• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Robert Makłowicz: najważniejszy jest umiar

Marta Nicgorska
27 maja 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 
Robert Makłowicz - koneser smaków, podróżnik, miłośnik dobrego wina był w miniony weekend gościem Akademii Kulinarnej Fumenti. Robert Makłowicz - koneser smaków, podróżnik, miłośnik dobrego wina był w miniony weekend gościem Akademii Kulinarnej Fumenti.

Koneser smaków, krytyk kulinarny, dziennikarz, publicysta, gawędziarz i obieżyświat w jednej osobie. Autor i gospodarz programu kulinarnego "Podróże kulinarne Roberta Makłowicza". Prywatnie mąż i ojciec, dla przyjaciół Bob. Z Robertem Makłowiczem rozmawialiśmy w Akademii Kulinarnej Fumenti, gdzie wraz z 16 uczestnikami warsztatów kulinarnych przygotował wieczór kolacyjny.



Robert Makłowicz zabrał nas nie tylko w kulinarną podróż - poza egzotyką smaków uraczył gości opowieściami o bliskich mu miejscach na Ziemi. Opowiadał o zakątkach, z których czerpał inspiracje i wiedzę na temat smaków, kultury i zwyczajów. W menu znalazła się m.in. dalmatyńska sałatka z ośmiornicy, paprykarz z suma z łazankami, siedmiogrodzką bryndzą i skwarkami z wędzonej słoniny z mangalicy, gęsie wątróbki z grzybami i białym winem oraz tokań z dzika z prawdziwkami. Kulinarnej podróży po świecie towarzyszyła degustacja win od zaprzyjaźnionych winiarzy, wyłącznie z małych wytwórni.

Marta Nicgorska: Życie słodki czy gorzki ma smak?

Robert Makłowicz: Wytrawny.

Czuje pan słabość do morza?

Do tego morza czy morza w ogóle?

Do Bałtyku.

Spędziłem rok dzieciństwa w Gdyni. Mieszkałem w Domu Marynarza, bo mój tata był marynarzem. W tym czasie jego statek przebywał w Stoczni Remontowej. No więc konotacja jest. A Bałtyk lubię, ale zimą.

To inaczej niż większość Polaków.

Latem jest mi tu strasznie zimno. W lecie nad morzem powinno być ciepło, a zimą zimno, dlatego zgodnie z logiką lubię nasze morze zimą, kiedy ma prawo panować chłód.

Nad jakie morze pan ucieka, żeby się wygrzać?

Nad morze, wedle którego na przykład głębokość chodników w kopalni w Wieliczce jest wyznaczona, czyli nad Adriatyk. Proszę pamiętać, że jestem z Krakowa. Przez 125 lat było to też nasze morze, kiedy ta część Polski znajdowała się pod zaborem austriackim. A więc Dalmacja, północne Włochy, Triest, Adriatyk były w jednym państwie.

Skoro morze, to ryba. Jeśli ryba, to jaka?

Stąd czy stamtąd?

Ot tak, po prostu.

Stąd - zdecydowanie świeża flądra. Za rybą jestem w stanie w maju pojechać do Niemiec tylko po to, by z Morza Północnego zjeść gładzicę majową, zwaną maischolle. Z białymi szparagami smakuje wybornie. Oprócz flądry dziki łosoś, no dobra, niech będzie troć. To też niezwykła gratka. No i  śledź, ale nie z Bałtyku, tylko Morza Północnego. Tak zwany zielony, green herring. W Holandii to prawdziwe święto, je się go na surowo.

Na rybę zawsze ma pan smak?

Nie ma niczego takiego, na co zawsze miałbym smak. W życiu są różne chwile, różne miejsca. Nie można pożądać wciąż tego samego. Umiar jest najważniejszy. Najwspanialsze rzeczy w przesycie przestają cieszyć.

Jest pan autorem i gospodarzem programu kulinarnego. Czuje pan oddech konkurencji na plecach?

Konkurencja to fantastyczna sprawa, bez niej nie ma postępu. Jak wystartowałem w 1998 roku ze swoim programem, wcześniej był tylko jeden po 1989 roku - Maćka Kuronia. Teraz jest tego mnóstwo. I to mnie cieszy, bo jakże można siebie samego ocenić bez konkurencji? Bez konkurencji to jest monopol, monokultura.

W polskich mediach rozkwitła moda na kulinaria. Jak grzyby po deszczu wyrastają programy telewizyjne, kulinarne show. Czy dzięki nim możemy wynieść kuchnię na wyższy poziom? Czy może się rozwinąć kultura smakowania?

