• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dziennikarz Financial Times zachwycony trójmiejskimi restauracjami

Aleksandra Sobocińska
17 grudnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Restauracja Filharmonia urzekła Paula Richardsona tradycyjnymi daniami w nowoczesnym wydaniu. Restauracja Filharmonia urzekła Paula Richardsona tradycyjnymi daniami w nowoczesnym wydaniu.

Paul Richardson, dziennikarz angielskiego dziennika Financial Times, swoimi wrażeniami z niedawnej podróży po Pomorzu podzielił się z czytelnikami w felietonie opublikowanym na łamach gazety. Richardson nie krył, że nasze restauracje wzbudziły w nim zachwyt.



Entuzjastyczny felieton Paula Richardsona poświęcony pomorskiej gastronomii. Entuzjastyczny felieton Paula Richardsona poświęcony pomorskiej gastronomii.

Który produkt regionalny jest twoim ulubionym?

W sopockiej restauracji Bulaj, prowadzonej przez Artura Moroza, dziennikarzowi do gustu przypadły śledzie nadziewane masłem chrzanowym, pâté z wątróbek rybnych z sosem pomidorowym oraz pieczona gęś z gruszkami i kaszą jęczmienną.

- Mamy genialne produkty regionalne, jednak zamiast z nich korzystać, sięgamy po zagraniczne odpowiedniki. Wydaje nam się, że są z jakiegoś powodu lepsze, a absolutnie tak nie jest - mówi Artur Moroz, szef kuchni i właściciel restauracji Bulaj. - W naszym regionie mamy doskonałe ryby bałtyckie, grzyby i dziczyznę, z nich powinniśmy robić bohaterów każdego dania. Jeśli produkt jest świeży, nie wymaga skomplikowanej oprawy, bo jest smaczny sam w sobie, bez względu na dodatki - dodaje.

Dziennikarz przyznał, że do niedawna Polska nie wykorzystywała w pełni swojego kulinarnego potencjału, przez co była kojarzona z nudną, przewidywalną kuchnią, w której królowały pierogi, kiełbasy i przeróżnego rodzaju potrawy z kapusty. Niemałym zaskoczeniem była dla niego duża kulinarna świadomość nowego pokolenia restauratorów. Richardson napisał, że Gdańsk jest wart zwiedzenia nie tylko ze względu na zabytki, muzea, biblioteki i stocznię, ale również doskonałą kuchnię.

Publicysta wspomniał również o "Szlaku Kulinarnym" - przewodniku dla turystów, który ma zostać wydany w przyszłym roku. Znajdą się w nim adresy różnych restauracji, informacje o  festiwalach kulinarnych oraz niektórych z 136 produktów zawartych na liście Produktów Tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa. Co ciekawe, ta liczba jest na Pomorzu największa i żaden inny region nie może poszczycić się takim bogactwem kulinarnym.

Właśnie świadome wykorzystanie regionalnych produktów najbardziej urzekło angielskiego dziennikarza. Artur Moroz dodał, że ci przedstawiciele gastronomii, którzy pracują na składnikach sezonowych, nadają regionowi unikatowego charakteru i, niekiedy nieświadomie, przyczyniają się do jego promocji.

Richardson ze smakiem wspominał śniadanie, które zaserwowano mu w restauracji Hotelu Gdańsk - marynowane śledzie, wędzone wędliny ze świeżym pieczywem oraz odrobioną koperku, który określił mianem zioła "będącego dla mieszkańców naszej strefy klimatycznej tym samym, czym bazylia jest dla kuchni śródziemnomorskiej".
Trzeba przyznać, że to porównanie jest wyjątkowo trafne.

Kolejnym kulinarnym przystankiem dziennikarza był jeden z barów usytuowanych na terenie Stoczni Gdańsk. "To autentyczna pozostałość z przeszłości, ze stolikami pokrytymi melaminą, niezdrowymi, sztucznie barwionymi napojami w szklanych butelkach oraz tradycyjnym menu z zupami - ogórkową, flakami, barszczem (Polacy robią wyśmienite zupy), gołąbkami, bigosem" czytamy w felietonie. Richardson zdecydował się na żurek, który bardzo mu smakował. Dziennikarz zastanawiał się, czy gdyby siedział przy stoliku z Wałęsą, to i on zamówił by tę samą, pyszną zupę.

Po tradycyjnym daniu, dziennikarz zmienił kulinarny kierunek i udał się na gdańską Ołowiankę do Restauracji Filharmonia, w której konsumował pierogi z grzybami leśnymi, mus z kapusty, filet ze szczupaka z owocem dzikiej róży oraz czipsy z kaszy gryczanej. "To była antologia jesiennych smaków w nowoczesnym wydaniu" - skomentował zachwycony. Po posiłku wdał się w konwersację z szefem kuchni, Kristofferem Basznianinem, który opowiadał mu o wydobywaniu smaku z tego, co oferuje nam natura oraz wyraził swój podziw dla tempa, w jakim zmienia się nasza polska gastronomia.

