 proc. uczestniczących w tego typu kolacjach nie jest w stanie prawidłowo wskazać produktów, które jedli, mają też problem z rozróżnieniem wina czerwonego od białego.
Czytaj także: Kolacja w ciemności. Na bok konwenanse!
Londyńska restauracja The Bunyadi (otwarta z impetem, w pierwszym dniu działalności z listą 4 tys. chętnych na wizytę, obecnie zamknięta z planem przeniesienia do Paryża, organizująca kolacje jedynie na zamówienie) chce z kolei powrotu do korzeni - w kuchni stosuje się tu tylko naturalne produkty, posiłki podawane są w glinianych naczyniach, przygotowane na ogniu, wnętrze lokalu oświetlają świece, a goście do stolików siadają nadzy. Miejsce - jak mówią jego właściciele - oferuje możliwość prawdziwego, zmysłowego doświadczenia tak jedzenia, jaki i drugiego człowieka - bez zakłóceń w postaci chemikaliów, elektryczności, kolorów, designu i mody.
Czy łączenie jedzenia z innymi formami rozrywki i doświadczeń jest ciekawe i pożyteczne? Może to niepokojący znak czasu, w którym człowiek domaga się coraz intensywniejszych doświadczeń i stymulatorów? O opinię poprosiliśmy trójmiejskich szefów kuchni i restauratorów.
Basia Ritz - właścicielka i szefowa kuchni w Restauracji Ritz
- Pragnienie super doznań czy wręcz skoków adrenaliny przy jedzeniu to dla mnie wyraz specyficznych i dziwnych czasów. Nie rozumiem, skąd ciągła chęć bycia zaskakiwanym. Nie rozumiem, dlaczego tylu z nas na siłę prześciga się w oryginalności, która często kończy się dziwactwem. Oprócz wyżej wspomnianych na myśl przychodzi mi włoska restauracja, w której goście pozwalają się obrażać kelnerom i to w najgorszy, najbardziej wulgarny sposób. Co zadziwiające - jest ona cały czas pełna. Z przykrością stwierdzam - to szaleństwo, które nie jest wyrazem geniuszu. Dlaczego nie doceniamy prostoty, szlachetności produktu, dobrze przygotowanego posiłku i dobrego towarzystwa?
Dla mnie jedzenie jest symbolem miłości i jednoczenia ludzi. Jest również ulubionym sposobem spędzania czasu z rodziną i przyjaciółmi. Miałam przyjemność uczestniczyć w kolacji "pod niebem" oraz w kolacji w ciemności, ale to biesiady z najbliższymi dostarczyły mi najpiękniejszych emocji - to je zapamiętuję, jako najwspanialsze momenty życia, warte każdej minuty.
Malika - właścicielka i szefowa kuchni w Restauracji Malika
- Londyńska restauracja dla nudystów rozczarowała mnie, czuję w jej koncepcji zgrzyt. Epatowanie nagością nie jest dla mnie spójne z powrotem do natury. W kolacji pod niebem rozumiem wagę wspaniałych widoków, ale tych nie brakuje na ziemi. Jedzenie po ciemku przemawia do mnie pod jednym względem - pozwala skoncentrować się na tym, co w kuchni najważniejsze, czyli na smaku. Dzisiejsze kulinaria niestety zbyt wielką wagę przywiązują do tego, jak danie wygląda - to nadużywana tendencja.
Wszystko to, co najciekawsze ze wspomnianych koncepcjach - czyli proste, dobre jedzenie i piękne widoki przy jego spożywaniu - zintegrowałam w cyklu spotkań, jakie organizowałam w ubiegłym roku pod hasłem "Stolik w widokiem". Scenariusz trzech wydarzeń był podobny: dania przygotowywałam na żywym ogniu stosując różne techniki i serwowałam na łonie natury. Pierwsza kolacja przygotowana została w Jastarni, nad morzem, druga nad rzeką - Narwią, trzecia w górach - w Krynicy Zdroju, na polanie z widokiem na Jaworzynę.
