• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tabanda: odważne meble z Trójmiasta

Olga Miłogrodzka
22 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Tabanda: Tomek Kempa, Megi Malinowska, Filip Ludka. Tabanda: Tomek Kempa, Megi Malinowska, Filip Ludka.

Tabanda powstała z inicjatywy trojga młodych adeptów sklejki. 7 lat temu, gdy zaczynali współpracę, materiał ten nie cieszył się w Polsce dobrą sławą. Wyrabianie w niego mebli brzmiało raczej jak kiepski plan. Upór jednak się opłacił. Tabanda przyczyniła się do odczarowania - dziś już bardzo modnego - materiału. Z powodzeniem sprzedaje swoje produkty we Francji, Niemczech i Anglii, wkrada się na łamy poczytnych czasopism branżowych, zdobywa liczne nagrody.


Największym walorem mebla jest:


Tabandę tworzy dobrane trio: Megi Malinowska, Tomek Kempa i Filip Ludka - z wykształcenia architekci. W trakcie studiów zafascynowała ich sklejka - obecnie materiał szeroko eksploatowany, kilka lat temu był jednak synonimem kiepskiej jakości. Mimo wszystko postanowili robić z niej meble. I tak w grudniu 2009 roku zainaugurowali działalność, bezkompromisowo. Mebli nie tworzyli "po godzinach" pracy w biurze architektonicznym. Tamtej zimy, jak mówią, podpisali na siebie wyrok i wszystko postawili na jedną kartę. Jeżeli imali się dodatkowych zleceń, to tylko poza pełnoetatowym, nowo wyznaczonym zajęciem. I udało się. Dziś na polskim rynku designerskim Tabanda to jedna z najwyrazistszych marek. Coraz większą rozpoznawalnością cieszy się także na zachodzie (w Niemczech, Anglii, Francji), gdzie wciąż znajduje największą grupę klientów. Aktywnie bierze udział w targach i wystawach, zarówno w Polsce, jak i za granicą. W 2014 r. została laureatem nagrody AliveDesign w kategorii "Kreator". Jej produkty kilkukrotnie wyróżnione zostały w plebiscycie "Must have" na Łódź Design Festival.

Tabanda chętnie angażuje się w projekty mające na celu propagowanie współczesnego wzornictwa. W ubiegłym roku na przykład członkowie grupy byli kuratorami wystawy (pt. "Współczesne improwizacje") poświęconej procesowi powstawania produktów - łączenia twórczej improwizacji z warsztatem, czyli umiejętnościami rzemieślniczymi. Myśl projektowa - połączenie w meblu założeń estetycznych, funkcjonalności oraz dostępnych technologii - to wartość, w którą Tabanda wyraźnie inwestuje. W przeciągu 7 lat stworzyła około 10 produktów. To niedużo. Woli jednak modyfikować i dopracowywać stare modele, zaoferować mnogość ich wykończeń, niż wydawać na świat nowe.

Poza tym to barwna ekipa. Megi gra w tenisa, Filip pływa na kite'ach, oprócz tego uprawia z Tomkiem kolarstwo górskie oraz snowboard. Są uprzejmi, roześmiani, acz stanowczy. W ubiegłym roku otworzyli imponującą pracownię w Królewskiej Fabryce Karabinów na Dolnym Mieście zobacz na mapie Gdańska. Z roku na rok rozbudowują skład firmy. Mówią o sobie, że "produkują fajne rzeczy". "Fajny" to jednak mało satysfakcjonujące określenie mebla wychodzącego z ich pracowni. Postanowiliśmy tę "fajność" rozłożyć na czynniki pierwsze i porozmawiać z grupą na temat idei, jakie stoją za ich topowymi produktami.

  • Tabanda z nową wersją Lampanii
  • Falon -  modułowe siedzisko wg. projektu Tabandy
  • Diago - krzesło i hoker wg. projektu Tabandy
  • Krzesło "Diago" wg. projektu Tabandy
  • Stół Mobiush wg. projektu Tabandy
  • Lampania wg. projektu Tabandy
  • Stół "Łoś" wg. projektu Tabandy
  • Siedzisko krzesła Diago, przed złożeniem
  • Cały zespół Tabandy
  • Maszyna CNC do wycinania sklejki
  • Warsztat produkcyjny Tabandy
  • Warsztat produkcyjny Tabandy
  • Logo Tabandy
  • Prototypy mebli w pracowni Tabandy

Olga Miłogrodzka: "Diago" to wasz topowy produkt. Wiem, że jego powstanie poprzedził długi proces projektowy. Co was inspirowało, jakie problemy napotkaliście?

Filip Ludka: Diago to nasze pierwsze krzesło, jedno z trudniejszych zadań, z jakimi się mierzyliśmy - faz jego prototypowania było około szesnastu. Krzesło musi być bezwzględnie wygodne i to nie tylko na chwilkę, ale i na kilkanaście godzin, gdy na nim siedzisz, nie tylko w jednej pozycji, ale w każdej, jaką przyjmiesz.

