Wygląda niepozornie, nawet nieapetycznie, a mimo to nazywana jest jedzeniem bogów, białym złotem, sacrum sacrorum gastronomii. Biała trufla to jeden z najrzadszych i najdroższych przysmaków świata. W tym roku, na międzynarodowej aukcji we włoskim Piemoncie, trufle z okolic Alby sprzedano za rekordową sumę 450 tys. euro.
smakowałem/łam, jest warta swojej ceny
10%
ta, której próbowałem/łam nie zrobiła na mnie wrażenia
7%
nigdy nie miałem/łam okazji jej kosztować
83%
Biała trufla - pochodzenie i historia
Należą do rodziny grzybów, jednak wiele je od nich różni. Rosną w ziemi na głębokości kilkunastu centymetrów, a w ich poszukiwaniu człowieka wspierają tresowane psy (najczęściej rasy lagotto romagnolo). Spożywane od niemal 3,5 tys. lat, karierę zrobiły dopiero na dworach w XVII wieku. W bagażach dyplomatów wędrowały po świecie jako podarunki dla królów, prezydentów, cesarzy. Uwielbiał je Ludwik XVI i Napoleon. Jako synonim luksusu funkcjonowały także we Włoszech. To z północy tego kraju, z okolic Piemontu, pochodzą najlepsze odmiany białej trufli. Zanim trafią do handlu czy na aukcję, każda badana jest przez komisję ekspertów, wszystkie zaś ważące ponad 10 g sprzedaje się w numerowanych opakowaniach.
Ile kosztują białe trufle?
Trufle z okolic Alby (łac. tuber magnatum pico), które swoją sławą dorównują produkowanym w okolicy winom barolo, licytowane są rokrocznie w średniowiecznym zamku-fortecy w Grinzane Cavour. Dzięki łączom satelitarnym w aukcji uczestniczą także filantropi, przedsiębiorcy i kucharze z USA i Azji.
Największe okazy osiągają iście astronomiczne ceny. W 2007 roku za ważącą 1,5 kg truflę zapłacono 330 tys. dolarów, trzy lata temu mającą niespełna kilogram sprzedano za 400 tys. dolarów. W tym roku całościowy wpływ z licytacji trufli z Alby wyniósł 450 tys euro. Tym samym pobity został dotychczasowy rekord, jakim była suma 364 tys. euro zebrana 9 lat temu. Cały dochód ze sprzedaży trufli przeznaczono na cele dobroczynne.
O komentarz na temat rekordowej w tym roku licytacji poprosiliśmy trójmiejskich ekspertów.
Jeżeli 1 g trufli kosztuje 5 euro, dlaczego na aukcji 1000-gramowy okaz zyskuje wartość 100 tys. euro? Skąd biorą się astronomiczne ceny trufli licytowanych na aukcjach?
Piotr Dominiak - ekonomista z
Politechniki Gdańskiej:
- Tego zjawiska nie da się niestety wytłumaczyć w sposób, który przemówiłby do zdrowego rozsądku, bo ze zdrowym rozsądkiem nie ma on nic wspólnego. Niektórymi rynkami rządzą emocje - rynek dzieł sztuki jest tego dobrym przykładem - czynniki absolutnie irracjonalne, często napędzane snobizmem. Jedni grają w kasynach i przegrywają majątek, inni wydają je na aukcjach - to działania pozbawione jakichkolwiek podstaw ekonomicznych. 50 tys. za kilogramową truflę to dużo pieniędzy, a 500 tys. nawet trudno komentować. Takie rzeczy zawsze się zdarzały, ponad 300 lat temu bańka spekulacyjna dot. cebulek tulipanów potrząsnęła Holandią. Zawsze była, jest i będzie garstka ludzi, która bawi się w ten sposób. Działania charytatywne bywają dla nich jakimś usprawiedliwieniem. Dzięki czemu biała trufla zyskała miano luksusowego rarytasu?
Krzysztof Kowalczyk - szef kuchni restauracji
Brasserie de Verres en Vers:
- Trufla to bardzo rzadki i pożądany grzyb. Jego występowanie i zbiory z roku na rok są coraz niższe, stąd m.in. jej wciąż rosnąca cena. Spośród 30 znanych gatunków, tylko kilka jest jadalnych, w tym biała trufla - występująca tylko w regionie Piemontu, wśród szefów kuchni ceniona najbardziej. Za jeden jej gram zapłacimy od 4 do 5 euro. Największy licytowany w tym roku okaz ważył 1,2 kg. W Hongkongu, gdzie trafi, z pewnością sprzedany zostanie pod hasłem "zapraszamy na największą truflę tego sezonu" - to dobry chwyt marketingowy. Przygotować z niego można mnóstwo potraw, od przystawek poprzez dania główne do deserów, nawet 300-500 lub więcej porcji, na jedną wystarczy bowiem już 1-2 g. Biała trufla to unikalny zapach i smak, który podkreśla i uszlachetnia potrawy. Już jeden cienki plasterek położony na stek, foie gras, drób, jajko czy ziemniaki w sposób znaczny podnosi wartość potrawy. Spożywana jest na surowo i jako zwieńczenie potrawy prezentuje się najlepiej.Czy przekazywanie dochodu z aukcji, w której udział wziąć mogą tylko najzamożniejsi tego świata, na cele charytatywne nie rodzi żadnych wątpliwości? Podobne licytacje są dowodem silnego rozwarstwienia majątkowego we współczesnym świecie, w którym garstka bogaci się kosztem większości.
Izabela Kusznierewicz - współzałożycielka
Fundacji Święty Pankracy:
- W kontekście rekordowej licytacji we włoskim zagłębiu truflowym, wszelkiego rodzaju akcje typu kwesty czy licytacje i przeznaczanie ich zysku na mądre cele pomocowe uważam za bardzo potrzebne, wręcz niezbędne w dzisiejszym świecie. Dzięki nim odsłaniamy potrzeby i troski ludzi, jak również placówek wokół nas, o których na co dzień nie myślimy. Rozwarstwienie społeczne istnieje od zawsze i wiąże się nie tylko ze statusem finansowym, ale również poziomem wykształcenia w obszarze poszczególnych warstw społecznych. Podoba mi się, kiedy osoby, które osiągnęły w życiu sukces ciężką pracą, czy też ludzie, którzy mieli w życiu po prostu więcej szczęścia, mają możliwość dzielenia się z innymi i robią to wykorzystując mądrość, pozycję, sławę, kontakty czy majątek. Pamiętajmy, że to jednostki "z wizją" zmieniają świat, a bez pomysłów i zaangażowania w organizację i przeprowadzanie akcji charytatywnych nie zadziałoby się tyle dobrego. Pomaganie wciąga i uzależnia. Obserwuję, że działalność charytatywna uszczęśliwia wszystkich zaangażowanych w projekt, darczyńców równie mocno, co obdarowanych. Ważnym jest też, aby pomagać mądrze, często czysta pomoc finansowa może okazać się kompletnie bezsensowna. Pieniądze szczęścia nie dają - coś w tym jest.