Małe jest piękne, ale... drogie. Wiedzą o tym stali bywalcy targu staroci, który rokrocznie jest częścią Jarmarku św. Dominika. Stare zegarki, biżuteria, srebra, bibeloty, porcelanowe cacka mają swoją cenę, bo to przedmioty z duszą - twierdzą koneserzy.
Jarmark Dominikański trwa już od tygodnia. I jak każdego roku ma co najmniej dwa oblicza. Jedno z nich to ocierająca się o kicz tandeta, drugie to perełki z lamusa, na które polują koneserzy sztuki, kolekcjonerzy antyków, miłośnicy przedmiotów z ciekawą przeszłością. Cieszy, że przybywa artystycznych stoisk z rękodziełem, smuci mała liczba wartościowych przedmiotów "z duszą".
W związku z tym, że rokrocznie zaglądamy na starocie, i tym razem wybraliśmy się na mały rekonesans, by sprawdzić czy jest na czym zawiesić oko. W tym roku pominęliśmy meble i szafy, stoły, krzesła, komody, wiszące zegary, płótna i zastawy stołowe. Uwagę skupiliśmy na codziennych przedmiotach użytkowych.
To co stale króluje na jarmarku, to niewątpliwie porcelana. Na wielu stoiskach można wypatrzyć porcelanowe figurki w wersji mini i maksi, a także ciekawe filiżanki. W cenie są oczywiście wyroby niemieckiej fabryki Meissen. Za małe figurki zapłacimy od 500 do 1000 zł, za filiżankę zaś około 400-500 zł. Nie brakuje jak zawsze wyrobów marki Rosenthal.
Towarem, w którym można przebierać na starociach są zegarki, za które trzeba zapłacić od 700 zł do 4000 zł i więcej. Cena uzależniona jest od marki, dostępności danego modelu na rynku, datowania przedmiotu. Znajdziemy tu więc kieszonkową Doxę za 700 zł, Omegę na rękę za 2500 zł oraz IWC z 14-karatowego złota z roku 1900 za 4 tysiące.
Zawsze, lubię starocie i szukam perełek
19%
Chętnie, lubię popatrzeć na przedmioty sprzed lat
47%
Rzadko, bo nie stać mnie na zabawki za kilkaset złotych
15%
Omijam, nie jestem kolekcjonerem, nic mnie tam nie interesuje
19%
Nie brakuje oczywiście srebra. Srebrnych wyrobów jest całe mnóstwo: zaczynając od łyżeczek, sztućców, cukierniczek, aż na dzbanuszkach i małych paterach kończąc. Towarem reglamentowanym nie są ani męskie srebrne papierośnice (800-900 zł), ani damskie puzderka (400-500 zł).
Wśród ciekawych rzeczy, jakie upolowaliśmy, których na pewno nie można znaleźć na pęczki są: srebrna szkatułka na znaczki (450 zł), starogdańska torebka damska (500 zł) oraz ażurowy 3-częściowy komplet damski w angielskim stylu, na który składa się lusterko i dwie szczotki (300 zł).
Rozmowy z klientami i wystawcami, prowadzą do wspólnego wniosku: w jarmarku coś się popsuło. Narzekają i jedni, i drudzy.
-
Chodzę po targu staroci co rok, bo to moja pasja. Muszę jednak przyznać, że nie widzę tu nic ciekawego. Spodobał mi się pewien przedmiot ale nie jest on wart tej ceny. Obserwuję od kilku lat, że trafi jakaś perełka to handlowcy krzyczą za nią bajońską sumę. Mam wrażenie, że ceny są sztucznie podbijane. Prawdziwi koneserzy sztuki i znawcy antyków szukają okazów w antykwariatach, polują na wartościowe przedmioty na aukcjach, odwiedzają pchle targi za granicą - twierdzi pan Mateusz.
Z kolei wystawcy skarżą się na wyjątkowo mały ruch w tym roku i nikłe zainteresowanie towarem.
-
W tym roku na razie jest bryndza, dziennie sprzedaję tylko kilka sztuk. Na razie nie zarobiłem nawet na postój. Widać, że ludzie nie mają pieniędzy, a ci co mają, to myślą, że wyszarpią cenną rzecz za bezcen - mówi pan Konrad. -
Przyjechałem na jarmark piąty raz, ale będzie to chyba ostatni. Kompletnie mi się to nie opłaca, bo stoisko drogie, a utarg żaden - wyznaje jeden z handlujących, który z racji wąskiego grona wystawców chciałby pozostać anonimowy.