W Trójmieście nie brakuje inicjatyw propagujących wino. W piątkowy wieczór można było skorzystać z kolejnej, zorganizowanej przez Katarzynę Bolda - inicjatorkę popularnego Dnia Otwartej Butelki. W lipcu, na plaży koło restauracji White Marlin, zaproponowała spotkanie z winami musującymi: szampanem, prosecco i cavą. Wczorajszego wieczora, na tarasach hotelu Sheraton, lokalni dystrybutorzy wina prezentowali trunki głównie białe i różowe - te, po które najchętniej sięgamy w upalne lato. Białe królowały zdecydowanie.
Przeczytaj także: Niecodzienna degustacja na sopockiej plaży Wystawców nie było wielu, zaledwie czterech, w sumie jednak zaprezentowano 21 etykiet - głównie białych i wytrawnych.
Co cieszy, nie zabrakło propozycji rodzimych. Do Gdańska, z Winnicy Spotkaniówka, przyjechały między innymi butelki
Hibernala - winorośli w Polsce popularnej, o kwasowości przypominającej rieslinga. Co ciekawe, odmiana ta pozwala na produkcję win lodowych, tworzonych z zamarzniętych na krzewie gron, z gęstym, skoncentrowanym sokiem - to on nadaje winu charakterystycznej słodyczy. Takie eksperymenty jednak jeszcze przed właścicielami polskiej winnicy. Podkarpacki Hibernal (2014) okazał się wytrawny, delikatny, z wyczuwalnymi aromatami miodowo-cytrusowymi.
Rieslinga na szczęście także nie zabrakło. Pochwalił się nim gdyński
Foodwine.
- Zaprezentowaliśmy dziś trzy rieslingi - tak, by pokazać różnorodność szczepu, najważniejszego w Niemczech. Najpierw gości częstowaliśmy winem musującym z małej, rodzinnej winnicy Braunewell z Hesji Nadreńskiej. Wyprodukowane zostało metodą tradycyjną, dokładnie jak szampan. Pokazaliśmy też czołowego producenta kraju, znanego międzynarodowo, czyli Weingut Dönnhoff z Nahe. Hugh Johnson, autor wielkiego atlasu win świata, jeden z redaktorów Dekantera, wskazał właśnie riesling od Dönngoff'a jako swój ulubiony trunek. Na koniec zaproponowaliśmy zupełnie inny styl - wino z Grans Fassian nad Mozelą, zupełnie nie wytrawne, złamane cukrem resztkowym, z obniżoną zawartością alkoholu przez to, że grona do jego produkcji zbierane są nieco wcześniej. Jest odświeżające, ma świetną kwasowość. To wino, które chcemy serwować latem, tak jak dzisiaj, na tarasie, patrząc na morze - mówi Jakub Małecki z Foodwine.
Kolejną propozycją był
tokaj - wino, przeważnie deserowe, produkowane w północno-wschodnich Węgrzech (blisko Słowacji) z gron dotkniętych tzw. szlachetną pleśnią, czyli wyschniętych na miękkie rodzynki. Wina prezentowane w Sopocie pochodziły z małej, rodzinnej winnicy o nazwie Hollokoi, dbającej o to, aby cały proces ich produkcji, począwszy od fermentacji, zachodził w dębowych, 30-letnich beczkach.
Peter Illesy, polski dystrybutor trunku, uważa, że wiek drewna ma tu kluczowe znaczenie dla zatrzymania w winie charakterystycznej - w tym wypadku dla furmintu i hárslevelű - owocowej nuty.
Nowy Świat reprezentowało RPA. Polski dystrybutor etykiet z winnicy Villiery - Kaap Vino - dostarczył między innymi pozycję klasyczną - sauvignon blanc. Uwagę przy stoisku kierowano jednak w stronę
kupażu trzech szczepów: rieslinga, gewurztraminera oraz muscata, pod nazwą Jasmine. To nietypowe połączenie dało wino słodkie, wyraźnie kwiatowe, przeznaczone do potraw fusion.
Podobnie jak w trakcie poprzedniej, letniej degustacji win na plaży, tak i tym razem pogoda niekoniecznie sprzyjała uczcie pod gołym niebem. Tym bardziej cieszy fakt, że na piątkowej degustacji nie zabrakło zainteresowanych. Kolejne
spotkanie z winem - tym razem czerwonym - zapowiedziane zostało przez
Katarzynę Bolda już na początek września.
Zobacz także: Czwarta, wiosenna edycja Dnia Otwartej Butelki