• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kulinarne Innowacje z Łukaszem Kawallerem w L'Entre Villes

Alicja Olkowska
21 maja 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Łukasz Kawaller część dań przygotował wraz szefem kuchni L'Entre Villes Sławomirem Hahnem na oczach gości. Łukasz Kawaller część dań przygotował wraz szefem kuchni L'Entre Villes Sławomirem Hahnem na oczach gości.

Kolacją, której przewodził zwycięzca pierwszej edycji "Hell's Kitchen", Łukasz Kawaller, restauracja 737 L'Entre Villes zapoczątkowała cykl spotkań stworzonych z myślą o miłośnikach kuchni na najwyższym poziomie. W sobotnim wydarzeniu około 50 osób skosztowało sześć specjalnie przygotowanych na tę okazję dań.



O Łukaszu Kawallerze głośno zrobiło się w 2014 roku, kiedy to wygrał program "Hell's Kitchen". Główną nagrodą, oprócz 100 tys. zł, była praca u boku samego Wojciecha Modesta Amaro w Atelier Amaro w Warszawie, pierwszej w historii polskiej restauracji uhonorowanej prestiżową gwiazdką Michelin.

- Kolacja, którą przygotowałem wspólnie z szefem kuchni L'Entre Villes, Sławomirem Hahn, jest inspirowana piękną, ciepłą wiosną. W menu pojawiają się takie produkty zwiastujące wiosnę, trudno dostępne i wciąż mało popularne, np. dzikie szparagi i smardze. Zaczniemy od masła z pyłkiem kwiatowym i chleba, który upiekliśmy sami na zakwasie żytnim, z palonym sianem, figami i orzeszkami ziemnymi. Jeśli mają państwo jakiekolwiek pytania, zapraszam do naszego specjalnego stanowiska, gdzie przygotowujemy potrawy - powitał gości Łukasz Kawaller.
Rzeczywiście, niedaleko stołów zorganizowano przestronne miejsce, gdzie kucharze własnoręcznie skomponowali trzy pierwsze dania na zimno. Goście wykorzystali okazję do rozmowy: podchodzili, zadawali pytania o menu i komentowali poszczególnie składniki, a szefowie kuchni chętnie dzielili się z nimi swoją wiedzą. Dodatkowo wyświetlano na wielkiej ścianie film nagrany podczas przygotowań do kolacji. Dzięki niemu uczestnicy mogli zobaczyć, jak powstawały poszczególnie dania, krok po kroku. Oprócz tego wieczór umilała muzyka wykonywana na żywo.

O chlebie, który podano na samym początku, można by rozpisywać się długo, choć równie dobrze da się go podsumować jednym słowem: doskonały. Chrupiąca skórka, wilgotny, sprężysty miąższ. Swoją ciemną barwę zawdzięczał palonemu sianu, które dodano do mąki. Świetnie uzupełniało go lekko słone masło. Prosta przystawka, a sprawiła gościom wiele radości.

Amuse-bouche, czyli przystawka na jeden kęs, z kwaskowatym rabarbarem, ciekawym, przyjemnie kwaśnym i słodkim zarazem orientalnym tamaryndowcem, odświeżyło kubki smakowe i przygotowało uczestników kolacji na kolejne kulinarne doznania.

Tatar z jagnięciny okazał się oryginalną wariacją na temat dobrze znanego przysmaku. Nie zabrakło w nim polskich akcentów, takich jak ogórki korniszony i cebula, jednak zostały zdominowane przez nieoczywiste dodatki: orzeźwiające młode pędy świerku, czipsy z karmelizowanej cebuli, karmelizowane orzeszki pinii i słonecznik, majonez kminkowy oraz gęsie żółtko, które przez cztery godziny gotowano w 63 stopniach Celsjusza, dzięki czemu zyskało bardzo kremową i plastyczną konsystencję. Było to danie niezwykle delikatne, o lekko chrupiącej konsystencji i słodkim posmaku.

  • W trakcie przygotowywania dań.
  • Sławomir Hahn i Łukasz Kawaller
  • W kolacji wzięło udział około 50 osób.
  • Tatar z jagnięciny z gęsim żółtkiem, majonez kminkowy i świerk
  • Barbara Markiewicz i Wolfgang Dockerill, właściciele L'Entre Villes.
  • Łukasz Kawaller
  • Halibut z sosem Cafe de Paris, dzikimi szparagami i ogórkami małosolnymi .
  • Sławomir Hahn, szef kuchni L'Entre Villes.
  • Szafranowe ptasie mleczko z pomarańczą i płatkami złota.

Zębacz to droga i trudna do zdobycia ryba, na której widok wielu raczej myśli o ucieczce niż uczcie. Ten zaproponowany przez Łukasza Kawallera, wędzony na gorąco z limonkowym crème fraîche, doprawiony sokiem z zielonego groszku, podany z młodym groszkiem, szparagami, odrobiną werbeny i sałatką ze świeżych wiosennych ziół, zrobił na gościach duże wrażenie.

