Jacht wart miliony funtów, naładowany elektroniką, kamerami; wyposażony w baterie słoneczne, dwie anteny satelitarne, hydrogenerator i aparaturę do odsalania wody. Najlepsze na świecie liny, maszty, a nawet sztormiaki i specjalna bielizna dla uczestników rejsu. Udział w transatlantyckich regatach wydaje się znakomitą przygodą, która nie skusi jednak miłośników codziennego luksusu - życie na morzu jest po prostu niewygodne.
oczywiście, jednak nie ze względu na luksus, ale adrenalinę
54%
tak, ale tylko dla miłośników ekstremalnych przeżyć
32%
nie, ale można się poświęcić dla pieniędzy
8%
bez porannej kawy z ekspresu - nie ma takiej opcji
6%
Dwójka mieszkańców Trójmiasta,
Zbigniew "Gutek" Gutkowski (z Gdańska) i
Maciej "Świstak" Marczewski (z Gdyni) już 3 listopada wypłyną z francuskiego Hawru w kierunku wybrzeża Brazylii w ramach regat
Transat Jacques Vabre. Ponieważ na starcie należy być odpowiednio wcześniej, z polskim wybrzeżem żegnają się już teraz.
Rozgrywany już od 20 lat "sprint przez ocean" Transat Jacques Vabre jest jedną z najważniejszych imprez żeglarskich roku (wodny odpowiednik wyścigów Formuły 1), a także jedną z niewielu, na których spotkać można kilka najlepszych klas regatowych jachtów. Jacht Energa, którym dysponują Polacy, należy do klasy IMOCA Open 60. Konkurencja w tej kategorii zdominowana jest przez Francuzów (7 na 10 startujących załóg pochodzi z tego kraju).
- Oczywiście będziemy walczyć o zwycięstwo - podkreśla Maciej Marczewski. -
Jesteśmy sportowcami i zawsze dajemy z siebie wszystko.Przez przynajmniej 18 dni zawodnicy przemierzą trasę bardzo podobną do tej, jaką w minionych wiekach pływali żeglarze transportujący kawę. Średnia pokonywana przez nich odległość w minionych latach wynosiła 4,5-4,9 tys. mil morskich, a osiągana przez jachty prędkość to circa 25-30 węzłów.
Dla osiągnięcia i utrzymania odpowiedniej prędkości, podobnie jak w przypadku samochodów wyścigowych, istotna jest waga jachtu. Jego kadłub zbudowany jest z niezwykle lekkiego włókna węglowego (przepisy wyraźnie wskazują też, że w przypadku uszkodzenia, każdy element kadłuba musi unosić się na wodzie), zastosowano najcieńsze i najbardziej wytrzymałe na świecie liny (ich łączna długość na łodzi liczona jest w kilometrach) - dlatego oszczędzanie kilogramów najbardziej dotyka samych uczestników.
- Znaczenie ma praktycznie każdy kilogram, dlatego zrezygnowaliśmy z paliwowych generatorów prądu. Cały prąd potrzebny nam podczas pływania otrzymujemy z wody, wiatru i słońca - mówi Zbigniew "Gutek" Gutkowski.
Na pokład zabierają jedynie wyraźne określone przepisami minimum: 20 litrów słodkiej wody, resztę uzyskiwać będą za pomocą odsalania. - Woda pozyskana z morza za pomocą urządzeń odsalających nie jest smaczna, jest właściwie bezsmakowa - zaznacza Marczewski. -
Nasza dieta podczas rejsu składa się jedynie z liofilizowanych porcji. Jest to normalne jedzenie, z którego usunięto wodę i powietrze. Wystarczy ugotować wodę, zalać je i zjeść - dodaje.
Choć nazwy posiłków w cienkich paczkach wydają się dość sensowne (spotkamy tu między innymi schab w sosie z zielonego pieprzu i boeuf strogonow), konieczność stosowania liofilizowanej diety najwyraźniej nie budzi entuzjazmu żeglarzy. Jak podkreślają, jacht i jego wyposażenie to jest światowy szczyt, jeśli chodzi o żeglarstwo wyczynowe, jednak cała kuchnia ogranicza się do czajnika, a sypialnia to po prostu kawałek miejsca na podłodze, na którym zmieści się śpiwór z wypełnieniem ze styropianowych kulek. To jest Sparta.