Arkadiusz Onasch - właściciel restauracji Winne Grono
Powrót do pierwotnego jedzenia to dla mnie szaleństwo- Kolacja w ciemnościach to świetny pomysł - kształci umiejętność rozpoznawania smaków. W restauracji Winne Grono czasem bawimy się podobną konwencją - suszonych wąsów z pora lub mielonych skorupek krewetek raczej nikt poprawnie nie identyfikuje. Inny wygląd, inna struktura dania lub jego składnika powoduje, że z trudem je rozpoznajemy.
Natomiast nie przekonuje mnie kierunek jaskini - prostego, pierwotnego jedzenia. Obecnie to silny trend, powraca się do jedzenia jak najmniej przetworzonego, jak najmniej hodowlanego, ale to dla mnie małe szaleństwo. Proszę spróbować kawałek upieczonego, ale nie doprawionego kurczaka - nie smakuje dobrze. Nie rezygnowałbym tak łatwo ze zdobyczy cywilizacji, a raczej umiejętnie z nich korzystał.
Adrianna Marczewska - uczestniczka programu Top Chef, szefowa kuchni w Zatoce Sztuki.
- Pamiętam Anthonego Bourdaina, gdy jadł trznadle w klastyczny dla tej potrawy sposób, czyli z oczami zawiązanymi białą chustką. Ptaki podawane są w całości i wyglądają mało apetycznie. Poza tym w wielu krajach to potrawa nielegalna, uważana za barbarzyńską - sama nigdy nie zdecydowałabym się jej spróbować. Zasłanianie oczu rzeczywiście służy tu odwróceniu uwagi od tych niewygodnych aspektów potrawy, a nie wydobyciu jej wyjątkowego smaku. Biała chustka do sprytne dorabianie do jedzenia ideologii. Podobnie jest z nagością, ciemnością i wysokością - nie do końca wiem, jak miałyby służyć smakowaniu, a ono jest dla mnie w jedzeniu najważniejsze. Jedyną fajną praktyką wydaje mi się zamykanie lub zasłanianie oczu w trakcie jedzenia, ale tylko na moment - aby smaki i zapachy rzeczywiście miły szansę wyjść w trakcie degustacji na prowadzenie.
Dlatego przemawia do mnie koncept kulinarny Aleksandra Barona, autora m.in. kolacji "Mouth to nose" przygotowanej z senselierem - Martą Siembab, łączącej smaki i zapachy. W menu znalazł się np. plaster miodu z larwą trutnia podany na dłoni - nie talerzu - której nadgarstek wcześniej przetarty został zapachem słonecznika. To intrygujące smakowe doświadczenie, którego w kuchni szukam.
Miejsca
Zobacz także
Opinie (33) ponad 10 zablokowanych
-
2017-02-17 22:13
jeżeli piszecie polskie nazwy miast to bądźcie konsekwentni
Cape Town ma swój polski odpowiednik.
- 1 0
-
2017-02-15 09:39
Życie po nowemu (1)
Na wiszącej platformie, w ciemnościach, nago i od razu na sedesie. Zanim podadzą, odczytają apel smoleński. Ta karczma PiS się nazywa.
- 1 2
-
2017-02-17 21:02
Z tym, że w ogóle nie podadzą...
- 0 0
-
2017-02-14 21:53
Meh... (1)
Co to za rozrywka? Proponuję kolację po ciemku, pod niebem, nago, zimą na dużym mrozie i podczas porywistego wiatru. Jak się bawić, to się bawić. Widzę, że w poszukiwaniu "wysublimowanych" wrażeń restauratorów już ciężko wali na dekiel. A normalny, zwykły człowiek, jakich większość, jak chce smacznie i w spokoju zjeść jak człowiek dobry posiłek, to nabija się na kartę i widzi takie kwiatki:
- szaszłyk sous vide (to woła o pomstę do nieba)
- confitowane udo z indyka
- kompresowane buraczki
- brownie grzybowe
- crem freische
Autentyczne cytaty z menu... Co ja, kuźwa akademię kulinarną we Francji kończyłem?? No a rozmiar tych porcji jest taki, że jak raz zaliczyłem taką knajpę, to po powrocie do domu obiad musiałem ugotować.
Weźcie się sieknijcie zdrowo w banię...- 8 0
-
2017-02-17 17:08
jak to oryginalne nazwy z menu :D
jak to oryginalne nazwy z menu to ostatnia pozycja jest najlepsza :DDDD
bo piszę się - Creme Fraiche i nie jest to nic innego jak podbita smietana z cytryna :DDDD
ale zgadzam się w pełni
i oczywiście zapomniałeś dopisać cen :DDD bo te są najlepsze dadzą nazwę co ludzie nie wiedzą co to jest i każą sobie płacic po 50-60zł
a najlepsze to że:
sous vide - po prostu gotowanie w niskiej temperaturze
confitowane - gotowanie w głębokim tłuszczu przeważnie kaczym
kompresowanie - wrzucają pocięte buraki z sokiem do worka i kompresuja(wyciągają powietrze)
brownie grzybowe - oryginalne brownie to po prostu czekolada masło orzechy podbita śmietana i ja dodaje mascarpone a nie jakies grzyby :DD
creme fraiche to wyjaśniłem ale pewnie wzieli taką nazwę bo napisać kwaśna śmietana to za tanio brzmi :DDD
coraz wiecej takich kucharzy a jak sie popsuje sprzet i trzeba bedzie coś normalnego ugotować to stoją w kącie i płaczą :DDD
pozdro :P- 1 0
-
2017-02-13 11:51
idiotyzm wiecej nie trzeba dodawac (1)
- 31 0
-
2017-02-17 15:59
Jedzenie na golasa chyba kogoś pogielo.
- 1 0
-
2017-02-13 09:37
nad ziemią - spoko, w ciemnościach - trochę nietypowo, ale OK (3)
ale publicznie nago? rozumiem z żoną w sobotni poranek w łóżku, ale tak publicznie? Wyczuwam niedoyyye**nie mózgowe...
Swoją drogą później nie dziwi że na takie znudzone 'elity' pojawiają się kompromitujące taśmy...- 51 4
-
2017-02-15 12:40
Na saunę wszyscy chodzą nago i jakoś nikogo to nie dziwi
Więc nie rozumiem twojego wzburzenia. Nie jest to publicznie, ale w zamkniętym lokalu.
Sam bym jednak się na coś takiego nie wybrał, nagość jakoś mi do jedzenia nie pasuje. Zwłaszcza że ta część społeczeństwa, którą na to stać, zwykle ma już swój wiek i nie wygląda najlepiej.- 3 0
-
2017-02-14 13:41
To czemu.... (1)
Mnie wyrzucono z mlecznego jak przyszedłem goły ??? Nie byłem trendy ???
- 9 0
-
2017-02-14 15:54
do mlecznego, jak sama nazwa wskazuje, wpuszczają
tylko w śpioszkach
- 6 0
-
2017-02-14 07:27
Niemieckie restauracje tylko (1)
Tam panuje praktyczność, duże porcje, treściwe, bez zbędnych tęczy na talerzu, a do tego smacznie i w normalnych cenach. A nie te wszystkie hipsterskie dIwolagi, gdzie mało, kolorowo i drogo.
- 16 1
-
2017-02-14 20:32
mieszkam w Hamburgu juz kilka lat, jadlem w knajpach i wyjatkowo drogich i tanich i nie moge zgodzic z Twoja opinia... tu tak samo jak w Polsce - kasa musi sie zgadzac, wiec raczej nie ma knajp, gdzie dobrze, duzo i niedrogo - mozesz wybrac tylko dwie opcje. :)
- 1 3
-
2017-02-14 20:05
Po ciemku i nago
Ja proponuję połączyć te dwa pomysły. Tylko po co w ogóle podawać jakieś potrawy?
- 2 0
-
2017-02-14 11:44
'Stolik z widokiem' - dania przygotowane na żywym ogniu i serwowane na łonie przyrody - SUPER.
- 1 1
-
2017-02-14 11:23
za dobrze jest
Tym to sie w du...A ch poprzewracało.
....Kotlet sur. Kartofle .- 3 0
-
2017-02-13 08:10
(1)
Chyba im dziwniejszy pomysł tym lepszym lepem na snoba jest?!
- 46 1
-
2017-02-14 10:54
Odkąd w ocenie odmian ziemniaka wygląd stoi wyżej niż smak, to już nic mnie nie zdziwi...
- 6 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.