- 1 Nie tylko city break na wiosenny urlop (10 opinii)
- 2 Wystawa trójmiejskiej malarki w Wenecji (67 opinii)
- 3 Zobacz luksusowy jacht za 29 mln euro (58 opinii)
- 4 Spotkali się w szczytnym celu (8 opinii)
- 5 Restauracje idealne dla osób dojrzałych (112 opinii)
Jedna kolacja, szesnastu sommelierów. Po II Grand Prix Trójmiejskich Sommelierów
Takiej kolacji nie tylko w Trójmieście, ale w Polsce jeszcze nie było. Aż 16 sommelierów z całego kraju rywalizowało między sobą o tytuł najlepszego podczas II Grand Prix Trójmiejskich Sommelierów w hotelu Mercure Gdańsk Stare Miasto. Oceniało ich profesjonalne jury oraz goście. Zadbano także o bezpieczeństwo uczestników: wszyscy musieli wypełnić oświadczenie o stanie zdrowia i zdezynfekować ręce. Obsługa zaś miała maseczki oraz pilnowała bezpiecznego dystansu.
Degustacje w Trójmieście
Finalnie gości obsługiwało 16 sommelierów podzielonych na cztery drużyny, a każdej przewodził wytypowany wcześniej lider. To on wybrał cztery wina, które sparowano z czterodaniową kolacją. Trójmiasto reprezentowali: Marcin Łysakowski z restauracji ThaiThai (Sopot/Gdańsk), Michał Krypa z bistro Tygle (Gdańsk), Filip Kudła z restauracji Deska (Sopot) oraz Maciej Selwent z restauracji Mercato (Gdańsk).
- W czwartek sommelierzy mieli 1,5-godzinne zawody teoretyczne, na podstawie których jury wybrało czterech finalistów. Następnie ci czterej zawodnicy wybrali w drodze losowania czteroosobowe zespoły, wraz z którymi rywalizowali podczas kolacji. Każda sekcja otrzymała listę 16 win, z której każdy zespół miał wybrać cztery etykiety do kolacji. Mieli na to pół godziny - mówił Dawid Sojka, sommelier i organizator wydarzenia. - Takich zawodów jeszcze w Polsce nie było.
Tego dnia goście skosztowali czterech dań według pomysłu szefa kuchni hotelu Mercure Gdańsk Stare Miasto, Łukasza Miecznikowskiego. Przystawką była sałatka z kozim serem, granatem i gruszką. Kolejną podano minigalantynę z kurczaka z demi glace, z gorczycą oraz paloną marchwią, a następnie schab jagnięcy z puree z batata, chipsami warzywnymi i sosem z owoców leśnych. Całość zwieńczył deser: tarta migdałowa z cytrynowym kremem i sorbetem z owoców tropikalnych.
Każdemu daniu towarzyszyły cztery specjalnie wybrane na tę okazję wina. Zanim jednak goście przekonali się, jak udane lub nie jest to połączenie, liderzy grup opowiedzieli pokrótce o swoim wyborze i zachwalili jego zalety. Dalej już decyzja należała do jurorów oraz uczestników kolacji, którzy oprócz oceny doboru win zwracali uwagę na umiejętności serwisowe sommeliera, zaangażowanie, kulturę pracy oraz prezencję.
Po kolacji ogłoszono wyniki oraz rozdano szczególnie wyróżniającym się sommelierom dyplomy. Zwycięzcą II Grand Prix Trójmiejskich Sommelierów został Jakub Filipek, sommelier Albertina Restaurant&Wine w Krakowie.
Udział w w degustacji kosztował 360 zł za osobę, wszystkie miejsca zostały sprzedane. Przypomnijmy, że to nie koniec winiarskiego święta: ciąg dalszy otwartych degustacji już w piątek, również w hotelu Mercure Gdańsk Stare Miasto od godz. 16 do 21. Nadal można kupić bilety w cenie 22,50 zł. Więcej informacji tutaj. Obowiązkowe będzie wypełnienie na wejściu oświadczenia o stanie zdrowia oraz posiadanie maseczki.
Wydarzenia
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (29) ponad 20 zablokowanych
-
2020-08-29 15:57
Wino, phew (2)
Poza dyskusyjnymi walorami zdrowotnymi wino stało się ulubionym trunkiem nowobogackich, którzy jeszcze parenaście lat temu łoili browary pod blokiem z gatunku tych najtańszych. Wiadomo, dla relacji na insta warto się nawet zadłużyć aby trochę zakosztować życia, nawet jeśli dla takiego warszawkowego snoba trunek za kilkaset zł smakuje tak samo jak Carlo Rossi które to trafia na stół kiedy nie trzeba pajacować przed nieznajomymi z internetu :) Śmieszy to tym bardziej w kraju o znikomych tradycjach winnych ale za to bogatych piwnych. Odsetek lanserów którzy podniecają się pulpą z mango w ich nowofalowym piwesiu dalej jest jednak znikomy w porównaniu z kastą winopijców. Dlatego musi jeszcze wiele wody upłynąć zanim karta piw u januszy restauratorów będzie zawierać coś więcej niż książęce pszeniczne czy żywiec białe. Pozdrawiam cieplutko!
- 12 4
-
2020-08-30 13:43
Znaczy Seba z pod bloku co walił harnasia
To teraz pan Sebastian co kosztuje Chianti 1996 do kolacji ? Jak tak to słuszną ma politykę nasza władza.
- 2 2
-
2020-08-30 22:31
NIGDY nie piłam piwa (śmierdzi)
nie mam kont na społecznościowych, wino mi smakuje
- 1 1
-
2020-08-31 19:49
Kilka lat temu miałem okazję poznać nietuzinkową postać, Master Blendera w destylarni Whyte&McKay,
Richarda Patersona. Patersonowie zajmują się mieszaniem whisky od kilku pokoleń i chyba nie ma sławniejszego blendera, jak Richard Paterson. Gdy porównać amatorszczyznę polskich speców od win wszelakich, whisky, czy innych alkoholi, zestawiając ich z RP, to czuję nieodparte uczucie zażenowania. Naprawdę, aby być sommelierem, potrzeba czegoś więcej niż przyciasny garnitur i marketingowy bełkot rzeczowy. Nie, to nie jest hejt, to moja opinia w oparciu o poznanie prawdziwego znawcy.
- 1 0
-
2020-09-03 19:46
TAKIE kolacje w Polsce odbywają się od lat...
...chociażby na Gali Fermentu w Warszawie. Zanim coś napiszecie, polecam zapoznać się z tematem, "dziennikarze".
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.