Richardson wspomniał również o rosnącym zainteresowaniu tematem kulinariów wśród Polaków, którego odbicie znajdziemy w różnych tytułach prasowych, np. magazynie Smak, w rosnącej liczbie blogów kulinarnych oraz tłumach panujących na... lokalnych ryneczkach. Sprzedawcy z sopockiego targowiska przyznali, że zakupy spożywcze w takich miejscach są traktowane jako forma relaksującej rozrywki. Całe rodziny przechadzają się między straganami i wybierają najlepszej jakości produkty, co można uznać za bardzo zdrowy trend.

Reasumując kilkudniowy pobyt w Trójmieście, dziennikarz mianem najlepszych potraw określił najprostsze dania, takie jak wędzony łosoś bałtycki, serwowany na okrągłej kromce ciemnego chleba żytniego, zupa rybna ze szczupaka i karpia z korzeniem pietruszki, selerem i kwaśną śmietaną oraz węgorz z kurkami smażony na oleju rzepakowym.

Trzeba przyznać, że lektura felietonu należała do bardzo przyjemnych - to doprawdy budujące, że na arenie światowej jesteśmy doceniani również dzięki fantastycznym produktom regionalnym i ich świadomemu wykorzystywaniu.

- Dla nas tego typu publikacje są niezwykle cenne i mają ogromne znaczenie, ponieważ są obiektywną opinią i relacją z pobytu przepełnioną osobistymi przeżyciami, doznaniami i emocjami, które przechodzą na czytelnika. Taka relacja jest też dużo bardziej wiarygodna dla czytelnika, aniżeli wykupiony przez nas materiał reklamowy - komentuje Krystyna Hartenberger-Pater, dyrektor Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.

Czy dla nas, mieszkańców regionu, mających bezproblemowy dostęp do wszystkich restauracji poleconych przez dziennikarza magazynu Financial Times, takie publikacje mają jakiekolwiek znaczenie?

- Świadomość mieszkańców nie ulega wielkiej zmianie po publikacji tego typu materiałów, aczkolwiek są one świetną formą promocji wśród zagranicznych turystów. To faktycznie na nich działa, czego odzwierciedleniem jest ich obecność w naszej restauracji - mówi Kristoffer Basznianin, szef kuchni w Restauracji Filharmonia. - Dbamy o to, aby wszyscy klienci naszej restauracji wiedzieli, co kryje się pod pozycjami menu i edukujemy kelnerów tak, aby mogli swoją wiedzę przekazywać dalej - dodaje.

Zanim jednak klient będzie miał okazję pogłębienia wiedzy i zdobycia nowych kulinarnych doświadczeń, musi się na nie otworzyć i niestety, ta kwestia należy do najtrudniejszych. Niełatwo jest zachęcić do zmiany przyzwyczajeń i wzbudzenia potrzeby poznawania tego, co nowe, u osób silnie przywiązanych do tradycji. Może zachwyt zagranicznych dziennikarzy sprawi, że bardziej docenimy to, co mamy i pozwoli nam odczuć dumę - tę samą, którą czuliśmy, gdy w zeszłym roku dziennik The Times za największą atrakcję turystyczną Gdańska uznał... Bar Turystyczny. Naprawdę mamy się czym pochwalić, róbmy to zatem bez ogródek i korzystajmy z tego.

Przeczytaj cały felieton w Financial Times.

Miejsca

Zobacz także

Opinie (63) ponad 10 zablokowanych

  • KOLACJA (3)

    Miałam okazje z meżem ostatnio skonsumowac kolacje w restauracji Bulaj a tydzień poźniej w Filharmoni.Obie restauracje mnie naprawde oczarowały, a w szczegolności restauracja Filharmonia. Bardzo dobra kuchnia oraz obsługa na najwyżym poziomie a przede wszytskim ten romantyczny klimat nad piekną Motława.

    Podrawiam

    • 23 14

    • gfh

      Smierdzacą brudną motławą ...

      • 0 2

    • (1)

      Znasz bajkę o romantyzmie?

      • 7 6

      • Roman tyś mie dziecko zrobił!

        He he he he

        • 11 5

  • śniadania w Hotelu Gdańsk (1)

    faktycznie pyszne, szkoda że autor artykułu nie miał okazji przyjść na obiad albo kolację, pewnie byłby zachwycony, ja byłam :)

    • 3 2

    • Anno....

      Widzę, że jesteś stałą bywalczynią tego przybytku... Cóż tam porabiasz?

      • 0 1

  • nie no skandal ! (1)

    ktos w to uwierzył wogóle ? Moze podobały my sie bo sa przewaznie puste wiec punkty za brak tłoku.

    • 9 20

    • odejdź od ekranu komputera i zobacz co się dzieje na świecie Panie...

