Dzikie koty, gady, ptactwo, lisy, lwy i niedźwiedzie. Projektanci stali się prawdziwymi miłośnikami fauny, co widać już nie tylko w prezentowanych kolekcjach. Zwierzęce nadruki i aplikacje to jednak za mało, żeby przyciągnąć uwagę odbiorców na dłużej. Branża mody sięga do prawdziwej dżungli, aby zachęcać do zakupów. Niekiedy wywołując przy okazji ogromne zamieszanie i kontrowersje. Ale być może właśnie o to chodzi?
Dzikie zwierzę to nie piękny przedmiotAfrykańskie safari z aparatem zamiast strzelby to częsty motyw wykorzystywany w sesjach zdjęciowych od lat 50. XX wieku. W amerykańskich edycjach magazynów poświęconych modzie typu Vogue czy Harper's Bazaar tego rodzaju projekty były szczególnie popularne w latach 60. W tym okresie rekordzistką była Veruschka, której podczas sesji zdjęciowych towarzyszyły węże, nosorożce i gepardy.
Czterdzieści lat później takiej konwencji używa zwłaszcza marka Bulgari. W jej kampaniach obok znanych aktorek, regularnie pojawiają się egzotyczne gatunki zwierząt. Podobne sesje wciąż pozostają niezwykle atrakcyjne dla szerokiego grona odbiorców, wystarczy wspomnieć chociażby o słynnej fotografii, na której modelka Naomi Campbell ściga się z gepardem.
- Oczywiście, obecność zwierząt w kampaniach reklamowych nie jest niczym nowym, by wspomnieć choćby o słynnych zdjęciach Richarda Avedona ukazujących Dovimę na tle słoni czy też zdjęcia Helmuta Newtona, Williama Kleina czy Franco Rubartellego z Veruschką w roli głównej. Jednak zarówno sposób ich ukazania czy realizacji zdjęć, jak i reklamowane produkty zmieniły się od tego czasu diametralnie, znakomicie oddając zmianę stosunku ludzi do zwierząt. Na starszych zdjęciach widzimy zwierzęta potraktowane przedmiotowo, by nie rzec okrutnie. Stanowią w najlepszym razie tło, a w najgorszym, reklamują zdarte z nich samych futra czy skórzane odzienia. Widać to choćby w zrealizowanej w 1968 roku dla Vogue sesji Franco Rubartellego z Veruschką zatytułowanej Safari Ensemble, gdzie ubrana w strój łowiecki modelka pokazana jest jako uzbrojona uczestniczka safari, pozująca z triumfalną miną, a następnie występująca w skórach pochodzących - jak możemy się domyślać - z upolowanych zwierząt - mówi Małgorzata Bardoń, zastępca dyrektora Trójmiejskiej Szkoły Fotografii. I dodaje:- Dziś zwierzęta pojawiające się w reklamach przestały być jedynie przedmiotami, certyfikatami autentyczności futra czy pustymi ozdobnikami. Stały się podmiotowe, symbolizują cechy charakteru, dążenia i pragnienia ludzi, do których reklama ma trafić. Jest to szczególnie ważne dzisiaj, gdy to właśnie wykreowany wizerunek, swoisty "obraz klienta" bądź "obraz użytkownika" decydują o sukcesie bądź niepowodzeniu kolekcji. Również pojawiające się w reklamach zwierzęta nie są przypadkowe. Marki outdoorowe na przykład umieszczają w swych reklamach wilki, niedźwiedzie, a więc zwierzęta szczególnie mocno kojarzące się z dzikością, wolnością, swoistym "zewem krwi".
Świat się zmienia, ale symboliczne myślenie o zwierzętach w marketingu pozostaje takie samo. Zwierzęta są głęboko zakorzenione w mitologii, tradycji, budzą atawistyczne skojarzenia.
Zdaniem ekspertów, w przemyśle reklamowym były wykorzystywane już od XIX wieku. Marki samochodowe chętnie korzystają z koni mających budzić skojarzenia z wolnością. W reklamie Volvo najbezpieczniejszemu samochodowi świata towarzyszył symbolizujący zagrożenie wilk. Znakiem rozpoznawczym jubilerskiej firmy Cartier od ponad stu lat jest drapieżna i elegancka pantera śnieżna.
Głośno zrobiło się o ostatniej kampanii domu mody Gucci noszącej nazwę "Dzikie dni i noce w Rzymie". Zdjęcia zostały zrealizowane w nostalgicznej konwencji nawiązującej do lat 70. ubiegłego wieku, a lwom, żyrafom i tygrysom towarzyszyły luksusowe ubrania i akcesoria z kolekcji wiosna-lato 2017.
W wiecznym mieście zaroiło się od dzikich zwierząt, a na jednej z fotografii nie zabrakło nawet lwa, brodzącego nonszalancko w słynnej fontannie di Trevi. - Kampania nawiązuje do lat 70. Widać to i w sposobie fotografowania, i w zastosowanej kolorystyce, i w samych ubiorach czy sposobie wystylizowania modeli. Na zdjęciach nie ma wyszukanego oświetlenia, mają one sprawiać wrażenie zwykłych fotek zrobionych aparatem kompaktowym. Jest surrealistyczna, w kontrze do klasycznego piękna, stanowi swoiste wezwanie 'carpe diem', chwytaj chwilę, żyj chwilą i nie przejmuj się całym światem. Podkreślają to towarzyszące modelom i modelkom dzikie zwierzęta, stanowiące synonim nieskrępowanej wolności, siły i dzikości. Warto zwrócić uwagę, że całość wpisuje się we współczesne trendy w fotografii i sztukach wizualnych, epatuje wystudiowaną przypadkowością, niedoskonałością, czasem wręcz brzydotą czy pozornym błędem - tłumaczy Małgorzata Bardoń.Zwierzęta są wykorzystywane w branży mody na dwa sposoby - symbolicznie i dosłownie. W reklamach, w których pięknym kobietom towarzyszą dzikie zwierzęta, nie zawsze chodzi przecież o zwrócenie uwagi na zagrożone gatunki, ale czasem o wyższą sprzedaż i realizację oryginalnego projektu. Zwierzęta występują w charakterze elementu scenografii i rekwizytu używanego podczas sesji zdjęciowej, a niekiedy groźne drapieżniki na potrzeby kampanii stają się domowymi pupilami.
- Marki na całym świecie prześcigają się w pomysłach na swoje kampanie. Każdemu zależy na szerokim dotarciu do klienta, a przede wszystkim zapamiętaniu. Wykorzystanie przy projekcie zwierząt może w tym pomóc. Dzikie koty kojarzą się z czymś wyjątkowym, unikatowym i nieosiągalnym, są zatem chętnie wykorzystywane w reklamach produktów luksusowych. I rzeczywiście lwy czy lamparty widzieliśmy np. w kampaniach Bulgari. Trzeba natomiast mieć na uwadze, że tego typu sesje nie zawsze spotykają się z pozytywnym odbiorem. Wiele mówi się o ochronie zwierząt, widzimy coraz więcej akcji społecznych zwracających uwagę na problemy niehumanitarnego traktowania zwierząt. Duże marki na pewno dbają o nie podczas sesji, chociażby ze względu na utrzymanie pozytywnego wizerunku, jednak mogą nie mieć wpływu na to, co dzieje się z nimi przed i po tym, jak trafią na plan. Dlatego wykorzystanie - nie tylko dzikich - zwierząt w kampaniach ma dwie strony. Oby żadna z nich nie była krzywdząca dla tych, którzy nie mają w tej sprawie głosu - zauważa Daria Maczukin, Account Manager w Personal PR.
Magia Photoshopa- Pokazywanie w reklamach gatunków zagrożonych to oczywiście temat kontrowersyjny. Warto jednak zwrócić tu uwagę na ogromną zmianę, która zaszła w modzie i reklamie mody od czasów, gdy po raz pierwszy na zdjęciach pojawiły się takie zwierzęta. Nie ma już zdjęć, na których żywy ocelot jest użyty w reklamie futra zdartego z... ocelota. We współczesnych reklamach zwierząt częstokroć nie ma nawet na planie zdjęciowym, są fotografowane osobno, w warunkach możliwie dla nich komfortowych, a następnie "wklejane" do reklamy. Są to też zwierzęta oswojone, przyzwyczajone do obecności człowieka, w czasie sesji nie dzieje im się krzywda. Czy jest to postępowanie etyczne? Można dyskutować - podkreśla Małgorzata Bardoń.