Stek z bizona, burger z żabnicy czy mięso krokodyla - to ciekawe dania, których nie znajdziemy w trójmiejskich restauracjach. Znajdziemy je w restauracjach rozsianych po Polsce lub w lokalnych miejscach podczas egzotycznych podróży. Zapytaliśmy osoby związane z trójmiejską gastronomią, jakich nietuzinkowych potraw mieli okazję spróbować.
mięso z kangura lub strusia
18%
jedną z egzotycznych ryb
18%
grillowane świerszcze
17%
Oferta kulinarna Trójmiasta stale się poszerza. Znajdziemy tu wiele restauracji ze smacznym jedzeniem, z nietypowym wnętrzem czy kuchnią z różnych stron świata. Cieszy również fakt, że coraz więcej trójmiejskich obiektów to restauracje na wysokim poziomie, które zdobywają kolejne wyróżnienia i nagrody. Znajdziemy w nich również menu degustacyjne, które pozwala odkryć nowe smaki i styl gotowania szefa kuchni.
Przeczytaj także:
Gala i premiera Żółtego Przewodnika Gault&Millau 2019
Poza tym duża liczba wydarzeń kulinarnych odbywających się w Gdańsku, Sopocie i Gdyni sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie. Jest jednak jeszcze wiele rarytasów, których w Trójmieście póki co nie ma, choć zapewne kiedyś się to zmieni.
Sprawdź wszystkie wydarzenia kulinarne odbywające się w Trójmieście
Egzotyczne mięso, chociażby krokodyla, kangura czy strusia, znajdziemy w dużych dyskontach. Podobnie egzotyczne ryby. W hurtowniach można kupić m.in. papugorybę, mahi mahi, lucjana czerwonego czy miętusa królewskiego.
Ciekawe doświadczenia kulinarne to też nieodłączna część podróży, zwłaszcza w dalekie rejony.
Porozmawialiśmy z kilkoma osobami związanymi z trójmiejskimi kulinariami, które opowiedziały, jakich najdziwniejszych potraw mieli okazję spróbować.
- Mając 12 lat, w Chorwacji, jadłem wyłowione prosto z morza jeżowce, a tak naprawdę ikrę z jeżowca. Ikra przypominająca kawior jesiotra - bardzo słona i mineralna, ale mniejsza. Pracując na Malcie miałem okazję zjeść niemal wszystkie owoce morza wyłowione prosto z niego, takie jak: krewetki, tuńczyki, swordfish, kalmary czy małże. Na tej samej wyspie miałem również okazję jeść koninę, która jest tam bardzo popularna. Mięso podobne do wołowiny, ale nieco twardsze. W Wietnamie gulasz ze ślimaków, suszone żaby, które smakowały jak chipsy, a także duriana - najbardziej śmierdzący owoc na świecie, a w smaku jak połączenie awokado z melonem. W Polsce spróbowałem również mięsa z renifera, kiełbasy z niedźwiedzia czy steków z krokodyla - opowiada Mateusz Trzeciak, współwłaściciel restauracji Eliksir.Przeczytaj także:
Restauracje w Trójmieście z ciekawym wystrojem wnętrz cz. 1
- Jedną z potraw niedostępnych w Trójmieście, którą jadłam w Maroku, jest szawarma, czyli kebab z mięsem wielbłąda. Wbrew moim obawom mięso okazało się być naprawdę dobre, delikatne i chude, w smaku i strukturze podobne do wołowiny. Innym, nieco mniej egzotycznym przykładem jest świeżonka, czyli mięso wieprzowe, usmażone zaraz po uboju. Jest to tradycyjny przysmak m.in. wielu mazurskich i podlaskich domostw oraz tamtejszych karczm. W Trójmieście go nie znajdziesz. Kolejne danie to pizza fritta, czyli pizza smażona na głębokim oleju. Brzmi tłusto i takie jest, jednak są to kalorie warte grzechu, bo smak jest obłędny. To danie pochodzi z Neapolu, a miałam okazję skosztować go w Poznaniu, w knajpie prowadzonej przez Włocha. Niemniej są potrawy i produkty, które smakują dobrze tylko w regionie, z którego pochodzą - mówi Aleksandra Panasewicz, youtuberka, pasjonatka podróży.Pałac w Kurozwękach w województwie świętokrzyskim oferuje swoim gościom
stek i pasztet z mięsa bizona. To mało popularne mięso, które podawane jest w niewielu restauracjach w Polsce. Inny nietuzinkowy przysmak, czyli
stek z krokodyla dostępny jest w Restauracji Luizjana, znajdującej się w Toruniu i Bydgoszczy.
- Najdziwniejsze dania, jakich przyszło mi próbować to jeżowiec, którego sam przygotowywałem w londyńskiej restauracji Scott's, na surowo z dressingiem shallot vinaigrette i tostem z chleba na zakwasie. Kolejna rzecz to ostrygi Native no 1, których wielkość wymusza przegryzienie ostrygi, bo w całości nie dało się jej pokonać. Próbowałem również kaczki krzyżówki, którą w Polsce spotyka się w parkach, a także różnych gatunków ślimaków morskich - opowiada Paweł Wątor, szef kuchni i współwłaściciel restauracji Eliksir.W zamkniętej już restauracji Solec 44 w Warszawie znaleźć można było prawdziwe wyzwania smakowe. Pojawiały się takie dania jak
pół świńskiego łba mangalicy pieczonej w miodzie czy burger z żabnicy. Dziś w tym miejscu znajduje się restauracja LAS, której menu jest póki co bardziej zachowawcze.
Chociaż wielu nietuzinkowych potraw brakuje w trójmiejskich restauracjach, to
szefowie kuchni opowiedzieli, co nietypowego znajdziemy w przygotowywanych przez nich menu.
Sprawdź nasz cykl: Smaki deluxeW karcie dań restauracji
Biały Królik w Gdyni ostatnio pojawiły się takie pozycje jak topinambur ze słonym karmelem, barszcz z hibiskusa, lawendowe parfait z pasternakiem, ciastko pokrzywowe, krupnik ze słonecznika i ślimaków.
- Jeszcze zanim zacząłem pracę w Białym Króliku w jednej z trójmiejskich restauracji podawałem rybę, która nazywa się raja. Jest to ryba chrzęstnoszkieletowa przypominająca płaszczkę. Jej najlepszą częścią jest skrzydło. W menu było napisane: smażone na brązowym maśle skrzydło rai z sosem maślanym - mówi Marcin Popielarz, szef kuchni restauracji Biały Królik.
Natomiast w restauracji hotelu Haffner znajdziemy np. cynaderki i grasicę cielęcą.
- Jedno z serwowanych przez nas dań nietuzinkowych to np. cynaderki cielęce, grasica cielęca lub policzki z dorsza. Cynaderki moczymy w mleku przez dwanaście godzin, aby pozbyć się nieprzyjemnego aromatu, następnie przechodzimy do ich przyrządzania. Grasica natomiast świetnie komponuje się podana na sałacie, np. rukoli z warzywami, oliwą truflową, sosem winegret i grzankami ziołowymi - mówi szef kuchni hotelu Haffner, Michał Zawierzeniec.Zobacz także:
Premiera jesiennego menu w hotelu Haffner
Nietuzinkowe dania przygotowywane na bazie egzotycznych mięs czy ryb są nadal rzadkością. Wynika to zarówno z ograniczonej dostępności, jak i cen, które dane produkty potrafią osiągać. Potrzebni są również otwarci na nowe smaki klienci, którzy zechcą spróbować takich dań, a tych z pewnością w Trójmieście nie brakuje.