• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dr Krzysztof Gojdź: medycyna estetyczna uzależnia

Monika Sołoduszkiewicz
6 września 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Dr Gojdź podkreśla, że medycyna estetyczna to nie tylko opóźnianie procesów starzenia i poprawianie urody, ale też często jedyna szansa na pomoc w problemach, które ograniczają życie. Dr Gojdź podkreśla, że medycyna estetyczna to nie tylko opóźnianie procesów starzenia i poprawianie urody, ale też często jedyna szansa na pomoc w problemach, które ograniczają życie.

Założyciel sieci Holistic Clinic. Jedyny w Polsce certyfikowany lekarz, a zarazem wykładowca Amerykańskiej Akademii Medycyny Estetycznej. Do grona jego pacjentek należy wiele gwiazd z pierwszych stron gazet. Wywiadu udziela nam telefonicznie, w przerwie między dorocznym balem TVN-u a nagraniem kolejnego odcinka swojego programu. Z dr n. med. Krysztofem Gojdziem rozmawiamy o handlowaniu marzeniami, uzależnieniu od poprawiania urody i jego stosunku do hejterów.



Monika Sołoduszkiewicz: Dlaczego zdecydował się pan zostać lekarzem medycyny estetycznej?

Krzysztof Gojdź: Zawsze w życiu chciałem robić coś artystycznego - grać na fortepianie albo malować. W efekcie nigdy na poważnie się w to nie zaangażowałem, ale też rodzice nie zaszczepili we mnie takiego kierunku. Myślę, że medycyna estetyczna w pewnym sensie daje mi możliwość realizowania się pod względem artystycznym. Lekarz medycyny estetycznej - czy też chirurg plastyczny - powinien mieć jakąś wizję i zmysł artystyczny. Podobnie jak rzeźbiarz pracujący w marmurze, wiedzieć jak ukształtować albo poprawić twarz. Zawsze milej nam patrzeć na ładnych ludzi, zwracamy uwagę na to, jak wyglądamy. Cieszę się, kiedy mogę zmienić czyjeś życie, poprawić komuś nastrój.
Myślę, że kobiety, które napatrzyły się na chodzące po ulicach klony, całkiem słusznie obawiają się medycyny estetycznej. Na szczęście jest w Polsce wielu lekarzy, którzy nie zniekształcają twarzy swoich pacjentek i podchodzą etycznie do zawodu.


Co pańskim zdaniem sprawia, że kobiety wciąż obawiają się korzystać z zabiegów medycyny estetycznej - to kwestia niewiedzy, społecznego tabu a może wstydu?

Mam poczucie, że przez ostatnie dwa lata w pewnym sensie zrewolucjonizowałem medycynę estetyczną w Polsce. Przybliżyłem ją ludziom, także przez to, że wiele z wykonywanych przeze mnie zabiegów oraz ich efekty pokazywałem za pomocą mediów. Staram się przekonać ludzi, że takie zabiegi nie zniekształcają rysów twarzy i mogą w znacznym stopniu poprawić jakość skóry i w ogóle nasz wygląd. Myślę, że kobiety, które napatrzyły się na chodzące po ulicach klony, całkiem słusznie obawiają się medycyny estetycznej. Na szczęście jest w Polsce wielu lekarzy, którzy nie zniekształcają twarzy swoich pacjentek i podchodzą etycznie do zawodu.

Sprzedaje pan marzenia?

Zdecydowanie! Cały biznes upiększający - kremy, produkty do makijażu, perfumy - wszystko to jest kupowaniem marzeń. Kobiety są na to szczególnie podatne, bo oglądając reklamę kremu przeciwzmarszkowego z piękną panią, chcą się nią stać. Telewizja i gazety przez cały czas coś nam obiecują, a my chętnie w te obietnice wierzymy. Czasami mówię swoim pacjentkom, że wykonanie nawet z pozoru błahego zabiegu, który lekko poprawi urodę, już jest kupieniem marzenia o trochę lepszym wyglądzie i trochę lepszym życiu.

Jakie kobiety najczęściej do pana trafiają?

Bardzo różne. Pierwsza połowa moich pacjentów to oczywiście ludzie, którzy chcą zatrzymać czas albo poprawić urodę. Upiększyć się, odmłodzić, zachować świeży wygląd. Po programie, który prowadzę w TVN są to coraz częściej ludzie poszkodowani przez los, przez życie. Ich twarze i ciała pokrywają blizny, które nie tylko psują wygląd, ale są też często wspomnieniem dramatycznych wydarzeń. To, że mogę im pomagać, uważam za ogromny przywilej.

Pański program "Niezwykłe przypadki medyczne" ma zupełnie inną formułę i cel. Miejsce poprawiania urody zajmuje w nim poprawianie jakości życia. Jaki wpływ miał na pana ten projekt?