Podobnie jak czwarte danie, czyli niezwykle esencjonalna i aromatyczna zupa z kaczki. Zestawiono ją z pierożkami agnolotti, które formą przypominają dobrze znane ravioli. Tutaj za farsz posłużyło od lat budzące skrajne opinie płynne foie gras, czyli pasztet ze stłuszczonych gęsich i kaczych wątróbek. Bardzo kremowy, kaloryczny, sycący i... kosztowny przysmak. Doprawiono go dużą ilością cynamonu oraz gałki muszkatołowej, natomiast sama zupa była kwiatowa i orientalna za sprawą syropu z płatków róży, trawy cytrynowej, limonki, imbiru i cukru palmowego.

Druga ryba, tym razem podana na ciepło, była kolejną udaną potrawą, choć w ciekawym sosie Cafe de Paris, który Łukasz Kawaller po raz pierwszy zrobił siedem lat temu z Kurtem Schellerem, było odrobinę za dużo soli... Poza tym danie bez zarzutu. Maślany halibut, rzadko spotykane dzikie szparagi i rewelacyjne ogórki małosolne, przygotowane dzień wcześniej.

Wołowinę Black Angus (dokładnie antrykot), sezonowaną cztery tygodnie, podano z pastą z dzikiego czosnku, smażonymi smardzami (hodowlane z Francji, w Polsce obowiązuje całkowity zakaz zbierania tych wiosennych grzybów), mocno mięsnym sosem, który redukowano kilka godzin i "doprawiono" złotem. Przedostatnia pozycja w menu przypomniała, że nawet świetne danie, z wysokiej jakości składników, nie zawsze musi wszystkim smakować. Tak było z antrykotem, z którym kilka pań sobie po prostu nie poradziło. Marmurkowe, dość twarde mięso, raczej przypadnie do gustu panom i koneserom mięsnych doznań. Ja nie podołałam.

Kolację zamknęło szafranowe ptasie mleczko, które dzięki kilku listkom orzeźwiającej mięty i kwaskowatym pomarańczom, nie było przesadnie słodkie. Wrażenie zrobiły pięknie mieniące się płatki złota i duża ilość szafranu, najdroższej przyprawy świata.

Tego wieczoru Łukasz Kawaller w niekonwencjonalny, chwilami wręcz zuchwały sposób połączył kuchnię polsko-francuską, lecz gościom najwidoczniej jego odważne propozycje wyraźnie przypadły do gustu, bo na koniec nagrodzili go gromkimi brawami.

Koszt sześciodaniowej kolacji wyniósł 190 zł na osobę oraz - dla chętnych - dodatkowe 105 zł lub 185 zł na osobę - za specjalnie dobrane wina do kolacji. Kolejne Kulinarne Innowacje prawdopodobnie za dwa miesiące. Informacji na ten temat warto szukać w naszym kulinarnym kalendarzu imprez.

Wydarzenia

Kulinarne Innowacje z Łukaszem Kawallerem

190 zł

Miejsca

Opinie (20) 3 zablokowane

  • Było super (1)

    Dziękujemy za wspaniałą przygodę gastronomiczną!

    • 11 6

    • Poprawiłam 3 kg. frytek

      • 1 1

  • ten halibut wygląda bardzo apetycznie

    Jeszcze jak porcja była by większa .

    • 11 3

  • Czuję się zachęcony

    interesujące menu i piękne podanie. Relacja zdecydowanie zachęciła mnie do uczestnictwa w następnej odsłonie.
    Gratuluję organizatorom.

    • 9 6

  • Kawaller spoko, L'Entre Villes jeszcze lepsze ALE (4)

    przestańcie robic ludzi w balona stwierdzeniami nieprawdziwymi, np:

    - "zębacz to ryba trudna do zdobycia". nieprawda. tak sie sklada ze od miesiąca pojawil sie we wszystkich marketach dla gastronomii (makro, selgros) a takze w auchan i ofercie dostawców ryb. jest łatwy do zdobycia i często w promocji, bo ludzie nie znają tej ryby więc chodzi po niskich cenach.

    - "rzadko spotykane dzikie szparagi". nieprawda! są bardzo popularne tylko drogie!! wiele firm je oferuje tylko restauratorzy liczą kazdy grosz i niechętnie sięgają po to. podobnie jak klasyczne "ołówki" - zielone szparagi nawet w szczycie sezonu to produkt z niemiec, ktory bije jakoscia polskie szparagi, więc niech nikt nie da się nabrac na "lokalnie i sezonowo". polskie są białe szparagi, ale tu z kolei restaurtorzy uparcie oszczędzają na robocie i kupują puszkę/słoik, bo robią z nich glownie zupę krem.

    - "lekko twardy antrykot". proszę... otóż każde mięso da się przygotować tak, żeby było miękkie. na ogół kluczem jest znajomość produktu. jak sie kupuje coś na jeden raz to na wychodzi kapeć niestety, więc proszę nie pisać że ten pyszny twardy antrykot nie trafia w gusta pań, tylko napisać prawdę: że kucharze sobie z takim antrykotem nie umieli poradzić.

    kolejny raz mamienie ludzi słowami. jakoś w stekhausach w Berlinie antrykot jest zawsze miękki, a dzikie szparagi są powszechne. cuda jakieś?

    • 29 6

    • To nie do końca tak (1)

      Myślę, że mimo wszystko dla zwykłego Kowalskiego wyjazd do Makro to wciąż wyprawa wręcz niemożliwa, tak samo ustrzelenie dzikich szparagów w warzywniaku - ja kupiłam swoje na Eko bazarze, nigdzie indziej nie mogłam znaleźć, a długo szukałam :) ps. Za to ostatnio ku mojemu zdziwieniu w osiedlowym warzywniaku kupiłam... platany :)
      Pozdrowienia!

      • 4 0

      • pla N tany! Platany to duże drzewa, trudne do ugotowania

        • 1 0

    • no i to 'płynne' foie gras: (1)

      Dowcip polega na tym, żeby nie wytopić z tego całego tłuszczu !

      • 0 2

      • A może, dowcip polegał na tym aby schować je w porożku po to aby się rozpusciło w ustach i zrobiło szał dla kubków smakowych ilością aromatów, trochę wyobraźni....

        • 1 1

  • Piekna kuchnia!

    Tylko prosze nie pisac, ze male porcje i drogo, przeciez to nie o to chodzi, zeby sie najesc. Ta kuchnia to sztuka, zachwycamy sie wszystkimi zmyslami zapach, prezencja dania, dzwiek skwierczenia z patelni czy konsystencja potraw. Wyglada cudownie! Pozdrawiam

    • 6 6

  • spotkanie (1)

    towarzyskie w niestetety wiecznie pustej i słabej knajpie

    • 6 3

    • wiecznie pustej i słabej knajpie

      Ale był podest amaro, typ, który wstydzi się swego nazwiska a brzmi ono tak sympatycznie Basiura.

      • 2 0

  • Widzę kucharza z pęsetką i wiadomo, że trzeba będzie dojeść kebsem u turasa.

    • 10 5

  • Co do antrykotu (2)

    To albo, wbrew obwieszczonej wspaniałości, zarówno produkt jak i szef nie osiągnęli odpowiednio wysokiego poziomu i efekt końcowy faktycznie był do niczego, albo pani recenzująca przywykła do jedzenia zawartości słoiczków Gerbera.
    Przy okazji - jeśli mięso było "marmurkowe", to niemal z pewnością można stwierdzić, że powinno być soczyste i miękkie, a nie twarde. To się wzajemnie wyklucza. Chyba, że pani trafił się kawałek well-done, w co wątpię, bo szef nie zbrodniarz.
    Stawiam jednak na to, że mięso było ok, choć przy tak małej porcji faktycznie można było trafić pośledniejszy kawałek. Gdy je się "normalnego" steka, tak 300-350g, to wówczas też nie zawsze całość jest idealna, zdarza się gorszy fragment. Inna sprawa, że antrykot jest specyficznie "zbudowany". Rostbef natomiast jest bardziej jednolity - osobiście wolę rostbef.

    • 4 1

    • Krótko i w temacie , to jest opinia.Pan chyba fachowiec :)

      • 0 0

    • Odczepcie się od kota.

      • 0 0

  • Nigdy tego nie zapomnę!

    Wspaniała kolacja! Fenomenane dania! Jeśli zorganizują ją ponownie przyjdę raz jeszcze!

    • 3 2

  • Konkurencja nie spi (1)

    Pierwszy raz bylem z zona na takiej kolacji i jestem pod ogromnym wrazeniem profesjonalizmu i smaku.
    Nie rozumiem negatywnych opinii,ale gusta smakowe kazdego z nas sie roznia.
    To byly dobrze wydane pieniadze.

    • 5 2

    • To jest dzisiejszy "hejt" powinni za to karać

      • 1 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Chrzest jachtu Conrad 144S

uroczystość oficjalna

Kolacja degustacyjna Transatlantyk - ostatni polonez na Batorym

350 zł
degustacja

Dinner in the Sky Trójmiasto

990 zł
degustacja

Najczęściej czytane

Inwestycje Deluxe

Gaja Park

Gaja Park

DORACO Investment

Gdańsk Żabianka, ul. Pomorska 68 Mapa

30 do 175 m2
Powierzchnia
w budowie
Realizacja
Monolit

Monolit

7 ogłoszeń

Herzinvest

Straszyn, ul. Marsa Mapa

223 do 268 m2
Powierzchnia
zakończona
Realizacja