Bezsprzecznie. Moda na pewno pomoże, sam snobizm może być pozytywnym elementem. Skoro coś staje się modne, skoro ludzie zaczynają się kulinariami interesować, to coraz większą wagę przywiązują do tego, co i jak jedzą. Niestety, z programami telewizyjnymi bywa różnie. W części z nich kulinaria są tylko pretekstem, bo w gruncie rzeczy chodzi o rywalizację i tak zwane konflikty międzyludzkie, które dobrze się na antenie sprzedają. Ale mamy też cały kanał kulinarny i tam mnóstwo specjalistycznych programów.

Produkcji kulinarnych wszelkiej maści jest sporo, ale nie idzie to w parze ze wzrostem liczby ekspertów i krytyków kulinarnych.

W Polsce rzeczywiście jest niewielu krytyków kulinarnych. Brakuje fachowych tekstów na temat kuchni. Wszystko u nas idzie w stronę lokowania produktów, a potrzebne są niezależne opinie. Jeśli chodzi o wino, jest z tym dużo lepiej. Mamy kilka specjalistycznych gazet.

Jak pan ocenia działalność kulinarnych blogerów? Spotyka się często opinie, że niszczą branżę.

Jest sporo wartościowych blogów, ale na masową skalę mamy do czynienia z terrorem blogerów. Ich oceny często są miałkie. Nie można przecież wartości kogoś liczyć przez liczbę kliknięć. To często jest pułapka.

Ostatnio sporo się mówi o turystyce kulinarnej. W Gdańsku rozwija się projekt Gdańsk Culinary Prestige. Myśli pan, że mamy szansę rozwinąć produkty turystyczne w oparciu o dobrą kuchnię regionalną?

To bardzo szlachetne, że powstają takie projekty, ale pamiętajmy, że nie odkrywamy niczego nowego. Na zachodzie od dawna to się dzieje. I dziś nie powinniśmy już rozpatrywać tego w kontekście szansy. Polska musi to zrobić.

Czy Polska może być atrakcyjna dla zagranicznych turystów kulinarnych?

Część turystów przyjeżdża do nas, by napić się taniego piwa, ale jest też wielu, którzy chcą zwiedzić nasz kraj, poznać zabytki i kulturę. A jedzenie jest przecież fragmentem kultury. Oni nie chcą zjeść pizzy, spaghetti i schabowego. Szukają nowych smaków, nowych doznań na rynku lokalnym.

Czy istnieje w pańskim słowniku pojęcie "kuchnia narodowa"?

Nie ma czegoś takiego.

Nie ma więc pana zdaniem kuchni polskiej?

A istnieje kuchnia włoska? A jeśli jest, to skąd się wywodzi? Z Sardynii czy z Piemontu? A kuchnia francuska to ta z Prowansji czy z Lille? Przecież Śląsk i Pomorze to dwa różne światy, różne kuchnie. "Kuchnia narodowa" to zbyt duży skrót myślowy. Jeśli mówimy o kuchni polskiej, to w moim rozumieniu jest to wypadkowa zbioru kuchni regionalnych.

Co znalazłoby się zatem w pańskim menu podczas polskiego przyjęcia dla zagranicznych gości?

Nie chcę mówić o konkretnych daniach, wolę skupić się na produktach. Tak więc na stole znalazłoby się wszystko, co pochodzi z lasu. Nie tylko grzyby, ale całe runo leśne. Gdybyśmy mieli wrócić do tradycji, to polecałbym słodkowodne ryby. I dziczyznę. No i oczywiście jabłka. Cydr już zaczął powstawać.

Dziś modne jest wracanie do starych przepisów, do staropolskiej kuchni.

To oszustwo. Proszę zwrócić uwagę, co najczęściej znajduje się w menu lokali chwalących się staropolskim stołem: bigos, schabowy i pierogi. To przecież nonsens. Jeśli mówimy o kuchni starogdańskiej, rozumianej jako Gdańsk sprzed II wojny, to okej, ale wracanie dzisiaj do kuchni z XVII czy XVIII wieku jest nieporozumieniem. Wszystko się zmieniło, także techniki przygotowania posiłków.

Niemożliwe jest odtworzenie smaków sprzed kilku stuleci?

Możliwe, ale w większości te potrawy byłyby dziś niejadalne, a może nawet trujące. Są rzeczy, które się nie zmieniły, jak na przykład ćwikła. Mikołaj Rej stworzył przepis, który funkcjonuje do dzisiaj, ale to raczej wyjątki.

A czy przez ostatnich 25 lat coś się w Polsce w kulinariach zmieniło?

Tak, i to wiele. Oczywiście na plus. Fakt, że za chwilę będę prowadził zajęcia kulinarne, że ludzie przyszli tu z własnej, nieprzymuszonej woli, żeby coś ugotować, żeby spróbować do tego konkretnego wina, świadczy o tym, że wszystko idzie w dobrą stronę.

