W piątkowy wieczór, przy gdańskiej Szafarni nastąpiło oficjalne otwarcie restauracji Basi Ritz - zwyciężczyni pierwszej polskiej edycji programu Masterchef. Bankiet dla około stu gości był jednocześnie przyjęciem kapitańskim dla załóg żaglowców, które zawinęły do Gdańska na 18. edycję Baltic Sail.
Otwarcie restauracji, na które z utęsknieniem czekała jej właścicielka, wreszcie stało się rzeczywistością. Bez pompy i wielkiego szumu medialnego, za to w serdecznej i familijnej atmosferze
Basia Ritz podjęła w piątkowy wieczór pierwszych gości. Poza uczestnikami programu
Masterchef na otwarciu pojawili się znajomi i przyjaciele, partnerzy (dostawcy żywności) oraz uczestnicy innych programów kulinarnych:
Malika z Gdyni - finalistka Top Chef,
Adam Czapski z programów Ugotowani, Masterchef i Hell's Kitchen oraz koledzy z programu Masterchef:
Mikołaj Rej i
Maciej Koźlakowski.
Na przyjęciu pojawili się też kapitanowie i załogi żaglowców, które zawinęły do Gdańska na 18 zlot Baltic Sail, wszak otwarcie restauracji było jednocześnie kapitańskim coctail party. Żeglarzy powitał gospodarz imprezy
Mateusz Kusznierewicz oraz
Zbigniew Gutek Gutkowski, który na jachcie Energa startuje w regatach Nord Cup. Jak słusznie zauważył
ambasador ds. morskich Gdańska, usytuowana przy marinie knajpa może stać się kulinarną mekką dla żeglarzy.
Na bankiecie nie brakowało ciekawie skomponowanych przekąsek. Można było posmakować m.in. chłodnik z pomidorów malinowych z truskawką i chili, carpaccio z ozorków z sałatką z fasoli, czerwonej cebuli i rzodkiewki, mini sznycelki cielęce z sałatką ziemniaczaną, sałatkę z mini penne z suszonymi pomidorami, oliwkami, kaparami, parmezanem i chipsami z boczku.
Konwencja przyjęcia typu fingerfood została celowo zaburzona przez zaserwowanie dania głównego, które można było odebrać osobiście w... kuchni. Po ciepły talerz z ragout z policzków wołowych z puree selerowym z letnią truflą i smażoną kalarepą z listkami nasturcji ustawiła się długa kolejka, wszak była to jedyna okazja, by zobaczyć jak wygląda lokal od kuchni i nowo powstałe królestwo zwyciężczyni pierwszej edycji Masterchefa.
Basia Ritz wystąpiła nie tylko w roli gospodyni wieczoru, ale również szefowej kuchni. Na przyjęciu pojawiła się w stroju roboczym, by wspierać 4 młodych kucharzy w przygotowaniu specjałów. Mieszała więc w garnkach, czuwała nad wydawką, a następnie biegała między gośćmi z tacą, wspierając obsługę kelnerską w serwowaniu słodkości: torciku szwarcwaldzkiego i kremu pomarańczowego z truskawkami macerowanymi w grand marnier z bazylią.
-
Cieszę się, że nadszedł ten dzień. Jestem szczęśliwa i pełna optymizmu, że restauracja spodoba się mieszkańcom Gdańska i turystom - mówi
Basia Ritz. -
Postawiłam na młody zespół, który nie ma wielkiego doświadczenia w kuchni, ale za to tryska energią i chce chłonąć wiedzę. Liczę, że uda mi się stworzyć zgrany zespół, który z entuzjazmem i zaangażowaniem będzie budował ze mną markę Ritz - dodaje.
Przeczytaj wywiad z Basią Ritz.Basia Ritz ogrom pracy ma już za sobą. Nad organizacją pracowała rok i choć otwarcie restauracji planowała w maju, z powodów formalnych musiała odłożyć je w czasie. O tym, ile przeszkód napotkała na drodze do realizacji swojego marzenia, a także ile wysiłku włożyła w urządzenie lokalu od stanu surowego, wie najwięcej
Agnieszka Sulikowska, manager restauracji, z którą Basia Ritz poznała się na castingu do programu. Wielkim wsparciem był również mąż, Uli, który bardzo dopingował żonę w powrocie do Gdańska i otwarciu własnego lokalu.
-
Świetnie, że marzenie Basi się spełniło, ale nigdy nie myślałem, że droga do jego realizacji może stać się koszmarem - żartował
Uli, mąż Basi Ritz.
- Basia ma już za sobą duży sukces: wygrana w programie otworzyła jej drogę do własnego lokalu, ale o sukcesie będziemy mogli mówić dopiero, gdy lokal będzie cieszył się popularnością i miał swoich stałych bywalców.Mimo zmęczenia, jakie dało się Basi Ritz we znaki na ostatniej prostej przed przygotowaniem restauracji, polska Masterchef wyglądała tego wieczoru kwitnąco. Jak zawsze z promiennym uśmiechem na twarzy emanowała ciepłem, jak zawsze otwarta znalazła chwilę na rozmowę z każdym, kto tylko miał ochotę podzielić się z nią wrażeniami.
Od wtorku 8 lipca, restauracja Ritz będzie pracowała regularnie. Lokal mieści się na krańcu Szafarni, w sąsiedztwie hotelu Podewils, vis a vis mariny. Sala liczy 100 metrów kwadratowych i może pomieścić 40 gości. Do restauracji przynależy mały ogródek letni położony naprzeciwko lokalu, po drugiej stronie ulicy. W centralnym miejscu restauracji znajduje się barek. Uwagę przyciąga głowa jelenia z imponującym porożem stanowiąca rodzinną pamiątkę, a także wielka szyba, niczym weneckie lustro, przez którą będzie można podglądać jak gotuje Basia.
Czego mogą się spodziewać goście? Minimalistycznego stylu, krótkiej karty autorskich dań, która będzie często się zmieniać, oraz ciepłej atmosfery ze skromną, ale niezwykle otwartą i rozmowną królową kuchni.