Tomek Kempa: Pierwotną inspiracją dla Diago były projekty krzeseł naszych rodzimych projektantów z okolic lat 50., którzy kształty mebla pozyskiwali z płaskiego kawałka sklejki. Przez odpowiednie jego wycięcie i załamanie formowali czaszę, która stawała się siedziskiem.

Megi Malinowska: Zgadza się, momentem zupełnie przełomowym była dla nas wizyta na wystawie wzornictwa lat 50. i 60. - "Chcemy być nowocześni" - w Muzeum Miasta Gdyni. Zbierała ona niesamowite projekty, trochę zapomniane, takie, które utknęły na etapie prototypów, bo takie były czasy - brak możliwości, by je seryjnie produkować, brak odpowiednich technologii. Po tej wystawie stwierdziliśmy, że sklejka ma niesamowity potencjał. Na tej fali powstały pierwsze modele naszego krzesła, pierwsze prototypy. Wykonywaliśmy je metodami partyzanckimi, na kolanie, wyginając sklejkę liną i polewając wrzącą wodą.

Chcieliście stworzyć krzesło, którego siedzisko składane byłoby z jednego kawałka materiału, jak origami.

Filip: Tak, ta forma wydawała się nam dostępna, realnie mogliśmy ją osiągnąć - siedzisko zrobione z czegoś płaskiego, co w odpowiedni sposób zaginamy. Tworzenie z poszczególnych warstw było poza naszym zasięgiem. Nie mieliśmy możliwości ani finansowych, ani technologicznych na tworzenie form i pras. Posługując się jednym kawałkiem, jedną płaszczyzną od razu chcieliśmy otrzymać sztywną formę. To było może nie tyle prostsze rozwiązanie, co możliwe dla nas do wykonania, ręcznie, tu na miejscu, w warsztacie.

Czyli materiał poniekąd wyznaczył drogę waszemu projektowi.

Filip: To, co nas inspirowało to prosty, płaski materiał odpowiednio potraktowany, bez dodatkowych cięć, łączeń, czyli takiego pójścia na skróty, aby coś uciąć, coś dodać czy doczepić. Chcieliśmy wykorzystać właściwości fizyczne materiału w skrajny wręcz sposób. Użyć minimum składników, aby osiągnąć maksimum smaku.

Tomek: W 2009 roku, gdy zaczynaliśmy działalność, sklejka traktowana była jako materiał drugiego lub wręcz trzeciego gatunku, szalunkowy - można było z niego zrobić coś do garażu, ale nie do mieszkania. Z pewnością, w jakimś procencie przyczyniliśmy się do jej odczarowania.

Filip: Główną wartością sklejki jest to, że to jest drewno, tylko łatwiejsze w obróbce. Jest płaszczyzną samowystarczalną, nie reaguje, nie wykrzywia się, jak drewno lite. Ta "łatwizna" materiału też jest walorem, też nas inspiruje.

A co spowodowało, że Diago jest w konsekwencji kanciaste i aluminiowe?

Tomek: W pewnym momencie zaczęliśmy formą siedziska bawić się za pomocą nożyczek i papieru, tak jak origami. Złożyliśmy wiele małych modeli. Kanciasta forma po prostu zaczęła nam się bardziej podobać. Aby ją uzyskać, musieliśmy zmienić materiał - ze sklejki na aluminium.

Megi: Zabawa z aluminium pozwoliła nam z kolei dokończyć drugi ciekawy projekt - stół "Mobiush", czyli blat przeplatany jakby aluminiową wstęgą, bez końca i początku, płynnie przechodzącą przez kawałek drewna. Według założeń projektu klient otrzymać miał produkt "na płasko" i samodzielnie go złożyć, niestety realia produkcyjne stanęły nam na przeszkodzie.

Powiedzcie też kilka słów o Lampanii. To produkt, który przeszedł ciekawą metamorfozę.

Tomek: Lampania powstała z potrzeby - dla Ani, naszej koleżanki, w dniu urodzin, na dwie godziny przez przyjęciem. I tak z nami została. Przez 5 lat produkowana była w swojej oryginalnej formie - sklejkowej ramki, od 2016 sprzedajemy ją w innym materiale - w aluminium. Tym samym tradycyjna forma świetlanego sześcianu zyskała nową funkcję, możliwość otwierania i kierunkowania światła.

A Falon - jakie pomysły i idee stoją za tym siedziskiem?

Filip: Falon to przede wszystkim przewiewność. No i efekt falistej powierzchni przy złożeniu wielu modułów. Choć podstawą jego kształtu nie jest fala, tylko ergonomia.

Megi: Przypomniał mi się właśnie jeden tekst interpretujący naszą twórczość przez pryzmat miejsca, w którym żyjemy i pracujemy. To było bardzo ciekawe - sam fakt, że mieszkamy nad morzem, że nasze myśli mają dużo przestrzeni. Wszystko to ma wpływ na nasze projektowanie.

