Ostatnio pisaliśmy o zielonym ogrodzie na Kowalach. Dzisiaj, dla kontrastu, zapraszamy do ogrodu w centrum miasta - na Orunię Dolną. Właścicielami jest małżeństwo, które do prac ogrodowych podchodzi z wielką pasją i zaangażowaniem. Aby wyróżnić się wśród sąsiadów, postawili na mocne i odważne odcienie czerwieni.
tak, pobudzają do działania
39%
tak, ponieważ ogród wyróżnia się na tle pozostałych
30%
niekoniecznie, takie odcienie powodują we mnie niepokój
9%
nie, ogród powinien być delikatny, świeży i pastelowy
16%
Mirosława i Leszek to małżeństwo z kilkudziesięcioletnim stażem. W życiu są jak ogień i woda, ona - charakterna i pełna ekspresji, on - spokojny i zrównoważony. Na płaszczyźnie ogrodowej porozumiewają się perfekcyjnie. Dzisiaj oboje są na emeryturze, ale żona pozostała aktywna zawodowo. Jest związana z ośrodkiem kultury w Gdańsku oraz z dużą trójmiejską firmą kosmetyczną.
Gdy wraca do domu, odpoczywa w ogrodzie. Nie na tarasie z filiżanką kawy w dłoni, lecz aktywnie - pieląc, nawożąc, sadząc i pielęgnując. Towarzyszy jej mąż, który z kolei może poszczycić się zdolnościami manualnymi. Okiennice na płocie za domem to jego dzieło.
Działka mieści się na Oruni Dolnej - w miejscu pełnym wspomnień z dzieciństwa Mirosławy. Ich posesja znajduje się w głębi dzielnicy, przy
ul. Nowiny . Jak oboje przyznają, chociaż mieszkają w centrum miasta, cieszą się ciszą i spokojem.
- To tylko 10 minut jazdy samochodem od centrum Gdańska, a rano budzi nas kogut sąsiada. Z naszego ogrodu rozpościera się widok na pole, a w nocy nie widać na niebie charakterystycznej dla miasta poświaty. W takim klimacie możemy bez skrępowania jeść śniadanie w ogrodzie i nie martwimy się o naszą intymność - mówi Mirosława. Gdy dwa lata wcześniej zakupili działkę, teren był trudny i zaniedbany. Dzięki zmysłowi organizacji żony, prace poszły bardzo sprawnie. Pierwsza łopata została wbita w ziemię w kwietniu, a pod koniec października małżeństwo kończyło meblować wnętrza domu.
Działka to obszar
800 m kw. W ogrodzie jak na dłoni widać osobowość jego właścicieli. Już sam dom, w charakterystycznej koralowej barwie, przyciąga wzrok. Para podkreśla, że chciała w ten sposób wprowadzić więcej radości do otoczenia. Podobnie jest w ogrodzie. Na próżno szukać tu pasteli, kłóciłoby się to z osobowością Mirosławy.
W ogrodzie dominują odcienie mocnej czerwieni, fioletu i żółci. Charakterystycznym akcentem jest fioletowa lawenda i czerwone, wysokie kany. Te ostatnie to pomysł Leszka, który chociaż w życiu jest pełen spokoju, w ten sposób wyraźnie zaznaczył swoją obecność.
Przy projektowaniu przestrzeni małżeństwu pomagała
Justyna Kaleta z Centrum Ogrodniczego Justyna. Po rozmowie z Mirosławą wyczuła, że ta jest osobą, która lubi prace ogrodowe. Wykonała więc niezbędną podstawę, m.in. zbocze, posadziła krzaki i trochę azalii. Ostatecznie jednak pozostawiła niezagospodarowaną przestrzeń dla wyobraźni właścicielki.
- Na początku się nawet obruszyłam. Spojrzałam i pomyślałam - jak to, przecież tutaj czegoś brakuje. Wtedy pani Justyna powiedziała, że ja tak kocham kwiaty, że muszę posadzić je samodzielnie, bo inaczej będę nieszczęśliwa. Miała rację. To nie tylko doskonały ogrodnik, ale również dobry psycholog. Chociaż moja kompozycja może sprawiać wrażenie chaosu, jestem szczęśliwa, ponieważ jest to moje dzieło - podkreśla Mirosława.