      Nie siej fermentu, tylko weź się do roboty....

      • 0 1

  • slepej kurze ziarno sie trafilo

    a tak na serio to pojdzcie sobie nawet do lepszej knajpy w Londynie. Poza tym ze zostawisz ze 300 funtow na 3 osoby to najesc sie, nie najesz. A jedzenie jest czesto PODLE i jest go male. U nas tez przewaza dziadostwo i zdzerstwo, ale perelki sie zdarzaja. Czesto to wlasnie mlodzi przedsiebiorcy i fascynaci w tej branzy zanim dopadnie ich chciwosc staraja sie na poczatku. Sa dobre restauracje w 3miescie, a czesto wyjezdzajac pare kilometrow za miasto sa super. Co do cen , niestety jest drogo. Ponizej 300 zl dla 3 osob mozna zapomniec. Niestety zniknela nagle Zlota Podkowa serwujaca Kaczki w stylu staropolskim, czy ktos wie co sie stalo ?

    • 1 0

  • ... (2)

    Miał facet kupę szczęścia. Naprawdę.
    Nie wydymali go na lotnisku nasi "taxiarze". Nie trafił na kantor wymiany walut na lotnisku, nie orżnęli go na drobnych za bilety w autobusie, nie trafił na zepsuty automat do biletów, nie okradli go na ulicy, nie "rozmawiał" z kibicami lokalnych drużyn futbolowych, nie napotkał straży miejskiej ani policji, nie jechał skm'ką ani autobusem, nie odpadły drzwi od tramwaju i w końcu nie orżnęli go na drinkach za kilka tysięcy.

    Niech ktoś mu powie, że powinien jeszcze zagrać w totka na wyjezdnym...

    • 5 1

    • ...nie jechał SKM-ką, mógł spać w czasie porannych korków..... można tu dopisać jeszcze trochę "szczęścia"

      • 2 0

    • ...

      i na wypadek minusujących i tych co nie zrozumieli żartu...wdupiewasmam:)

      • 4 0

  • na forumowych malkontentów zawsze mozna liczyć ;) (2)

    Naiwny po takim artykule pomyślałby sobie-: Fajnie, że ktoś nas docenił. Jak miło czytać artykuł, w którym słowo Polak nie występuje obok przymiotników : głupi, leniwy czy pijany"
    Ale naiwny tak pomyśli, naiwnego zaraz sciągna z zachwytu na dno - maruderzy, że za drogo,ze co się "Angol" zna, że wszystkiemu winien Budyń i POdobni.
    A ja naiwnie dalej twierdze- fajnie,że nas doceniają, bo jeśli przeczyta to ktoś, to może przyjedzie na wycieczkę, zostawi trochę pieniędzy, opowie znajomym- no chyba,ze bedzie miał pecha i spotka jakiegos marudę i wyjedzie z przekonaniem,że dno i syf itp...

    • 15 2

    • co ty PISesz???

      • 1 0

    • E... niech lepiej nikt tu nie przyjeżdza, w 1939 byli tu już tacy jedni.

      • 2 1

  • Urzekła go polska zupcia i gorący hot-dożek (6)

    A tak na serio, na Pomorzu hoduje się zakontraktowane (okolczykowane EU- dotowane) owce a baraniny nie można kupić, lub cena jest kosmiczna. Towar idzie do Włoch, Grecji i innych krajów. Dokąd można pójść na dobrą baraninę?

    • 10 1

    • (3)

      Kupujesz kebaba osiedlasz araba!

      • 6 4

      • Kupując ziemniaka, (2)

        karmisz cebulaka

        • 3 0

        • (1)

          Ale cebulaki byli tu zawsze - to nasze ziemie!

          • 0 0

          • Kolega/koleżanka poczyta trochę

            dowie się, że wcale nie zawsze.

            • 1 0

    • Prawdzie kołduny

      Ja kolduny z baraniny zamawiam w Barze Pychotka z Gdańska. Są przepyszne.

      • 3 0

    • do Maliki Juchnowicz

      na dodatek z super przyprawami

      • 2 0

  • głodny obcych pochwał POlskawy Naród

    jakie to puste

    • 2 5

  • ADO

    A do Walczyka to już nikt nie przychodzi?

    • 1 0

  • (8)

    W Kleopatrze był też?

    • 85 5

    • Byl (7)

      był i koniak zamówił!

      • 29 6

      • I Starkę wziął na wynos (3)

        • 11 0

        • tę najlepszą, 500-letnią ;) (2)

          • 11 1

          • kartę kredytową spłaci dopiero kilka tygodni po swoim felietonie (1)

            • 11 1

            • Oby nie musiał kredytu pod dom wziąć.

              • 8 0

      • jaaa naprawdę ? (2)

        • 11 3

        • i zapłacił kartą :) (1)

          • 17 1

          • łaaaał

            • 11 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane