W piątkowy wieczór w Mondo di Vinegre odbyła się impreza inaugurująca działalność nowej gdyńskiej restauracji. Tłumnie zgromadzeni goście mieli okazję poznać potencjał kulinarny miejsca, posłuchać muzyki na żywo i spędzić miło czas w półformalnej, przyjacielskiej atmosferze.
Pierwszych gości restauracja przyjęła 16 maja, w dniu otwarcia Muzeum Emigracji. Od tego czasu zdążyła już zebrać pierwsze opinie i powoli zyskuje też stałych klientów.
-
Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni frekwencją, niektórzy goście przyjeżdżają bezpośrednio do restauracji, chociaż wiadomo, że wielu z nich odwiedza nas przy okazji wizyty w muzeum. Goście lubią naszą kuchnię i znają ją z innych restauracji, z chęcią też za nami podążają - zdradziła
Patrycja Pawlak, współwłaścicielka.
Mondo di Vinegre to bowiem kolejny lokal właścicieli sopockich Tapas de Rucola i Grono di Rucola oraz gdyńskiej Vinegre di Rucola.
Z restauracji, która mieści się na drugim piętrze Muzeum Emigracji przy Nabrzeżu Francuskim, rozpościera się piękny widok na port. To w zasadzie jedyne miejsce, z którego można złapać taką perspektywę.
-
W restauracji mamy 70 miejsc siedzących, dziś stoliki są ustawione inaczej, w związku z imprezą. Jednak generalnie zamysł od początku był taki, że każdy stolik ma widok na morze - powiedziała Patrycja Pawlak.
Gości oficjalnego otwarcia powitała
Daria Zaradkiewicz, wokalistka. Nawiązała do historii miejsca, w którym powstała restauracja. -
Na obczyźnie najbardziej brakuje znajomych smaków, a tutaj je odnajdziecie. Dopełnieniem kulinarnej uczty jest muzyka. Dzisiejszego wieczoru muzycznie przeniesiemy się do Francji - powiedziała. O oprawę muzyczną zadbała wraz z
Pawłem Nowakiem (akordeon) i
Maciejem Sadowskim (kontrabas).
W modernistycznym budynku znajdował się niegdyś Dworzec Morski, który podczas dwudziestolecia międzywojennego był bardzo modnym miejscem, stanowiącym centrum handlu i życia towarzyskiego. W porcie cumowały znane
transatlantyki i po dziś dzień przypływają tu wycieczkowce.
Co ciekawe, właściciele restauracji zadbali o to, aby ich goście mogli odwiedzać to miejsce również drogą morską - przed budynkiem można zacumować jacht czy motorówkę. Jednak czy mniejsze jednostki poradzą sobie z wysokim nabrzeżem? Tego (jeszcze) nie sprawdziliśmy.
-
Rozmawialiśmy z kapitanatem i mamy pozwolenie na to, aby nasi goście cumowali tutaj łódki. Wystarczy podpłynąć i zaanonsować tam swoją obecność w kapitanacie. Także serdecznie zapraszamy - powiedziała
Beata Komorek, która zajmuje się marketingiem restauracji.
Co Mondo di Vinegre ma do zaoferowania kulinarnie? -
W menu znajduje się dużo ryb i owoców morza. Nie ograniczamy się do ryb regionalnych, będzie można spróbować tu naprawdę różnorodnych, i słodko i słonowodnych gatunków. Będą różne wariacje, ryby zapiekane w soli, cieście drożdżowym, francuskim, placku. Będziemy natomiast korzystać z produktów sezonowych. Chcemy wprowadzić różne odważne wariacje dań i produktów, niedługo w karcie może pojawi się stek z wieloryba. Aktualnie jednym z ciekawszych dań jest pstrąg pieczony w soli morskiej. Jesteśmy na etapie zgrywania zespołu i zbierania opinii gości. Będziemy robić wkładki tematyczne nawiązujące do krajów uchodźstwa Polaków, np. karta amerykańska - powiedział
Marcin Kowalski, szef kuchni.
Maciej Jabłoński, kucharz, podczas imprezy gotował na oczach gości. Finałem "live cooking" w jego wykonaniu były wyraziste w smaku szaszłyki z krewetkami i hiszpańskimi mini chorizo oraz selerem naciowym, cukinią i papryką.
-
Krewetki zostały przygotowane w klasycznym stylu, z czosnkiem, cebulą, białym winem i papryczką chilli. Szaszłyki zrobiliśmy specjalnie na tę okazję, aczkolwiek w karcie mamy wiele dań z krewetkami - powiedział Maciej Jabłoński.
Serwowane tego wieczoru przystawki były natomiast miniaturkami dań z aktualnej karty.
Na talerzach znalazły się matias holenderski na grzance z sosem Ravigotte, tarteletki z halibutem zapiekanym ze szpinakiem i sosem z sera gorgonzola, tatar z łosiowa i małże nowozelandzkie zapiekane z sosem pomidorowym i parmezanem. Jaki procent gości będzie bywać w Mondo di Vinegre regularnie, a dla ilu z nich wizyta będzie jednorazowa, przy okazji zwiedzania muzeum? Czy dobra kuchnia, nowoczesne wnętrze i piękny widok sprawią, że mieszkańcy Trójmiasta zechcą bywać w mało popularnym (przynajmniej towarzysko) porcie gdyńskim? Czas pokaże.