Filip: Pewnie tak jest. Tu nad morzem mamy przestrzeń. Zresztą nagminnie jej szukamy, np. uprawiając sporty w górach - kolarstwo czy snowboard - czy na wodzie, pływając na kite'ach. Mamy potrzebę resetowania się i przebywania w otwartej przestrzeni. To być może pozwala nam otwarcie podejść do projektów.

Powtarzalność elementów to wyraźna cecha waszych mebli.

Megi: Zgadza się, nasze produkty zazwyczaj są jakimś modułem. Taki mebel istnieje sobie jako jednostka, ale jak pojawi się więcej jego kumpli, to zaczyna się łączyć i coś fajnego zazwyczaj się z tą formą dzieje. W "Łosiu" dokładnie tak było. W Mobiushu też mamy trzy moduły nóg, powtarzalne - przy zestawieniu dają nam finalny efekt, który nie kojarzy się w sumie z ich pojedynczą formą.

Filip: Jest takim kontrolowanym chaosem... formą, która o module w ogóle nie informuje.

Megi: Moduł oczywiście upraszcza nam produkcję mebla, cenimy w nim jednak także logikę. Szukamy dobrych rozwiązań. Modułowe myślenie jest w nas.

Powracając jeszcze do naszych inspiracji - one są wszędzie, to składowa wielu elementów: obserwacji, potrzeb, badań, fascynacji. W ten sposób każdy nasz produkt jest ciągłą inspiracją, cały czas się rozwija, przynosi nowe rozwiązania. Nie inspirujemy się pojedynczymi zjawiskami, inspiracja to zawsze rezultat złożonych procesów.

Filip: Bezpośredniej inspiracji w ogóle u nas nie ma. Inspiracje wypływają ze sposobu, w jaki żyjemy.

Miejsca

Zobacz także

Opinie (45) 2 zablokowane

  • Meble z Tabanda

    W naszym domu kroluja meble z Tabanda od 6 lat. Jestesmy duza rodzina z szlejacymi przedszkolakami i Tabanda trzyma klase, piekno i praktycznosc mebli. Sklejka w rekach Tabanda to przyszlosc.

    • 6 8

  • (2)

    Krzesła ciekawe,pasowały by mi do salonu za 150zł za szt biorę
    ale cena jest dla bogatych frajerów tych co łażą po klifie i chodzą do white marlin w Sopocie,oni do tych swoich "apartamentów" na kredyt na pewno kupią krzesło z płyty wiórowej i blachy za 1000zł

    • 12 5

    • Zazdrość - straszna rzecz

      • 6 5

    • to nie jest produkcja wielkoseryjna tylko mala manufaktura

      a obciążenia podatkowe i socjalne w naszym kraju nie należą do małych, ręczna robota też swoje kosztuje

      • 6 3

  • znani mi sa oni , wyrywają

    Z monotonii - tak trzymać byleby nie zeszli na drogę ikeii

    • 4 1

  • Tragedia

    Jaki musi panować chłodny klimat we wnętrzu z takimi ulepami.

    • 5 5

  • Zazdraszczam (2)

    Zamiast brnąc w debilny zawód architekta, który w tej części świata jest żenujący, założyli markę ,która brzmi internacjonalnie, dobrze wyglądają i moim zdaniem dzięki takim ludziom można budować niezależna i bogata Polskę. Sugeruje podnieść ceny , bo w chwili obecnej sa niższe od zachodniego badziewia wymienianego z nazwy przez czesc forumowiczów.

    • 8 3

    • (1)

      Dlaczego architekt to debilny zawod?

      • 0 0

      • Debil architekt

        Zawod architekta nie istnieje. Polega na wdrazaniu niezuzytch materialow bud. zza granicy. Wciskaniu klientowi kitu w postaci PUM ku uciesze pozbawionego jakiegokolwiek wyksztalcenia dewlopera. No i jeszcze ustawy i rozporzadzenia, w tym prawo wodne, ustawa o uzytkach gorniczych i Geologicznych i cala reszte. To na prawse jest debilne.

        • 1 0

  • Kilka pomysłów i wielkie haloo

    Powodzenia ale widać że te meble są aergonomiczne niepraktyczne i wtórne. Lampka żywcem wyjęta z dorobku Adama Słodowego. Polecam zespołowi zetknięcie na chińskie meble choćby z aliexpress i ich skopiowanie czy zakup i odsprzedaży naiwniakom jako designerskie. Są bardziej pomysłowe i Ergonomiczne.

    • 3 3

  • Stolarze potrafią wyczarować fajne meble,a te nie przypadly mi do gustu,czegoś im brakuje...

    • 1 0

  • Brawo!

    Tak dalej drodzy Państwo! Najlepsze życzenia dalszych sukcesów!

    • 1 0

  • Bzdura

    Niekoniecznie zaraz ma się im nie udać! Z takim podejście nigdy nic nie osiągniemy. A przecież jest sporo firm, które odniosły sukces w Polsce i za granicą (częściej tylko odwrotnie). Weźmy choćby Culise - meble z niedalekiej Kościerzyny http://culise.pl/sklep-online/. Ludzie kupują piękne, oryginalne rzeczy zwracają uwagę na jakość.

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane