W piątkowy wieczór odbyła się druga kolacja z cyklu Chefs Collective. Czterech szefów kuchni połączyło siły, by przygotować dla gości nietuzinkową degustację pod nazwą "Monciaka Sopockie Klasyki". Wydarzenie odbyło się w Sztuczce Bistro w Sopocie.
Na drugiej kolacji z cyklu
Chefs Collective był komplet gości, a bilety wyprzedały się już kilka dni przed wydarzeniem. To projekt czterech cenionych szefów kuchni:
Rafała Wałęsy (
Sztuczka Bistro),
Jacka Koprowskiego (
Fino i
Osteria Fino),
Pawła Dołżonka (
1906 Gourmet) i
Rafała Koziorzemskiego (
Biały Królik), którzy wspólnie zaplanowali cztery autorskie kolacje.
Wydarzenia kulinarne w Trójmieście
Kolacja zatytułowana "Monciaka Sopockie Klasyki", to podróż po najbardziej znanych w Sopocie smakach. Za dobór win i koktajli do serwowanych dań odpowiedzialny był
Paweł Zduniak, sommelier.
- Tematem dzisiejszej kolacji są sopockie klasyki, czyli smaki i dania, które kojarzą nam się głównie ze współczesnym Sopotem. Oczywiście są zinterpretowane przez naszych szefów kuchni, którzy zaserwują je w niebanalny sposób. Połączone zostały z alkoholami polskiego pochodzenia - mówił Paweł Zduniak.Goście mogli poczuć się zdezorientowani czytając skromne w słowach menu, które znaleźli na swoich stołach. Pozycje takie jak: galareta, zapiekanka, kebab i gofr faktycznie kojarzą się z potocznie zwanym "monciakiem", ale nie przywołują na myśl wykwintnej kuchni. Do samego końca zachowano w tajemnicy również autorów poszczególnych dań, żeby nazwisko szefa kuchni nie sugerowało, czego mogą się spodziewać.
Wątpliwości były rozwiewane wraz z pojawianiem się kolejnych dań. Dla pobudzenia kubków smakowych podano
amouse-bouche, śledzie w czterech odsłonach, po jednej propozycji od każdego z szefów kuchni. Towarzyszył im koktajl na bazie czarnej Żubrówki z oranżadą pomarańczową i wodą gazowaną.
"Galareta" w wykonaniu Pawła Dołżonka, ani nie wyglądała, ani nie smakowała w sposób tradycyjny, co należy uznać za zaletę tego dania. Intensywny smak galarety z głowizny przełamywała cebula w occie, ogórek konserwowy i lody musztardowe. Na wierzchu kompozycji znajdowały się chipsy ze świńskiej skóry.
Kompozycję z przystawką stworzyło
musujące wino GostArt 2016. Składa się ono z kompozycji winogron szczepów riesling, pinot gris i pinot blanc. Stworzone według szkoły francuskiej z polskich owoców rosnących w regionie winiarskim okolic Zielonej Góry. Producentem jest Winnica Gostchorze.
Następnym punktem w menu była
zapiekanka autorstwa Rafała Koziorzemskiego. Podano ją na gustownej podkładce, a podstawą było czarne pieczywo, na którym znajdował się farsz z szalotki i boczniaka królewskiego z majonezem truflowym, z serem mimolette i autorskim keczupem. Z Winnicy Sydonia pochodziło kolejne, białe wino, Solaris 2016 - wino o zapachu brzoskwiń, gruszki i miodu połączone z tym daniem.
Chyba największą ciekawość wzbudzało kolejne danie, czyli
kebab przygotowany przez Jacka Koprowskiego. Na talerzu pojawiło się mięso jagnięce w formie małych, pikantnych kiełbasek, maleńkie pity na maślance z dodatkiem smażonego bakłażana, creme fraiche i ogórek piklowany w ginie. Podano do niego wino różowe wino Rose 2016 z Winnicy Turnau. Wyczuwalne były intensywne nuty owoców w tym winie, głównie truskawki, które z pikantnym daniem stanowiło fuzję smaków.
Jako intermezzo, dla oczyszczenia kubków smakowych, zaserwowano granitę nazwaną "modżajto", nawiązującą smakiem to popularnego drinka. Przygotował ją Rafał Wałęsa, odpowiedzialny również za kolejne dania: rybę oraz deser.
Jako "ryba z frytkami" pojawiła się
skrei'a w cieście piwnym, z dodatkiem surówki z kiszonej kapusty, sosem czosnkowym i żelem z wody po kiszonej kapuście. Wrażenie mógł zrobić sposób podania, bo danie zaserwowano jak klasyczny fast food w papierowym pudełku. Kompozycję z rybą stanowił Riesling 2016 z Winnicy Wzgórz Trzebnickich.
Deser kojarzy się zdecydowanie z wakacjami w nadmorskim kurorcie. Gofr, bo o nim mowa, podano z bitą śmietaną waniliową, frezoliną z rokitnika i powidłami z suszonej śliwki. Dla dopełnienia smaku zaserwowano wiśniówkę marki Wiśniewski, o niskiej zawartości alkoholu, tak, żeby górowała słodycz.
Na pożegnanie goście otrzymali łakocie, czyli petit four. Strzelająca w ustach fiołkowa wata cukrowa, sezamka, sopocka bajaderka i naleśniki z creme fraiche.
Dostępna była również opcja wegetariańska serwowanego menu.
Piątkowa kolacja, to przede wszystkim zabawa formą: od prostych, budzących stereotypowe skojarzenia nazw, poprzez sposób podania większości dań, aż po autorskie smaki wykorzystujące wysokiej jakości produkty. Szefowie kuchni pokazali, że nie boją się wyzwań, a sztuka kulinarna nie tylko powinna szczycić się dobrym smakiem, ale również umieć zaskakiwać gości, pozwalając im na nowe doświadczenia.
Za nami połowa cyklu kolacji Chefs Collective. Kolejna degustacja odbędzie się
29 marca w restauracji Biały Królik, a ostatnia będzie miała miejsce poza Trójmiastem - w Pałacu Ciekocinko
26 kwietnia.
Koszt kolacji wynosił 215 zł, a z selekcją alkoholi 304 zł za osobę.