Ten projekt bardzo mnie wewnętrznie zmienił i zmienia nadal. Zupełnie inaczej patrzę na świat i ludzi. Otworzył mi oczy na to, jak żyją inni i z jakimi problemami się borykają. Niektóre historie, z którymi się spotykamy mogły zostać napisane tylko przez życie, bo żaden scenariusz by ich nie udźwignął. W tej chwili jadę na nagranie do Zawiercia, gdzie stanę oko w oko z kolejnym ludzkim dramatem. Zarówno w programie, jak i swojej klinice staram się dotrzeć do moich pacjentów, porozmawiać o ich kłopotach i lękach. Pomóc im także w sposób psychologiczny. Poprawienie urody jest tylko pierwszym etapem, ale często przynosi terapeutyczny efekt.

Co z mężczyznami? Przybywa ich w pana gabinetach?

Mężczyźni stanowią około 15 procent moich pacjentów, ale jest to trend rosnący. Nie ma w tym nic dziwnego, bo - podobnie jak kobiety - chcą dobrze wyglądać. Dawno minęły czasy, kiedy dbanie o wygląd uważano za niemęskie, a faceci nie używali dezodorantów i szerokim łukiem omijali manikiurzystki. Popatrzmy na młodzież - chłopaki codziennie pół godziny przed lustrem układają te swoje grzywki (śmiech). Myślę, że młodzi mężczyźni wywierają duży wpływ na starszych facetów. Chodzą na siłownię, odwiedzają fryzjerów. Dają dobry przykład i nie ma nic złego w tym, że mężczyzna dba o siebie.

Jaki jest pański stosunek do przemijania? Akceptuje pan upływający czas, czy raczej jest jego wrogiem?

Jasne, że chciałbym zatrzymać czas. Wyglądać zawsze tak, jak wyglądam teraz. Upływający czas widzę chociażby na twarzy mojego ponad 70-letniego ojca. Mnie, jako facetowi, jest łatwiej to zaakceptować. Kobiety starzeją się jednak szybciej, a przemijanie wyraźniej odbija się na ich twarzach. Z mężczyznami często jest tak, że im są starsi, tym lepiej wyglądają. Wy niestety macie gorzej (śmiech).

Zdaniem naszego rozmówcy przyszłością medycyny estetycznej są komórki macierzyste. Jeden z takich zabiegów wypróbował już na własnej skórze. Zdaniem naszego rozmówcy przyszłością medycyny estetycznej są komórki macierzyste. Jeden z takich zabiegów wypróbował już na własnej skórze.


Jaka jest przyszłość tej branży, w którym kierunku zmierza?

Przyszłością medycyny estetycznej jest odmładzanie twarzy komórkami macierzystymi. Sam poddałem się podobnemu zabiegowi. Wstrzyknąłem sobie komórki macierzyste pozyskane z tłuszczu i muszę powiedzieć, że od tego momentu naprawdę czuję, że odmłodniałem. Nabrałem dużo energii, siły i witalności. Te metody są na razie w fazie badań klinicznych, więc nie stosuje się ich szeroko, ale uważam, że to przyszłość medycyny estetycznej. W ogóle komórki macierzyste będą przydatne w leczeniu wielu schorzeń.

Popularność medycyny estetycznej będzie moim zdaniem stale wzrastać. Mamy coraz większe parcie, żeby być młodszymi i piękniejszymi. Obecni trzydziestolatkowie będą chcieli wyglądać równie atrakcyjnie w okolicach czterdziestki. Jeśli nie lepiej. Spójrzmy na pokolenia naszych rodziców i dziadków. Jak wyglądały nasze babcie w wieku pięćdziesięciu lat? Nam się wydawało, że to koniec życia. Teraz mówimy, że życie zaczyna się po czterdziestce. Ja też tak myślę i dobrze, że przy okazji wyglądamy coraz lepiej.

Kształcił się pan w Stanach Zjednoczonych, czy medycyna estetyczna jest traktowana inaczej za oceanem? Jaki stosunek mają do niej Amerykanki, jak porównałby to pan z realiami polskiego rynku?

To zależy, o której stronie Stanów Zjednoczonych mówimy. Zachodnie i wschodnie wybrzeże bardzo się pod tym względem różnią. W Los Angeles mamy taśmową produkcję ponaciąganych i napompowanych klonów. Nowy Jork jest bardziej naturalny, tam stosuje się zabiegi z większym umiarem. Wszystkie metody, które są popularne za oceanem wykorzystujemy również w Polsce. To tylko kwestia dokształcania się lekarzy za granicą, poznawania tych metod i przenoszenia ich na nasz rynek.

Mam wiele pacjentek, które cierpią na dysmorfofobię. To jest rodzaj zaburzenia psychicznego, które może się różnie objawiać - np. brakiem akceptacji swojego ciała, lękiem przed swoim wyglądem i przed starzeniem się. Tego typu pacjentkom odmawiam najczęściej, bo cokolwiek bym zrobił, to one i tak będą szły coraz dalej z poprawianiem urody.
Nie boi się pan, że kobiety na ulicach staną się do siebie zbyt podobne? Gdzie przebiega granica dbania o urodę, kiedy możemy mówić o uzależnieniu, w jakich sytuacjach odmawia pan pacjentkom?

Ja bardzo często odmawiam. Mam wiele pacjentek, które cierpią na dysmorfofobię. To jest rodzaj zaburzenia psychicznego, które może się różnie objawiać - np. brakiem akceptacji swojego ciała, lękiem przed swoim wyglądem i przed starzeniem się. Tego typu pacjentkom odmawiam najczęściej, bo cokolwiek bym zrobił, to one i tak będą szły coraz dalej z poprawianiem urody. Mówi się, że medycyna estetyczna nie uzależnia, ale to nieprawda. Weźmy zwykły botoks na kurze łapki. Zapewnia nam fajny wygląd na trzy miesiące, a po tym czasie znowu wracamy do punktu wyjścia. Od razu lecimy do lekarza po nową porcję środka na młodość. W ogóle uważam, że dobry wygląd uzależnia. Pamiętajmy jednak, że jest granica, gdzie pojęcie "wyglądać dobrze" zamienia się w "wyglądać śmiesznie". Rolą lekarza jest, by powiedzieć pacjentce "Stop, zahamuj, bo niedługo zaczniesz wyglądać groteskowo".

Najbardziej pożyteczny zabieg medycyny estetycznej to...

Jestem zwolennikiem laseroterapii. Takie zabiegi cały czas odświeżają i odmładzają skórę. Moim zdaniem są konieczne po 40. roku życia, kiedy komórki produkujące kolagen już zasypiają i przestają go wytwarzać. Jest to moment, żeby je pobudzić i zacząć stosować zabiegi, które odmłodzą skórę twarzy. Jeśli kobieta ma ubytki tkanki tłuszczowej w policzkach, to możemy je uzupełnić np. kwasem hialuronowym, ale wszystko w ramach naturalnego wyglądu.

Co dla pana oznacza określenie piękna kobieta?

Może będę banalny, ale piękno to nie tylko to, co widzimy na zewnątrz, ale również to, co znajduje się w środku. Nawet piękne dziewczyny są często nieatrakcyjne, bo brakuje im "tego czegoś", wewnętrznego blasku. Nigdy nikomu nie narzucam swojego kanonu piękna. Mam dyplom American Academy of Aesthetic Medicine i uczę lekarzy na całym świecie. Na wielu kontynentach, w różnych krajach, spotykam się z wieloma kanonami piękna. To, że dla mnie ktoś jest atrakcyjny niekoniecznie musi oznaczać, że jest taki dla kogoś z drugiej półkuli i odwrotnie. Każdy jest piękny na swój sposób i każdy ma w sobie coś pięknego.

Najpiękniejsza Polka to?

Aneta Kręglicka to nieprawdopodobnie piękna kobieta. Magda Gessler to piękna, bardzo barwna postać. Z młodszych wymieniłbym Małgosię Kożuchowską i Maję Ostaszewską.

Nie przywiązuje pan wagi do poprawności politycznej. Nie ukrywa swoich sukcesów, wytyka błędy innym i głośno wyraża opinie. Jaki ma pan stosunek do hejtu?

Mam zawsze bardzo krótką i bardzo brzydką odpowiedź: wali mnie to, co inni mówią na mój temat. Wyrażam i będę wyrażał swoje opinie, bo nie boję się mówić głośno, co myślę. W Polsce nie lubi się ludzi sukcesu. Dużej części społeczeństwa przyświeca myślenie, że jeśli ktoś odniósł sukces, to albo kogoś okradł albo inaczej zakombinował. Ludzie są zazdrośni, cieszą się z cudzych niepowodzeń. Mówienie o swoich sukcesach jest bardzo amerykańskie. Ja o tym mówię także po to, by pokazać młodym ludziom, że w życiu można wszystko osiągnąć. Poza tym hejt mnie nakręca, bo miarą sukcesu jest liczba hejterów.

Jakie są pańskie plany zawodowe w najbliższej przyszłości?

U mnie zawsze dużo się dzieje. Kończę właśnie drugą książkę, która ukaże się pod koniec listopada. Szykujemy się do kolejnego sezonu programu "Niezwykłe przypadki medyczne". Pełną parą rusza mój blog. W tym roku mam jeszcze kilkanaście wykładów w Anglii, Australii i w Stanach Zjednoczonych.

Znajduje pan czas na konsultacje w gdyńskiej klinice?

Oczywiście, chociaż pewnie nie tak często jakbym chciał. W Holistic Clinic mamy doskonałych lekarzy i personel, którzy dbają o pacjentów na co dzień, kiedy ja nie mogę być w Gdyni. Nasz trójmiejski oddział cieszy się dużym powodzeniem i stale się rozwija pod czujnym okiem Karoliny Sozańskiej. Zakres usług wciąż się powiększa, bo i wymagania pacjentów rosną. Specjalizujemy się w laseroterapii, ginekologii estetycznej, a ostatnio rozwinęliśmy się nawet o urologię estetyczną.

Miejsca

Zobacz także

Opinie (93) 8 zablokowanych

  • Wstrzyknął komórki macierzyste

    Chłopie opamiętaj się. Poczytaj książki, proponuje na początek podręcznik do biologii dla 3ciej klasy gimnazjum. Jakie komórki macierzyste, jak uzyskane, jaka jest ich żywotność po tych pseudoobrobkach. Jeżeli jakaś znajdziesz. Kupa śmiechu, za dużo telewizji

    • 13 3

  • Dyzma ... (3)

    Ale on nie ma żadnej specjalizacji.W rejestrze naczelnej izby lekarskiej widnieje jako lekarz bez specjalizacji i tytułu doktora .. a szkoła,której dyplmem się chwali to taka amerykańska szkółka niedzielna która w USA nie ma większego prestiżu podobnie jak i nasze szkoły tego typu
    Wszedł na salony jak Dyzma ...

    • 30 0

    • A doktorat... (1)

      Wg bazy danych synaba.pl doktorat ma w dziedzinie psychiatrii.
      Wniosek - ludzie strasznie głupi i naiwni są.

      • 8 0

      • Doktorat nie jest z dziedziny psychiatrii, a psychologii i zrobiony na Wydziale Nauk o Zdrowiu pod kierunkiem ginekolożki. Dotyczył on wypalenia zawodowego, czyli szalenie dużo wniósł do medycyny;)
        Pan faktycznie ma ważne prawo wykonywania zawodu, ale żadnej specjalizacji nie posiada.
        Oto jak miernota bez kwalifikacji robi w Polsce karierę. Wstyd i hańba.

        • 5 0

    • ale jest dobrym rzemieślnikiem

      • 1 6

  • czy mi się wydaje czy widzę haluksa?

    • 4 0

  • jednyny w Polsce certyfikowany lekarz

    no nie ..... to inni lekarze nie mają certyfikatów?!?! łoooo matko

    • 17 1

  • medycyna estetyczna

    eee tam, tylko hormony. Hormonami utrzymuję wszystko- sylwetkę, urodę, witalność u dorosłych i stymuluję odpowiedni wzrost końcowy u dzieci. Wellnes w takim wydaniu 100x tańszy, a efekty po krótkim okresie dojścia długotrwałe, tyle w tym temacie

    • 0 1

  • ło matko co za typ

    Co za typ, z kilometra śmierdzi sztucznością, tandetaą i młodością na siłę.jak ci co się poprawiają. Niestety efekt to po prostu śmieszność.

    • 17 1

  • Fajny gosciu. Lubie ho oglądać

    • 1 7

  • garść refleksji (1)

    Nigdy o tym panu nie słyszałam, ale po przeczytaniu wywiadu zastanawiam się, czy on w ogóle jest lekarzem.
    Z pewnością jest za to narcyzem o czym świadczy zdjęcie z dwoma Gojdziami. Jak rozumiem jedyną rzeczą lepszą od jednego Gojdzia są dwa.
    Lekarzom nie wolno reklamować swoich usług, a to właśnie robi w tej chwili ten pan. To bardziej gwiazda medialna niż klinicysta. Jaki jest sens wydzwaniania do niego i zawracania nam głowy jego wypocinami. Nie przychodzi mi do głowy inny powód jak to, że ten pan sam o to poprosił, skoro ma klinikę w Gdyni.
    A dodatkowo, jakiż to lekarz, w mediach, powie "wali mnie to"? Przecież to nie licuje z powagą tego zawodu zaufania publicznego. Wstyd i hańba. Do której izby lekarskiej ten pan należy?

    • 21 0

    • Właśnie poznałam dzisiaj na FB tego chama.

      • 0 0

  • W porządku człowiek.

    • 0 10

  • Woda z mózgu

    Zawodnik powinien podjąć współpracę z marketami budowlanymi -mają tańsze silikony, gips, szpachle i inne cuda, które można sprzedać naiwniakom zaszczepiajac pod skórę...

    • 9 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane