• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Creme Cycles - luksusowe rowery byłego lidera Blendersów

Olga Miłogrodzka
18 kwietnia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Szymon Kobyliński - właściciel Creme Cycles Szymon Kobyliński - właściciel Creme Cycles

Wielu kojarzy go z grupą Blenders, której przewodził na scenie do 2001 roku. Po rozpadzie zespołu skupił się na drugim, obok muzyki, zamiłowaniu - kolarstwie. Zaczął od produkcji rowerów sportowych (NS Bikes), po kilku latach zaś zainwestował w modele miejskie - eleganckie, surowe, utrzymane w stylistyce retro. Creme Cycles od kilku lat dumnie jeżdżą po ulicach światowych metropolii, tymczasem w Polsce znane są zaledwie nielicznym. O budowanej od podstaw globalnej marce luksusowych rowerów miejskich opowiada nam pasjonat z krwi i kości - Szymon Kobyliński.



Creme Cycles od początku pomyślana była jako marka globalna. To był odważny ruch, myśleliśmy szeroko.

Olga Miłogrodzka: Zanim zapytam cię o rowery, chciałabym na chwilkę zostać przy muzyce. Z grupy Blenders odszedłeś w 2001 roku. Nie brakuje ci muzyki?

Szymon Kobyliński: W ogóle. Gitary elektrycznej nie miałem w ręku z 10 lat. Gdy mój synek miał dwa lata sięgnąłem po gitarę akustyczną, aby grać mu na dobranoc. Pojawiła się we mnie wówczas taka myśl, "wow, to jednak jest fajne", ale w momencie, gdy młodemu granie zaczęło przeszkadzać, bezboleśnie odstawiłem instrument.

Gdy grupa reaktywowała się kilka lat temu, nie miałeś chwili zawahania, aby jednak na scenę powrócić?

Nie, nie. To jest chaotyczny świat - nie mogłem się w nim odnaleźć. Cały romantyzm zawodu muzyka sprowadza się do kilku chwil na scenie. Rzeczywiście fajnie na niej stać, za tym nawet trochę tęsknie, ale cała reszta: siedzenie na próbach, w jakiejś śmierdzącej kanciapie, boląca głowa, 8 godzin łupania tego samego numeru - do tego wszystkiego bym nie powrócił. Teraz dopiero, prowadząc firmę rowerową, spełniam się w pracy kreatywnej. Wymyślam produkt, który się urzeczywistnia. W świecie muzycznym nic nie było pewne, np. to, czy dana piosenka chwyci, czy się przebije czy nie. Teraz dopiero czuję moc twórczą - wiem, jakie kroki wykonać, aby na ulicach miasta pojawił się kolejny, świetny rower, który będzie cieszył ludzi. Muzyka tymczasem była niewiadomą. Nasz hit - "Ciągnik" - wytwórnia chciała przecież w ogóle usunąć z płyty. Zresztą i tak nie miałbym czasu na to wszystko - każdą wolną chwilę poświęcam na trenowanie - przejeżdżam około 10 tys. km rocznie na rowerze szosowym, startuję w zawodach i nieskromnie powiem, że udaje mi się osiągać całkiem niezłe wyniki w swojej "dziadkowej" kategorii wiekowej.

Creme to przede wszystkim elegancja. Nie są to rowery-maskotki przeładowane funkcjami i obwieszone technologiczną bronią.

Nie jest to utarty schemat prowadzenia kariery - ze sceny muzycznej do świata biznesu. Artystom trudno się przekwalifikować, tym bardziej odnaleźć w roli przedsiębiorcy. Tobie się udało.

W moim przypadku akurat to muzyka była rzeczą, którą w większym stopniu robiłem na siłę. Chyba rzeczywiście bliżej mi do inżyniera niż artysty. Moja mama jest malarką, a ojciec profesorem uczelni technicznej. Zawsze interesowałem się sztuką, jednak typem rozproszonego, bujającego z obłokach artysty nigdy nie byłem. Wielu kolegów z branży, z którymi miałem okazję współpracować, rzeczywiście było takich orbitujących. To oczywiście nie jest niczym złym - takie osoby zwykle generują najlepsze pomysły i wizje artystyczne, ja natomiast zawsze mocno stałem na nogach.

Za to w branży biznesowej postrzegany jestem jako świr. I rzeczywiście - biznesowo myślę raczej swobodnie, rzutko, kreatywnie. Lekcję żywego marketingu odrobiłem w show-biznesie. Tam poznałem mechanizmy sprzedaży. Poza wszystkim nie byłbym chyba w stanie prowadzić biznesu tradycyjnie, poprawnie - rozwijać sieci dystrybucji według utartego schematu - od małego sklepiku, przez hurtownię, po sieć punktów sprzedaży.

Muszę też przyznać, że nie jest to łatwy biznes ani do rozkręcenia, ani do prowadzenia, i gdyby nie absolutne, bezwarunkowe poświecenie firmie - nic by z tego nie wyszło. Kiedy inni mówią, że "mam szczęście, bo mi biznes wypalił" to naprawdę nie wiem, co powiedzieć. Na to "szczęście" pracowałem 12 godzin dziennie przez 10 lat i nadal to robię, dzień w dzień.

  • Szymon Kobyliński - założyciel Creme Cycles - na miejskim rowerze elektrycznym (cena: 7999 zł)
  • Detal roweru elektrycznego. Bateria w rowerze schowana jest w eleganckiej, drewnianej skrzynce. Twórcom zależało, aby uniknąć wyglądu "plastic fantastic", który typowy jest dla e-bików.
  • Detal roweru elektrycznego. Nawet mocowanie błotnika wykonane jest tu ze stali nierdzewnej, łączone zaś z błotnikiem za pośrednictwem skórzanych podkładek, które tłumią hałas i drgania.
  • Detal roweru elektrycznego. Wiele części rowerowych wykonywanych jest przez Creme samodzielnie, a te, które nie są, pochodzą od renomowanych wystawców. Uchwyty kierownicy np. zamawiane są w brytyjskiej firmie Brooks.
  • Detal roweru elektrycznego. Rower elektryczny Creme to jeden z nielicznych na świecie, który posiada ramę łączoną w tradycyjny sposób. Na zdjęciu widać eleganckie mufy, do których przylutowane są rury.

Na jakie to innowacyjne ruchy zdecydowałeś się zakładając Creme Cycles?
Ostatnio wyprodukowaliśmy unikatowy model - caferacer dla Soto Berlin - cały ze stali nierdzewnej, bez kropli lakieru, z drewnianą kierownicą - dzieło sztuki.

Paradoksalnie innowacja, która wprowadziliśmy - to pozbawienie rowerów zbędnych "innowacji". Inspirowaliśmy się filozofią wyznawaną w produktach takich jak ekskluzywne zegarki lub wysokiej jakości narzędzia, które od lat wyglądają tak samo, ale działają - i to naprawdę dobrze. W pewnym sensie są wieczne. Na drugim końcu spectrum tej filozofii jest czajnik, który ma w sobie budzik, radio, odtwarzacz CD i wejście USB, ale po miesiącu psuje się. Według nas tak właśnie wygląda dziś większość produktów. Druga innowacja to podejście biznesowe. Creme Cycles od początku pomyślana była jako marka globalna. To był odważny ruch, myśleliśmy szeroko. Sam fakt, że firma założona została w Polsce, w Gdańsku, nie ma na nią właściwie żadnego wpływu. Sprzedajemy rowery wszędzie, na całym świecie - w Korei, Stanach, Japonii, w Azji, całej Europie. Taki był zamysł od samego początku. Bazując na wcześniejszych doświadczeniach wiedzieliśmy, że da się tak zrobić.

Taka myśl "zróbmy w Polsce produkt, którym zachwycimy cały świat" nie kiełkuje w naszych umysłach zbyt często. Jak myślisz, co nas przed odważnym myśleniem hamuje?

Nie wiem co tak naprawdę. Wydaje mi się, że ludzie się boją - nie jeżdżą po świecie, siedzą całe życie w jednym w miejscu, w piwnicy. Trzeba ruszyć się z nory, rozejrzeć po świecie i zobaczyć jak on naprawdę wygląda. Zawsze sporo podróżowałem. Każde pieniądze wydawałem na wyjazdy. Poza tym jako dziecko mieszkałem w Londynie, do Polski przyjechałem dopiero w wielu 15 lat. Angielski to mój pierwszy, albo równorzędny język, nie stanowi bariery - to na pewno pomogło mi w kontaktach z zagranicznymi dostawcami i odbiorcami.

Jedno spostrzeżenie, którym mogę się podzielić - wielu z moich kolegów prowadzących firmy zdaje się ma kompleksy dotyczące naszego kraju. A ja wręcz przeciwnie, wiem, że wcale nie jesteśmy postrzegani jako gorsi. Przekonałem się o tym kiedy kilka lat temu, idąc po ulicy w San Francisco zobaczyłem nasz rower na centralnym miejscu witryny z wielkim napisem "made with pride in Gdańsk". Fajne uczucie.

Patrzę na Danię, Holandię, gdzie rower stał się stałym elementem krajobrazu miejskiego i myślę sobie, że kultura rowerowa w Polsce raczej się nie zakrzewiła. Jak myślisz, dlaczego?

Nie jest u nas chyba tak źle. Dania i Holandia to wyjątkowe na mapie Europy miejsca, w Wielkiej Brytanii szału rowerowego już nie widać. W Polsce barierą są raczej finanse, mentalność się zmienia, czuję to wyraźnie. Niedawno w Amber Expo byliśmy na targach rowerowych - zobaczyłem tam milion fajnych ludzi i fajnych rowerów. Za rok, dwa sytuacja będzie inaczej u nas wyglądać, przybywa infrastruktury rowerowej - wierzę, że będzie coraz lepiej.

  • Creme Cycles - Ristretto, cena: 5999 zł
  • Creme Cycles - Molly, cena: 2199 zł
  • Creme Cycles - Lungo, cena: 4699 zł
  • Creme Cycles - Carefacer, cena: 2699 - 3799 zł
  • Creme Cycles - Caferacer Doppio, cena: 2699 - 3799 zł
  • Creme Cycles - Echo, cena: 3299 - 6999 zł
  • Creme Cycyles - Holymoly, cena: 2299 - 2999 zł
  • Creme Cycles - Mini Molly, cena: 1699 zł
  • Creme Cycles - Echo Tange, cena 6999 zł
  • Creme Cycles - Holymoly Doppio, cena: 2999 zł
  • Creme Cycles - Glider Titanium, cena: 2599 zł
  • Caferacer Doppio (seria dla kobiet), cena: 3799 zł
  • Holymoly Solo (seria dla kobiet), cena: 2299 zł
  • Vinyl LTD Taxi, cena: 3699 zł
  • Caferacer (seria dla mężczyzn, wersja limitowana) Wood &Whisky, cena: 4299 zł
  • Caferacer Antibes (wersja dla kobiet, seria limitowana), cena 4199 zł

Staramy się o ponadczasowość projektów. Wypieramy nowości, chcemy tego, co dobre i sprawdzone.
Co więc takiego wyjątkowego oferują światu wasze rowery?

Creme to przede wszystkim elegancja. To nie są rowery-maskotki przeładowane funkcjami i obwieszone technologiczną bronią. "Dodam biegi, kontrolki - będzie lepiej" - to błędna myśl. Tak samo jest zresztą w muzyce. W zespole też walczyliśmy z pokusą, aby kompozycje nieustannie wzbogacać. Kombinowanie jednak zabija świetne piosenki, najlepsze są te najprostsze - sama gitara i wokal na przykład. Podobnie z rowerami. Mają być proste, design wyrafinowany. Naszą inspiracją są modele francuskich i brytyjskich rowerów retro, z lat 50. i 60. Liczbę funkcji ograniczamy do minimum - nie ma zbędnych manetek, wyświetlaczy. W takie gadżety nie wierzymy. Ufamy, że ludzie chcą jeździć na rowerze, aby odciąć się od świata przeładowanego ekranikami i przełącznikami. Nawet nasz rower elektryczny jest prosto zrobiony - ma jeden włącznik i nic poza tym.

Staramy się także o ponadczasowość projektów. Branża rowerowa generalnie żyje nowościami, one determinują dynamikę rynku. My wypieramy nowości, chcemy tego, co dobre i sprawdzone. Creme ma być ponadczasowy, cieszyć się stałą wartością. Model z 2015 roku jest praktycznie taki sam jak z bieżącego. Udoskonalamy, ewolucyjnie nie rewolucyjne, detale - najsłabsze ogniwa, jak np. śrubki - te, które najszybciej rdzewieją.

Dbacie o szczegóły...

To prawda. Gdy patrzymy z daleka na Creme postawiony obok innego, zwykłego roweru - różnice nie są wyraźnie widoczne, jednak z bliskiej odległości nie da się ich przeoczyć - dobór materiałów, stopień wypolerowania kierownicy, błyszczący w słońcu, świetnej jakości lakier. Fundamentalne są dla nas ramy na mufach, czyli lutowane. Jest to może archaiczna metoda łączenia elementów, ale jakże elegancka. Każda cześć roweru robiona jest customowo. Dzwonki, chwyty kierownicy, korby - to wszystko jest nasze. Większość rowerów na rynku składanych jest jak klocki Lego, z części produkowanych w Azji. My te klocki tworzymy, nadzorujemy produkcję - staramy się działać tak, by rowery były w jak największym stopniu "naszym" wytworem. Z biznesowego punktu widzenia nie są to ruchy najkorzystniejsze finansowo, nami jednak kieruje pasja.

SOTO caferacer SOTO caferacer
Dbacie też o smaczki. Udaje się wam tworzyć prawdziwe unikaty, prawda?

Ostatnio wyprodukowaliśmy ciekawy model, pojedynczą sztukę - model Caferacer na targi w Niemczech, dla kultowego sklepu Soto w Berlinie - cały ze stali nierdzewnej, bez kropli lakieru, zbudowany na bazie ramy lutowanej w Polsce, której wytworzenie trwało ponad 180 godzin, posiadający drewnianą kierownicę wykonaną także u nas w kraju, z laserowo wycinanymi elementami - dzieło sztuki. Jego przygotowanie było dla nas wielkim zaszczytem i wyzwaniem.

Zdradź nam jeszcze proszę, jak powstała nazwa marki?

Creme - to był moment, chwila natchnienia i strzał w dziesiątkę. Nie mam konkretnej interpretacji, hasło kojarzy się z najwyższą jakością, crème de la crème. Mam nadzieję, że nazwa trzeciej marki rowerowej przyjdzie do nas równie gładko. Kolejną bowiem premierę planujemy już w przyszłym roku.

Miejsca

Zobacz także

Opinie (103) 3 zablokowane

  • Jestem specem od marketingu i ułożyłem tekst do reklamy, podoba Wam się? (1)

    Rower.
    Kupiłem czarny rower
    Kupiłem czarny rower
    Kupiłem czarny rower
    Kupiłem czarny rower
    Kupiłem czarny rower
    Kupiłem czarny...
    Alufelgi, ciemne szyby...

    Zawsze chciałem mieć takie coś,
    Właśnie po to, by wozić ją
    Zawsze chciałem mieć takie coś,
    Właśnie po to, by wozić ją

    Czterysta.
    Pojemność dwa czterysta
    Pojemność dwa czterysta
    Pojemność dwa czterysta
    Pojemność dwa czterysta
    Pojemność dwa czterysta
    Pojemność dwa czterysta
    Pojemność dwa czterysta
    Pojemność dwa....
    Siedem jeden ma do setki...

    Zawsze chciałem mieć takie coś,
    Właśnie po to, by wozić ją
    Zawsze chciałem mieć takie coś,
    Właśnie po to, by wozić ją

    Nie jest to zwykły Romet, mamy skórę i komputer,
    Klimatyzę, serwo, wiatrak, szyber, kółko z futer
    Piskacz piszczy, aż oponki się topią
    A ty miła sprawdź czy ma niezłego kopa

    Zabiorę cię do siebie
    Zabiorę cię do siebie
    Zabiorę cię do siebie
    Zabiorę cię do siebie
    I w oborze obok niego...

    Zawsze chciałem mieć takie coś,
    Właśnie po to, by wozić ją
    Zawsze chciałem mieć takie coś,
    Właśnie po to, by wozić ją

    • 18 28

    • 8 godzin to stukał twardziel

      Od tego choroba psychiczna pewna.
      Pomyślcie 8 godzin czarny ciągnik.

      • 4 6

  • Gadżety, czy rowery? (6)

    Właściciel firmy odżegnuje się od nowoczesnych rozwiązań technicznych oraz od stale rozwijanych technologii stosowanych do produkcji rowerów i stawia na tradycyjną elegancję, co, jak się zdaje, zapewnia jego firmie rynkowe powodzenie.
    Osobiście cieszą moje oko ładne i starannie wykonane przedmioty, ale już nie przekonuje mnie, kiedy wygląd przedmiotu użytkowego rozjeżdża się z funkcjonalnością, i do jeżdżenia zdecydowanie stawiam na współczesne osiągnięcia technologiczne i, przede wszystkim, na rozwiązania ergonomiczne.
    Zaprezentowane w artykule rowery należałoby bardziej zaliczyć do gatunku szpanerskich, niż praktycznych, chociaż może z tą praktycznością nie jest tak źle, biorąc pod uwagę to, że właściciel firmy, jak przyznaje, z powodzeniem praktykuje jazdę na rowerze i musi zdawać sobie sprawę z rowerowych zależności. W każdym bądź razie, życzę mu dalszych sukcesów w biznesie i tego, żeby nie zapomniał o tym, żeby rower przede wszystkim dobrze służył do jeżdżenia, a dopiero potem do wyglądania.

    • 34 5

    • Ok, tylko co według Ciebie w tych rowerach jest niefunkcjonalne? (4)

      Przejrzałem ofertę i widzę tylko do bólu praktyczne, klasyczne rowery, pozbawione jedynie modnych a niekoniecznie potrzebnych gadżetów (jak np ciężkie amortyzowane widelce, montowane obecnie niemal do wszystkich markowych rowerów, nawet tych miejskich).

      Dla mnie to totalne zaprzeczenie szpanerstwa. No chyba, że rower za szpanerski można uznać tylko dla tego, że jest przemyślany i starannie wykonany a przez to droższy od market-owego.

      • 13 3

      • (3)

        Nowoczesne amortyzowane widelce nie są ciężkie (w przeciwieństwie do np. ram ze stali) i nawet w mieście są przydatne, zwłaszcza przy dłuższych przejazdach po nierównym podłożu. Dobre firmy opracowują ramy rowerów optymalizując ich kształt, jak i zastosowane profile oraz materiał pod względem wytrzymałości, sztywności, sprężystości i tłumienia drgań, ergonomii, co w małej firmie nie jest możliwe. Ponadto szeroko korzystają z dostępnego na rynku osprzętu adekwatnego do przeznaczenia konkretnego roweru, co, jak widać, pewnym stopniu robi też producent rowerów Creme. Ale, zapewne ramy, (prawdopodobnie stalowe) są tworzone bardziej na wyczucie i, jak widać, przede wszystkim są inspirowane estetyką.
        Mimo wszystko, biorąc pod uwagę praktyczne doświadczenie rowerowe właściciela firmy, nie przesądziłem w moim komentarzu o niefunkcjonalności, czy braku ergonomii jego rowerów. Zwróciłem tylko uwagę na ten aspekt, jako, według mnie, konieczny przy projektowaniu i produkcji. A jest on ważny też dlatego, że rowery, choćby nie wiem jak piękne, czy brzydkie, są przede wszystkim środkami służącymi do przemieszczania się, często w ruchu drogowym, gdzie konieczne jest zachowanie standardów bezpieczeństwa, też związanymi z konstrukcją i zachowaniem się roweru na drodze.

        • 8 3

        • (2)

          Przesadzasz, dobrze zaprojektowana rama ze stali wcale nie jest znacznie cięższa od typowej masówki z aluminium, widać to choćby po masie tych rowerów. Niedawno kupiłem podobny rower z ramą aluminiową, który jest cięższy!

          Z kolei amortyzatory, nawet te nowoczesne, są znacznie cięższe od widelców sztywnych. Różnica jest niemal dwukrotna i wynosi w okolicach kilograma, przynajmniej jeśli porównujemy elementy w rozsądnym przedziale cenowym.

          Przydatność amortyzatora w rowerze miejskim jest bardzo dyskusyjna, z założenia nie porusza się on na bardzo długich dystansach, zwłaszcza o nierównym podłożu. W dodatku odpowiednio (czyli jak w klasycznych rowerach) wyprofilowany sztywny stalowy widelec całkiem dobrze tłumi drgania.

          Owszem mała firma ma ograniczone możliwości w kwestii optymalizacji choćby kształtu ramy ale nie oszukuj się, w rowerach z masowej produkcji, w tej półce cenowej, nikt się też tym aż tak nie przejmuje.

          Wcale bym się nie zdziwił gdyby technologia i kształt tych stalowych ram (zaczerpnięte z dobrych klasycznych wzorców doskonalonych przecież latami) dawały większy komfort i ergonomie niż, produkowane masowo w Azji, współczesne ramy aluminiowe.

          Ten materiał jest obecnie tak powszechnie stosowany głównie dlatego, że świetnie sprawdził się w masowej produkcji. Ma wiele zalet ale również wady i ograniczenia, zwłaszcza jeśli chodzi o tak istotne przecież parametry jak sztywność, sprężystość i tłumienie. Przez to dożo trudniej zaprojektować dobrą ramę aluminiową, zwłaszcza kiedy, często na siłę, wprowadza się w niej rożne udziwnienia tylko po to by wyróżnić swój produkt z tysięcy niemal identycznych.

          Nie jestem w stanie powiedzieć jak te rowery zachowują się w praktyce ale patrząc na te klasyczne kształty i całkiem rozsądne rozwiązania i komponenty, jestem przekonany, że z ergonomią czy funkcjonalnością nie powinno być problemów.

          Już po samym wyglądzie widać, że postawiono na proste, sprawdzone i praktyczne a zarazem estetyczne rozwiązania. Większość podobnych, małych producentów, stawia głownie na wygląd i fantazyjne wzornictwo (jak rowery typu cruiser) nawet kosztem funkcjonalności, tu jednak tego nie widać.

          • 7 3

          • (1)

            Jak mógłbyś zauważyć, celem moich wypowiedzi nie jest bezwarunkowe kwestionowanie wyrobów tej firmy, tym bardziej, że widać starania, aby jej produkty były dobrej jakości.
            Oczywiście, że można znaleźć np. rowery np. ze stali Reynoldsa, wytrzymałe i stosunkowo lekkie, i trafić na cięższe ramy aluminiowe nie budowane z profili cieniowanych, hydroformowanych. Stalowe konstrukcje są też zwykle bardziej sprężyste od aluminiowych i stąd np. lepiej nadają się na sztywne widelce, chociaż zdecydowanie najlepszym materiałem na taki widelec są włókna węglowe. Amortyzowane widelce też nie muszą być cięższe sprężynowe (chociaż te są dosyć trwałe), a mogą być ze "sprężyną" powietrzną, a do tego z zastosowaniem lekkich włókien węglowych. Ale nie chcę się tu prowadzić jakiegoś nieskończonego sporu. Niech każdy wybiera, co mu bardziej pasuje do jego preferencji, choćby nawet były dalekie od definicji roweru idealnego.
            Trzeba by porównywać rowery z podobnych półek cenowych, żeby to było miarodajne. Rowery Creme są stosunkowo droższe w porównaniu z ich odpowiednikami znanych firm rowerowych i niekoniecznie funkcjonalnie lepsze, ale za to dają poczucie posiadania czegoś bardziej oryginalnego, czy nawet estetycznie wysublimowanego, co dla niektórych może być bardziej preferowane.

            • 7 1

            • Teraz pełna zgoda :)

              Wtrącę jednak jeszcze swoje trzy grosze.

              Rowery Creme są stosunkowo drogie ale z drugiej strony, rowery miejskie o podobnej funkcjonalności (podobny osprzęt i akcesoria, przekładnie o tej samej liczbie przełożeń itd) od znanych i renomowanych producentów nie są wcale dużo tańsze!

              O ile różnica w cenie przy porównaniu do polskich odpowiedników jest nawet spora, to jednak rowery renomowanych, zagranicznych marek bywają nawet droższe a przy tym nie oferują praktycznie nic więcej. Co gorsza są cięższe, nawet mimo nowoczesnych aluminiowych ram...

              Strasznie fajnie, że ktoś się wyłamał i zrobił rower inny niż wszystkie, prosty a zarazem w pełni funkcjonalny.
              Dla mnie te rowery są bliskie ideału roweru miejskiego i to nie ze względu na stylistykę czy technologię (raczej pomimo ich) a przez funkcjonalność i parametry, które w niektórych aspektach przewyższają to co oferuje rynek masowy w tej klasie.

              • 5 1

    • inspektor gadżet

      bez gadżeta

      • 3 2

  • (1)

    za tanie

    • 16 1

    • Wyślij zapytanie do producenta, może zgodzi się sprzedać drożej...

      • 1 1

  • kopia duńskiej Vivy, nic więcej (3)

    • 23 6

    • jeszcze koszyk wiklinowy (2)

      na wege warzywa

      • 5 7

      • A jakie inne mogą być warzywa? Nie wege? (1)

        • 1 1

        • mięsna marchewa

          • 2 0

  • Kapitalna stylistyka związana z marką (3)

    Można się tylko cieszyć, że powstaje i rozwija się fajny rodzimy pomysł a nie kolejny blockhause księgowości korporacyjnej właśnie przeniesionej z New Delhi - bo Indie stają się za drogie.

    Bardzo fajna strona internetowa i foty. Podziwiam za wytrwałość, bo przebić się w zalewie Ciantów, Scottów, Treców, Unibaików czy Krossów nie jest łatwo - ale przy takich pomysłach na marketing to kwestia czasu.

    • 23 7

    • Rozumiesz co to jest stylistyka? (2)

      Łączenia ramy jak w radzieckich rowerach obecnie niebezpieczne rozwiązanie. Reszta mechanicznie średniowiecze. Podkładki ze skóry stosowali chłopi aby plebanowi wiejskiemu rower nie skrzypiał i nie dzwonił.
      Nawet chińczyk z hipermarketu jest bardziej bezpieczny ergonomiczny i precyzyjniej wykonany.

      • 3 17

      • właśnie ta stylistyka jest fajna

        to o czym piszesz szanowny internauto śmiało możesz kupić od bezimiennego producenta w markecie.

        • 7 2

      • Mylisz się

        Stylistyka, a technologia wykoania, to zupełnie inne sprawy. Jedno nie przeczy drugiemu.

        • 3 0

  • cena nieadekwatna do jakości

    j/w

    wyglądają super, ale na tym koniec. przoduje hi ten i osprzęt z nieadekwatnie niskiej półki.

    fajnie jednak, że polska marka sprzedaje się za granicą

    • 14 14

  • (2)

    Za 600-700 zł można sobie samemu odnowić starego mieszczucha tak jak ja zrobiłem a nie kupować rower, którego cena nijak się ma do komponentów użytych.

    • 18 7

    • bobo chce przytulić

      srebrników woreczek, co nie dasz zarobić?

      • 7 2

    • pewnie można coś wygrzebać z piwnicy

      ale jak ktoś już dawno wyrzucił złom z piwnicy i chce mieć rower z fajną duszą to jest to ciekawa propozycja.
      nie jest to rower dla mas - takie można nabyć w markecie lub dekatlonie.

      • 12 1

  • Dziwne że ciągników nie produkuje. (2)

    Czarnych. Blenders to zespół jednego utworu do tego na poziomie Jarocina. Który utwór tak grali 8 godzin? Trudno to znaleźć na płycie.
    A rowery są tak kreatywne jak producenci części do nich. Niestety to tylko składaki z wynaturzoną ramą. Bardziej designerskie są rowery dostępne w amerykańskim walmarcie tylko tam są traktowane jako wzornictwo redneck. Biznes podobny do składania komputerów w latach 90 ubiegłego wieku. Da się wyżyć ale nie róbmy filozofii i mistrzostwa ze skręcania podzespołów. Orginalny Wigry 3 bez jakichkolwiek modyfikacji teraz też by sie super sprzedawał na zachodzie jak nie wierzycie to google!

    • 16 20

    • co ja czytam... (1)

      Janusz znawca.

      • 11 6

      • Karina słoiku z zakrętkowa

        • 4 7

  • jak rower to z Rometu (1)

    nie od wokalisty

    • 15 9

    • Ostatnio kupiłem nowego Rometa i jakość wykonania nie powala.

      Romet, jak większość współczesnych marek z całego świata, składa jedynie klocki produkowane masowo w Azji.

      Biorąc pod uwagę, że to względnie tani masowy produkt to niema w tym nic złego. Gorzej, że sam projekt, dopasowanie elementów i ich montaż, pozostawiają nieco do życzenia.

      Na szczęście, znam się trochę na rowerach i udało mi się naprostować wszystkie niedociągnięcia. Do tego zapłaciłem znacznie mniej niż cena katalogowa więc ogólnie jestem zadowolony.

      • 8 1

  • Artykuły

    Sponsorowane nowy świat reklamy ;-)

    • 17 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Chrzest jachtu Conrad 144S

uroczystość oficjalna

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane

Inwestycje Deluxe

Gaja Park

Gaja Park

DORACO Investment

Gdańsk Żabianka, ul. Pomorska 68 Mapa

30 do 175 m2
Powierzchnia
w budowie
Realizacja
Monolit

Monolit

7 ogłoszeń

Herzinvest

Straszyn, ul. Marsa Mapa

223 do 268 m2
Powierzchnia
zakończona
Realizacja