  • Robert Makłowicz z uczestnikami warsztatów kulinarnych.
  • Robert Makłowicz przygotowuje ośmiornicę.
  • Robert Makłowicz przygotowuje ośmiornicę.
  • Uczestnicy warsztatów kulinarnych.
  • Robert Makłowicz z uczestnikami warsztatów.
  • Wieczór kolacyjny w Fumenti.
  • Robert Makłowicz wprowadził pozytywny nastrój.
  • Makłowicz w towarzystwie uczestników warsztatów i współwłaściciela Fumenti, Kamila Sadkowskiego.
  • Uczestnicy warsztatów.
  • Paprykarz z suma.
  • Ośmiornica, która była podstawą dalmatyńskiej sałatki.
  • Tyrolskie knedle buraczane.

Miejsca

  • Fumenti Gdańsk, Karola Chodkiewicza 13A

Wydarzenia

Opinie (27) 2 zablokowane

  • bardzo lubię tego Pana (2)

    ma fajny głoś i ciekawie opowiada :)

    • 71 13

    • Yakurat yo ygłosie yyy i y jego ymanierze yto bym ysię ynie ywypowiadała (1)

      • 3 11

      • maniere to ma piotr j

        I to bardzo wk.......ca! Tego gniotu co za tydzień to się przez niego oglądać nie dało

        • 5 1

  • Pozdrawiam pana Roberta

    kupiłem i przesłuchałem doskonałą książkę jego autorstwa - Cafe Museum. Oglądam wszystkie odcinki Mwp. Bije od niego duży szacunek do ludzi, respekt dla obcych kultur, ciekawość świata i zaszczepiająca pasja do wina i gotowania. Jeszcze raz pozdrawiam i liczę, że będziemy mogli sie kiedyś spotkać.

    • 45 7

  • Kpina..;-( (3)

    taki z niego kucharz jak ze mnie kosmonauta... nie ma pojęcia o gotowaniu, nic nie wymyślił...konus z wkurzającym głosem.

    • 18 93

    • Dlaczego leming POpisujesz sie politycznie.Twoja marna prowokacja jest własnie na POziomie lemingów (1)

      • 8 15

      • Dwa tłuki tylko o polityce potrafią ,ograniczone buractwo

        • 12 3

    • Bo gość nie jest kucharzem o czym sam mówi. Jest smakoszem i tyle.

      • 16 2

  • I co ztego ze jest wysyp programów kulinarnych skoro ich poziom jest zenujacy

    teraz zatrudniają do nich celebrytów nawet tych co nie potrafią gotować ,ale mają wszystko przygotowane.Programy Makłowicz zawsze były ciekawe w przeciwieństwie tej sieczki którą teraz nas zasypują.

    • 50 6

  • On jest taki jakiś...

    endemiczny...

    • 20 2

  • Patrzmy na pana Roberta bardziej jako propagatora ogolnie tworzenia samemu potraw ! (1)

    To ze wielu dzis krytykuje go za np. nieumiejetnosc gotowania etc. i co z tego ?! propaguje ogolnie checi do samodzielnego przygotowywania potraw . Dzis polacy ida na latwizne zamiast samemu cos '' upitrasic ..'' . Kupic gotowe to nie sztuka ! sztuka to samemu cos stworzyc . Mozna nawet odwolac sie do pseudo pana Roberta czyli '' Bob '' :) ....Bob budowniczy ! :).

    • 26 3

    • ja nie uważam żeby nie umiał gotować

      nie wiem kto tak twierdzi

      • 8 2

  • (1)

    to jedyne audycje kulinarne które jednoczesnie były historio i kulturoznawczymi
    bardzo je lubiłem

    • 41 5

    • dokładnie

      dziś natomiast serwuje sie nam programy awanturnicze, w których jeździ sie po ludziach. dziś tzn. pół roku temu, odkąd wyrzuciłem telewizor za okno. teraz nie wiem co jest na topie

      • 12 1

  • Wśród tego telewizyjnego chłamu Makłowicz to gość z klasą i intelektem . Rodzynek (1)

    Porównajcie Go np. z Geslerową .....Różnica jak w teorii Darwina

    • 52 6

    • aaaaaa k...a k...a k....aaaaaa!!!!

      co to za brud! :) a tu? sama chemia!

      • 2 0

  • Robert Makłowicz i Pan Czachorowski :) (4)

    O ich imprezach z nastolatkami wie chyba całe trójmiasto zawsze na bani zawsze sypią stówkami :))))

    • 10 11

    • (3)

      kogo interesują takie głupie plotki...

      • 17 4

      • mnie interesują (2)

        od siebie wymagam i od innych, szczególnie od tych nazywanych "celebrytami"

        • 2 3

        • i z czym masz problem? (1)

          nie wolno sie napić i sypać stówkami?

          • 4 0

          • z nastolatkami---mają 11,12,lat ?czy 13,16, ?

            stówkami za co ?

            • 3 0

  • Po tych trzech butelkach Makłowicz dostał wytrzeszczu gałek ocznych ! Nieżle zabalował .

    • 7 13

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane