Zdejmowanie miary, dobieranie tkaniny, kołnierza, mankietu, krótki wywiad o potrzebach i cierpliwość w oczekiwaniu na efekt końcowy. Po kilkunastu dniach mężczyzna zdaje się być zapięty na ostatni guzik. Szycie koszul i garniturów na miarę wraca do łask i - mimo masowej produkcji odzieży - rzemiosło krawieckie w tym obszarze wydaje się być, jak niegdyś, szczególnie cenione. Prestiż posiadania świetnie skrojonej koszuli, którą wyróżnia oryginalny fason i najwyższej jakości materiał oraz świadomość, że nigdy w takiej samej nie zobaczymy sąsiada - to może wystarczyć, by wybrać się do nowo otwartego atelier Da Vinci w Sopocie.
Salon Da Vinci ma swoje korzenie w Trójmieście. To tutaj w latach osiemdziesiątych mama właściciela marki,
Adama Ziemniewicza, podczas Jarmarku Dominikańskiego sprzedawała uszyte przez siebie koszule.
-
Firma jest rodzinną tradycją. Kiedyś był to po prostu mały zakład rzemieślniczy. Ale odnieśliśmy jeden poważny sukces podczas Jarmarku Dominikańskiego. Do naszego stoiska ustawiały się najdłuższe kolejki. Sprzedawaliśmy wtedy koszule z kreponu, to taka przewiewna tkanina, bardzo lekka, o nieregularnie pomarszczonej powierzchni. Wtedy był to przebój - opowiadał w kuluarach imprezy inaugurującej otwarcie sopockiego atelier prezes Da Vinci.
W czasie dwudziestu trzech lat istnienia marki do oferty dołączyły ubrania szyte na miarę: męskie koszule, garnitury i smokingi. Do tej pory z usług tych mogli skorzystać mieszkańcy Warszawy. Atelier przy alei Szucha, w którym w swobodnej atmosferze klienci przedstawiają stylistom swoje własne pomysły, dobierają wraz z nimi tkaniny i zastanawiają się nad funkcjonalnością szytego ubrania, stało się prototypem studia przy Grunwaldzkiej 23 w Sopocie. Co prawda, sympatycy unikatowego wzornictwa Da Vinci mogli do tej pory zamawiać koszule bezpośrednio w domu produkcyjnym w Tczewie, jednak otwarcie atelier w sopockiej zabytkowej kamienicy było odpowiedzią na potrzeby stałych klientów firmy, których w Trójmieście jest naprawdę sporo.
Domowa, ale elegancka atmosfera, przestrzenne jasne wnętrza, kilka pokoi, w których można zobaczyć dotychczasowe realizacje - to wszystko sprzyja komfortowi wyboru i przymiarek. Przyszły posiadacz koszuli po prostu mieć go musi, bo - jak opowiada
Alicja Piątkowska, dyrektor handlowy Da Vinci - sam jest autorem swoich ubrań.
-
Spośród czterystu dostępnych u nas włoskich tkanin klient dobiera tę, z której uszyta ma być koszula bądź garnitur. W przypadku tej pierwszej, do wyboru udostępniamy 50 rodzajów kołnierzyków, 15 wersji mankietów. Klient może zlecić projektantowi szczególne kontrastowe obszycia, wykorzystanie nietypowych guzików, uzgodnić oryginalny fason. Przy takich możliwościach rzadko zdarza nam się uszyć dwie takie same koszule.W atelier w Sopocie można także zakupić niezbędne dodatki: krawaty, chusteczki, a nawet buty. Te prezentowane w studio to wybrane modele hiszpańskiej marki Magnani.
- Magnani posiadają skórzaną podeszwę i są szyte ręcznie. Świetnie prezentują się z naszymi garniturami. Posiadamy też buty ze skóry cordovan, czyli z końskiego zadu. Z jednego płata skóry produkuje się co najwyżej dwie pary, stąd wysoka cena obuwia.Otwarcie salonu zostało zaaranżowane w scenografii rodem z filmów o Jamesie Bondzie. Goście mogli obejrzeć damskie i męskie, gotowe kolekcje Da Vinci i... zagrać w ruletkę. Szkoda, że gra nie toczyła się o prawdziwe pieniądze. Dla szczęśliwców zakup szytej na miarę koszuli Da Vinci nie musiałby się wtedy mieścić w kategoriach luksusu.